Brak mieszkania lub złe warunki mieszkaniowe to jeden z trzech największych problemów polskich rodzin – tak w 2018 roku uważało 40 proc. respondentów pytanych przez Habitat for Humanity Polska.
Polska jest w czołówce krajów Unii Europejskiej, których ludność mieszka w za ciasnych mieszkaniach (41 proc.). Gorzej niż my wypadają Serbia, Macedonia, Chorwacja – wynika z raportu Obserwatorium Polityki Miejskiej Instytutu Rozwoju Miast i Regionów (IRMiR).
Zasypywanie deficytu
Polska nadrabia jednak straty. Buduje się już niemal jak za Gierka. GUS podaje, że w 2018 r. oddano do użytku 184,8 tys. mieszkań, z czego na deweloperów przypada 111,6 tys. (6,2 proc. więcej, licząc rok do roku), a na inwestorów indywidualnych – 66,7 tys. (1,4 proc. mniej). Spółdzielnie dostarczyły 3 tys. lokali (w 2017 r. – 2,3 tys.). Budowniczy społecznych czynszówek, budynków komunalnych i zakładowych oddali do użytku w sumie 3,5 tys. mieszkań. To o 6 proc. więcej niż rok wcześniej.
Tymczasem w zależności od metodologii w Polsce brakuje od 700 tys. do nawet 3 mln mieszkań. Sami deweloperzy problemu nie rozwiążą, tym bardziej że budowane przez nich osiedla dla ogromnej rzeszy klientów są za drogie. Na przykład w Warszawie, jak wynika z raportu firmy Emmerson Evaluation, mediana cen mkw. mieszkań na rynku pierwotnym to ponad 9 tys. zł, a na rynku wtórnym – 8,1 tys. zł. Drożeją też nieruchomości w innych miastach.
Astronomiczne ceny na rynku komercyjnym zamykają drogę do własnego mieszkania tysiącom klientów. W ślad za rosnącymi cenami w górę idą też czynsze, co zmiata z rynku najmu kolejną grupę. Pozostaje ustawić się w kolejce po lokal od gminy.