Tak, ok. 19 stopni. Generalnie staram się pracować w miarę rześkich warunkach. Oczywiście w urzędzie miasta jest różnie. Tak naprawdę nasz budynek jest stuletni, więc ma swoje uwarunkowania w tej materii. W tej chwili średnia temperatura w urzędzie miasta to 19–20 st. Staramy się redukować temperaturę, ale nie możemy też popadać w sytuacje skrajne. Są takie miejsca, gdzie to ciepło nie dochodzi, więc temperatura jest niższa. W tym roku założyliśmy oszczędność o 10 proc. i chyba to się uda.
Czyli farelki w urzędzie i instytucjach podległych są zabronione?
Formalnie niczego nie zabraniamy, ale zachęcamy do niekorzystania. Nawet zachęciliśmy urzędników, by ograniczyli świecące ozdoby choinkowe. Są głównie na bateriach. Nawet moja choinka w gabinecie się nie świeci. Jest załączana jedynie w czasie wizyt dzieci, które przychodzą do urzędu miasta.
Staramy się zużycie energii elektrycznej ograniczać do minimum. Wymieniamy żarówki tam, gdzie jeszcze nie były energooszczędne. Robimy wszystko, aby jak najmniej energii było zużywane. Ale nie można być ortodoksyjnym. Urząd musi funkcjonować i musi obsługiwać mieszkańców i staramy się nie dać zwariować.
Węgiel po rządowych stawkach w Szczecinie jest, ale jego dystrybucją zajmuje się nie samorząd czy jego spółka, a podmioty komercyjne. Dlaczego?
Dlatego że spółki komercyjne są do tego dobrze przygotowane. Mają ludzi, mają sprzęt, mają wiedzę. Potrafią ocenić jakość tego węgla i to jest ich podstawowe zajęcie. Nie chcemy odbierać tym podmiotom działalności. Zresztą miasto nie jest powołane do sprzedaży węgla. Mamy jasno określone zadania jako samorząd, więc jeśli to zadanie zrobi ktoś inny profesjonalnie, to bardzo dobrze.
My podpisaliśmy stosowne porozumienia i zrobiliśmy wszystko, aby węgiel dla mieszkańców był dostępny. I jest dostępny. I nawet pojawiają się kolejki do tych punktów, aby ten węgiel kupić. Operacja jest trochę spóźniona, bo wiadomo, że większość naszych mieszkańców węgiel już nabyła. Przynajmniej w pewnej ilości, bo instalacje cieplne uruchamiane są w końcówce września, na początku października, gdy temperatura spada. Nikt nie chciał czekać do grudnia na dostawy rządowe.
Czy samorządy, w tym Szczecin, mogą oczekiwać jakichś dobrych rzeczy w 2023 roku, czy będzie jednak gorzej, niż jest obecnie?
Generalnie wizja jest smutna, bo samorządowe finanse nie pozwalają nam na rozwój, na pozytywne myślenie o przyszłości. Ale każdy kryzys czegoś uczy i tutaj bym szukał pozytywów. Na pewno przyglądamy się wielu procesom, racjonalizujemy je. Mocno działamy w zakresie oszczędności energii i wykorzystania naszych zasobów. Ten kryzys trochę zbuduje potencjał samorządów na przyszłość.
Mamy nadzieję, że rząd też zrozumie, że samorząd nie jest wrogiem, tylko partnerem. Rozwiązuje wiele problemów bardzo blisko mieszkańców i do tego musi mieć odpowiednie instrumenty. My, samorządowcy, to widzimy.
A co jest pozytywne? To, że coraz więcej rozmawiamy ze sobą, że coraz bardziej jako samorząd stanowimy spójne środowisko, które mam nadzieję, będzie jasno w przyszłym roku artykułowało swoje potrzeby, bo to są potrzeby mieszkańców.
My mówimy w ich imieniu, bo to my odpowiadamy za ulice, oświetlenie, komunikację publiczną, szkoły. Właściwie za wszystko, czego mieszkańcy dotykają na co dzień.