W kolejnych latach skutki Polskiego Ładu mogą być jeszcze groźniejsze, gdy chodzi o usługi komunalne?
Wszystko zależy od sytuacji gospodarczej, od wzrostu gospodarczego, a trochę też od inflacji. Nominalnie dochody nie muszą spadać tak mocno, ale realnie spadną. O ile wzrosły ceny paliwa dla komunikacji miejskiej? Coraz więcej do niej dokładamy, mimo że w Białymstoku jesteśmy bardzo oszczędni. U nas bilety są tańsze niż w innych miastach, a straty komunikacji były niższe niż gdzie indziej. My dokładaliśmy do komunikacji 30 proc., ale już Gdańsk – 75 proc.
Więc nie będzie innej opcji jak tylko podwyżka cen biletów.
Ale to jest kij, który ma dwa końce. Przy droższych biletach mieszkańcom nie będzie się opłacało korzystać z komunikacji miejskiej. Postawią na samochód czy inny środek lokomocji.
Nie da się wyrównać strat tylko na zasadzie coraz większego dokładania. Coraz więcej zresztą dokładamy na każdym kroku. To jest celowa strategia niszczenia samorządu. To jest strategia Kaczyńskiego. On nienawidzi wszystkiego, co ma choćby pozory niezależności, samodzielności. Dlatego jego wrogiem są teraz samorządy.
Trybunał Konstytucyjny został już zniszczony. Wolne media – cały czas trwa próba ich przejęcia i zniszczenia. Część już się udało przejąć i zniszczyć. Dalej trwa walka o sądownictwo. Kolejnym celem są samodzielne jeszcze samorządy, które realizują przecież to, co jest im przypisane w konstytucji czy w ustawach.
Jednak to się wyraźnie nie podoba, więc na każdym kroku jesteśmy niszczeni. To jest niszczenie polskiej samorządności. Tak to trzeba nazywać. Bez ogródek.
Rząd chce doprowadzić do tego, że gminy, miasta staną się niewydolne finansowo, a wtedy władzę w nich będą przejmować komisarze. A rządzący będą mogli mówić, że dany prezydent się nie sprawdził, bo sobie nie poradził. Wiadomo, że sobie nie poradzi, gdy zabierane są dochody, a zwiększane obciążenia.
Czy takie niższe dochody samorządów mogą uderzyć w reelekcję prezydentów dużych miast, którzy nie są pupilami obecnej władzy, w przyszłorocznych wyborach?
Nie wiemy, kiedy będą wybory. A ta cała sytuacja ze spadkiem dochodów może ułatwić uderzanie w nich. Rząd chce doprowadzić do tego, by prezydenci mówili, że nie mają pieniędzy. Wtedy stwierdzi, że nie nadają się do rządzenia, i państwo pomoże miastom, które mają niewydolnych włodarzy.
A przecież to samorządy są największym sukcesem polskiej transformacji. Jesteśmy blisko ludzi, reagujemy na ich problemy i potrzeby. Wiadomo, że nie realizujemy wszystkich w 100 procentach, ale jeśli są zasadne, to łatana jest każda przysłowiowa dziura w drodze, jak brakuje oświetlenia, to je stawiamy.
Ludzie to widzą, bo w naszych miastach żyje się dobrze. Białystok, który jest miastem niebogatym, już kilka razy wygrał w różnego rodzaju rankingach związanych z jakością życia w Polsce. Bo jest miastem dobrze zarządzanym. I nie chodzi tylko o prezydenta, ale cały sztab ludzi, którzy się tym zajmują.
Budżety miast to nie są jednak studnie bez dna. Ja już zapowiadam klubom sportowym, że będą cięcia. Wcześniej przyznawaliśmy im sporo dotacji, a w przyszłym roku może nie być ich wcale albo będą obcięte o kilkadziesiąt procent.
A rząd zapewnia, że dochody samorządów z roku na rok rosną.
To nieprawda. Już drugi rok z rzędu dochody Białegostoku spadają. Wcześniej rosły, a teraz dwa lata z rzędu są niższe niż w latach poprzednich mimo inflacji.
Dla samorządów przygotowane są też pieniądze z Programu Inwestycji Strategicznych. To im nie ulży? Trwa właśnie drugi nabór.
To są tylko i wyłącznie pieniądze inwestycyjne. Można powiedzieć, że pewnych inwestycji byśmy nie robili, a tak coś zrobimy, jeżeli te środki dostaniemy.
Jednak ten program działa na zasadzie akcyjnej. Nie ma w tym żadnej strategii, żadnej możliwości zaplanowania działań. To są inwestycje od Sasa do Lasa, z których nie będzie dobrych efektów gospodarczych – dlatego, że nie jest to związane z żadnym przemyślanym programem.
Pieniądze przyznaje się uznaniowo: wybudujemy ulicę – dobrze, ona będzie potrzebna. Ale pewnie bez tej ulicy jeszcze dziesięć lat miasto dałoby radę przeżyć.
Generalnie chodzi o sytuację i wydatki bieżące. Mamy problemy ze spięciem budżetów, a ten rządowy program ma znaczenie jedynie propagandowe.
Czasami mówię studentom, że – szczególnie w przypadku mniejszych miejscowości – to dobrze, że realizowane są te proste inwestycje, typu budowa drogi czy chodnika. Ale one ludzi w tych miejscowościach nie zatrzymają. Oni i tak będą stamtąd wyjeżdżać, tylko tymi lepszymi ulicami.