Ich hojność. To jest też zaskakujące. Nikt nie powiedział, a
zwracałem się też z kilkoma takimi problemami
do mieszkańców i nikt nie powiedział, że mi odmówi.
Szczególnie chodziło o transport, bo to jest u nas istotna
rzecz. Czasami trzeba wziąć busa i podwieźć uchodźców do Jarosławia, do pociągu
i mieszkańcy nie odmawiają. W tym jest największa hojność. Nikt nie odmawia, tylko bierze samochód i
podwozi potrzebującą osobę.
A na samym przejściu
dużo mieszkańców gminy działa, czy raczej wolą pomagać uchodźcom we własnych
domach, a wolontariusze wożą przygotowane rzeczy na granicę?
Tam działają służby i 2-3 osoby z gminy. Są panie z Koła
Gospodyń Wiejskich, a wolontariusze dowożą im cały czas produkty, żeby miały co
wydawać uchodźcom.
I to najważniejsze.
Od wybuchu tej wojny my Polacy zdajemy egzamin z naszego człowieczeństwa wobec
ludzi, którzy tracą dobytek życia, których kraj traci wolność.
Dokładnie. To jest najbardziej przykre, że ktoś wypędza
kogoś z jego rodzinnego miejsca zamieszkania. Nie da się z tym pogodzić.