Jeszcze w trakcie kampanii wyborczej obecny prezydent Chełma, Jakub Banaszek, podkreślał, jak ważny jest proces przenoszenia instytucji rządowych do średnich miast. Tych, które straciły społecznie i gospodarczo na przykład wskutek reformy administracyjnej – zauważa Damian Zieliński z Urzędu Miasta Chełm. Miasto, którym rządzi dziś Banaszek, to podręcznikowy przykład takiego właśnie ośrodka, w czasach PRL mającego status stolicy województwa.
CZYTAJ TAKŻE: Przyszłość średnich miast: kogo czeka degradacja, a kogo sukces?
Idea pojawiła się na początku 2019 roku, podchwycona m.in. przez ministra nauki Jarosława Gowina, czy posłankę PiS Annę Sobecką, która proponowała przeniesienie części urzędów centralnych do Torunia. Później koncepcja ta zniknęła z dyskursu, przysłonięta kampanią wyborczą. W Chełmie jednak trwają próby realizowania jej w praktyce.
Modelowy przykład marginalizacji
– Organizowane w kampanii spotkania i konferencje z przedstawicielami rządu – ministerstw przedsiębiorczości i technologii, nauki i szkolnictwa wyższego, cyfryzacji, infrastruktury czy zdrowia – stały się podwalinami dla konkretnych inicjatyw podjętych i wdrażanych w Chełmie w ramach procesu „deglomeracji” w 2019 roku – podkreśla Zieliński.
Prezydent Chełma Jakub Banaszek brał udział w opracowaniu Strategii Zrównoważonego Rozwoju premiera RP Mateusza Morawieckiego, która określiła zagrożenia i potrzeby małych i średnich polskich miast, a jako jedno z narzędzi poprawy sytuacji wskazała właśnie proces „deglomeracji”.