Burmistrz Końskich: Przed likwidacją pociągi woziły głównie powietrze

Pociągi przyjeżdżały i odjeżdżały w godzinach, które nikomu nie pasowały. A wówczas trudno, by znalazło się dużo chętnych - mówi Krzysztof Obratański, burmistrz Końskich. Po 12 latach do tego miasta wróciły pociągi osobowe.

Publikacja: 21.12.2021 08:13

Pociągi z Końskich najdalej dojeżdżają do Łodzi

Pociągi z Końskich najdalej dojeżdżają do Łodzi

Foto: Adobestock

Jechał pan już jakimś pociągiem, który od 12 grudnia zatrzymuje się w Końskich?

Jeszcze nie. To jeszcze przede mną.

Dokąd można z Końskich wyjechać i wrócić koleją? Które z tych połączeń jest najważniejsze z perspektywy mieszkańców?

Trudno powiedzieć, są różne perspektywy, tak jak różne potrzeby. Najdalej z Końskich można dojechać do Łodzi. Po drodze są stacje w Opocznie, Tomaszowie Mazowieckim, a w drugą stronę – w Skarżysku, a jeśli się weźmie pod uwagę, że to jeden z większych węzłów kolejowych w Polsce, to tam otwiera się świat. Ten węzeł kolejowy rozdziela podróż na różne kierunki. 

A perspektywiczne patrząc jak dużo młodych ludzi studiuje w Łodzi, to myślę, że to właśnie ten kierunek będzie się cieszył sporym powodzeniem. 

Długo miasto walczyło o przywrócenie połączeń kolejowych?

Miasto miało pośredni udział w tym wydarzeniu. Oczywiście sygnalizowało taką potrzebę, natomiast decyzje nie do nas należały. To jest jasne i oczywiste.

Dlaczego właściwie połączenia kolejowe w Końskich zlikwidowano?

Mogę powiedzieć, że były ku temu podstawy, bo statystyka działała przeciwko połączeniom. Przez ostatni rok przed ich likwidacją pociągi woziły głównie powietrze. To może źle brzmi, ale tak było. Ale było też drugie dno. Był brak korelacji między kursami, między tymi, którzy je oferowali, a potrzebami miasta i mieszkańców. Pociągi przyjeżdżały i odjeżdżały z Końskich, w godzinach, które nikomu nie pasowały. A wówczas trudno, by znalazło się dużo chętnych.

Prawda jest taka, że na krótkich dystansach pociąg może służyć do tego, by dojechać do szkoły, bądź pracy, a potem wrócić. Jeżeli jednak żaden kurs nie spełniał takiego kryterium, to znaczna część potencjalnych pasażerów musiała sobie znaleźć inny rodzaj lokomocji.

Czytaj więcej

Prezydent Łomży: Wciąż odczuwamy wykluczenie komunikacyjne

Pana zdaniem teraz nie będzie takiej sytuacji, że te pociągi znowu będą woziły powietrze, zamiast pasażerów?

Myślę, że jeszcze przez jakiś czas będą wozić głównie powietrze, bo łatwiej jest coś zepsuć niż naprawić. Można łatwo z mleka zrobić masło, a z masła mleko jest trochę trudniej.

Nie da się.

Mogę powiedzieć na podstawie własnych doświadczeń, ale z innej dziedziny, pokrewnej, że to jest proces, który trochę trwa. W 2009 roku tak jak przejechał ostatni pociąg pasażerki przez Końskie, tak dwa lata później w Końskich zlikwidowano PKS, dużą firmę, która miała gęstą sieć połączeń zapewniających komunikację w obrębie i gminy i powiatu koneckiego. A te kursy były wykonywane z dość dużą częstotliwością.

I nagle miasto i powiat zostały bez komunikacji publicznej. Wprawdzie tę lukę szybko wypełniły prywatne firmy transportowe, ale one zorganizowały przejazdy na trasach, gdzie jest dużo pasażerów. 

I tak zostało dużo mniejszych miejscowości, gdzieś z boku, niewielkich, które bardzo szybko stały się archetypem białych plam komunikacyjnych.

Jako gmina złożyliśmy wniosek do RPO WŚ dotyczący m.in. odtworzenia komunikacji publicznej i otrzymaliśmy na to pieniądze. Kupiliśmy autobusy, zbudowaliśmy centrum przesiadkowe, zmieniliśmy sieć przystanków. I od 2019 roku zaczęliśmy próbne kursy, a od 2020 roku – w pełni ruszyła nasza komunikacja.

Ona jest skromna. To jest siedem mikrobusów marki mercedes i dwa autobusy Iveco. Z racji tego, że to gmina jest organizatorem przewozów, to komunikacja może się zamykać wyłącznie w terenie gminy, ale już dzisiaj, jest to coś, co spełnia oczekiwania mieszkańców.

Pierwsze miesiące, a nawet rok tej nowej komunikacji był  chudy. Były takie kursy, gdzie pasażerów nie było wielu, a  ja spotykałem się z takimi postulatami, żeby się z tej komunikacji wycofać, albo niektóre kierunki zawiesić, bo po co mają jeździć, jeżeli pasażerów było niewielu?

I jak się udało mieszkańców przekonać do tej komunikacji? 

Musiał upłynąć pewien czas i przekonanie, że to nie jest efemeryda, że ten piękny autobus w barwach herbowych Końskich dziś jeździ, a jutro go nie będzie.

Dziś mogę powiedzieć, że cyfry przemawiają na korzyść naszej komunikacji. Na koniec października operator poinformował nas, że sprzedał 80 tys. biletów jednorazowych i ok. 400 biletów miesięcznych. W przeliczeniu na osobę – z komunikacji skorzystało ok. 150 tys. osób przez dziesięć miesięcy.

Ta komunikacja już się bilansuje? Czy nadal miasto musi do niej dokładać ?

Ona nigdy nie będzie bilansować się do końca. Nie mamy takiej nadziei, ani złudzeń. Nasza komunikacja nie zastępuje tej prywatnej, my  nie walczymy z  komunikacją komercyjną, a jedynie ją uzupełniamy. A to oznacza, że nasze kursy wiodą do tych miejscowości trochę na uboczu. Miejscowości wykluczonych, przez co są komercyjnie mniej opłacalne. Korzystamy z tego programu PKS+ i to w znacznej części pomaga nam finansować komunikację.

Czytaj więcej

Budżety miast na 2022 r. Będą inwestycje, ale też większe deficyty

Wiadomo jak będzie wyglądać budżet miasta w przyszłym roku? Dochody wzrosną, czy zmaleją?

Zmaleją. Ale to jest sztuczne. W przyszłym roku będziemy mieć tąpnięcie dochodowe związane z przeniesieniem programu 500 plus do ZUS. Dziś dzięki niemu do budżetu wpływało kilkadziesiąt milionów złotych i wypływało z gminnej kasy.

Ale te pieniądze były traktowane jako dochody bieżące i wpływały na sytuacją finansową miasta.

To prawda. Ten ruch zmienia nieco strukturę dochodów i wydatków i niestety zmienia też proporcje zadłużenia miasta. Miasto ma pewne zaciągnięte zobowiązania w postaci obligacji, niezbędnych do  sfinansowania wielu inwestycji.

Przesunięcie 500 plus to jest taki sztuczny trochę  problem, bo nie będziemy bardziej zadłużeni, tylko procentowo zadłużenie w stosunku do dochodów miasta wzrośnie z 36 proc. do czterdziestu kilku.

Czy w przyszłym roku mieszkańców czeka wzrost opłat czy podatków lokalnych?

Podatki od nieruchomości i od środków transportu, które zależą od nas, nie zmieniają się od 2014 roku. Nie ma żadnego wzrostu stawek. Przyjmujemy takie, jakie były poprzednio. Tu decyzja zależy od nas.

W przyszłym roku niestety wzrosną opłaty za odbiór odpadów. A tu znaczna część wyliczeń – to są rzeczy, które są obok nas, a które musimy uwzględniać, jak wzrost kosztu paliwa, cen energii, wzrost płacy minimalnej czy też wysoka opłata marszałkowska z tytułu zagospodarowania odpadów. To są rzeczy, na które nie mamy wpływy, ale musimy uwzględniać  w rachunkach.

Już wiadomo jak duży będzie wzrost tej opłaty za śmieci?

Tak. Rada Miejska podjęła już uchwałę w tej sprawie. To będzie duży wzrost. Opłata będzie wynosiła 22 zł za osobę miesięcznie. Ale i tak będzie jedna z najniższych w miastach powiatowych w naszym województwie. Niższa jest stawka w Kielcach, ale tamtejszy samorząd w grudniu podjął decyzję o dofinansowaniu systemu odbioru odpadów kwotą 5 mln zł.  A i tak, tam też jest przymiarka na przyszły rok, by te opłaty podwyższyć.

Pod koniec listopada radni zdecydowali nie tylko o podwyżce swoich diet, ale też pana wynagrodzenia, które teraz wynosić ma ponad 20 tys. zł brutto. Sam pan zabiegał o tę  podwyżkę?

Broń Panie Boże. Po raz pierwszy mam wynagrodzenie, które nie do końca ogarniam. Jestem  zaangażowany w działalność samorządową od 1990 roku, od pierwszych wyborów, a to moja czwarta kadencja jako burmistrza. Zawsze miałem pensję dość umiarkowaną – spośród szefów gmin powiatu koneckiego, wśród których gmina końskie jest największa, najbogatsza, ja byłem wśród tych samorządowców ostatni, bądź przedostatni jeśli chodzi o wysokość pensji.

Teraz będę miał tę pensję wyższą niż poprzednio. Powiem szczerze, że nie było wielkiej radości.  Opinia świętokrzyskiego zarządu miast i gmin w sprawie podwyżek dla prezydentów, burmistrzów i wójtów wskazywała, że trzeba traktować podwyżkę jaką pewną kompensatę za zablokowanie w 2008 roku stawek.

Wtedy decyzją rządu stawki w tabelach zostały zablokowane – nie było ruchu, niezależnie od wielkości. A w 2018 roku wynagrodzenia zostały jeszcze obniżone. A druga rzecz, to ta kompensata – jak już jest – trzeba zrobić porządek.

 Ale też koleżeństwo miało taką opinię, że to rodzaj granatu wrzuconego, może nie do szamba, ale w podobne miejsce. Na pewno budzi to wiele kontrowersji.

Jechał pan już jakimś pociągiem, który od 12 grudnia zatrzymuje się w Końskich?

Jeszcze nie. To jeszcze przede mną.

Pozostało 99% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Okiem samorządowca
Piotr Grzymowicz: Powrót tramwajów do Olsztyna to bardzo znaczący sukces
Okiem samorządowca
Rafał Bruski, prezydent Bydgoszczy: Ten rząd traktuje samorządy po partnersku
Okiem samorządowca
Wojciech Szczurek, prezydent Gdyni: To była najtrudniejsza kadencja
Okiem samorządowca
Tadeusz Truskolaski: Pieniądze unijne to środki na inwestycje, a nie na konsumpcję
Okiem samorządowca
Prezydent Gdańska, Aleksandra Dulkiewicz: Z pokorą podchodzę do wyborów