Sztuka za tysiąc

Znaczek został wprowadzony do obiegu w kwietniu w nakładzie milion sztuk (500 sztuk F na listy zagraniczne i 500 sztuk W na listy krajowe), a w ciągu tygodnia „sprzedała” się połowa dostępnych egzemplarzy. Dodruku nie będzie. W internecie za wart kilkadziesiąt hrywien znaczek (kilkanaście złotych) trzeba zapłacić np. 150 dolarów (Ebay) albo 3500 zł za arkusz 6 sztuk (Allegro). – Ale w Krakowie mamy jeszcze droższe te znaczki. Na przykład jedną sztukę za 1 tys. zł – żartuje Łukasz Wantuch. – Ale to pożyteczne zdzierstwo, bo w szczytnym cel. Pieniądze ze sprzedaży znaczków są przeznaczane na pomoc dla Ukrainy i uchodźców – dodaje radny, pomysłodawca akcji znaczkowej. W stolicy Małopolski Wantuch jest doskonale znany. Również z powodu swoich niekonwencjonalnych pomysłów np. lokowania kamer monitoringu miejskiego w figurkach sów i krasnali czy idei „wyrzucania” bezdomnych z zabytkowego centrum miasta. Od początku wojny ukraińsko-rosyjskiej zaangażował się w pomoc uchodźcom m.in. współorganizował zbiórki żywności w Krakowie, dowoził dary do ukraińskich miast. Jest jednym z inicjatorów akcji „Chleb dla Buczy”. Na pomysł zagospodarowania kultowych znaczków wpadł – jak wyjaśnia - …w busie jadącym do Kijowa. - Przeczytałem o nowych znaczkach wydanych przez ukraińską pocztę. Zadzwoniłem do Marty, naszej przyjaciółki we lwowskim magistracie, z prośbą o przygotowanie małej partii znaczków do sprzedania w Polsce. Tak wyczuwałem, że to może być dobry sposób na zwiększenie środków na zakup jedzenia i innych towarów. Wyczucie miałem dobre, ale odzew po prostu mnie zaskoczył – wyjaśnia radny.

Czytaj więcej

Wielka fala nowych mieszkańców polskich miast

Pieniądze na jedzenie

Część z kilkudziesięciu otrzymanych z Lwowa znaczków radny rozdał osobom, które wspomogły zbiórki dla Ukrainy. Znaczek otrzymał m.in. krakowianin, który dostarczył na zbiórkę 800 kg ziemniaków, podobnie dwójka obcokrajowców, która kupiła żywność dla uchodźców. Dwa znaczki trafiły do fundacji Nidaros, która jeden egzemplarz przeznaczyła na licytację i sprzedała go za 780 zł. Wylicytowane pieniądze zostały przeznaczone na zakup żywności i leków. - To co zrobił Siemczon z przyjaciółmi, jest niesamowite. 12 znaczków zamienił na 12 000 zł! A my te pieniądze na trzy palety żywności. Cześć do Buczy, cześć zabierze Artur do Dnipra – napisał na swoim profilu w mediach społecznościowych Łukasz Wantuch. Zachęcony powodzeniem akcji radny postanowił dokupić znaczków i zorganizować ich licytacje. Ustalił cenę jednego znaczka na 100 zł, 500 zł za komplet 6 sztuk (znaczki kosztują kilkadziesiąt hrywien, czyli kilkanaście złotych). - Ale tak w ogóle chcę wykorzystać akcję znaczkową do stworzenia swego rodzaju „sieci ludzi dobrej woli – podkreślał Wantuch, dodając, że potrzebne są nowe oryginalne pomysły bo po 50 dniach kończy się powoli dopływ darów i pieniędzy od ludzi. Akcja znaczkowa udała się i to bardzo – w ciągu dwóch dni chętni na kupno znaczków i tym samym wsparcie Ukrainy wpłacili 40 tys. złotych. Radny czeka na dostawę kolejnych znaczków z Ukrainy. Ma nadzieję, że uda się je zdobyć i wysłać zainteresowanym. Pieniądze otrzymane za znaczki zostaną spożytkowane na pomoc dla Ukrainy.