Kiedy narodził się pomysł spektakli w streamingu?
Zależało nam bardzo na produkcjach live, a nie nagrywanych wcześniej, by widz widział, że uczestniczy w czymś wyjątkowym, co zdarza się właśnie tego wieczoru. Przygotowywaliśmy się od pewnego czasu, planowaliśmy zacząć od Nowego Roku, rozwój pandemii w pewnym sensie przyspieszył decyzję. W przeciwnym razie musielibyśmy się zamknąć i nie grać w ogóle. Chcemy ze streamingów skorzystać i zyskać trochę inną publiczność niż ta, która przychodzi do teatru. W sieci mamy nie tylko widzów z Wrocławia i Dolnego Śląska. Do zawojowania jest cały świat, co nie jest proste, ale to duża szansa dla teatru.