Decentralizacja zarządzania euro z UE postępuje, choć nie bez problemów

W okresie 2021-2027 władze województw będą dysponowały aż 44 proc. pieniędzy z polityki spójności dla Polski. W okresie 2014-2020 było to 40 proc. To kolejny krok w decentralizacji, dość zaskakujący w świetle centralizacyjnych działań rządu.

Publikacja: 17.01.2023 12:39

Decentralizacja zarządzania euro z UE postępuje, choć nie bez problemów

Foto: Adobe Stock

W rozpoczynającej się de facto dopiero teraz perspektywie finansowej Unii Europejskiej na lata 2021-2027 (konkursy w programach regionalnych i krajowych dopiero ruszą) szesnastka polskich województw otrzyma na swe nowe programy łącznie ok. 33,5 mld euro. To więcej niż w kończącej się perspektywie 2014-2020 (zgodnie z zasadą n+3 projekty realizowane w tym okresie można rozliczać do końca br.), kiedy to regiony dysponowały łącznie kwotą 31,2 mld euro. Co więcej, w okresie 2014-2020 regiony dysponowały ogółem 40 proc. środków z unijnej polityki spójności, a teraz będzie to 44 proc. Można więc uznać, że to kolejny, ważny krok w zakresie decentralizacji zarządzania środkami europejskimi w naszym kraju. Paradoksalnie rząd znany z przeróżnych działań i zakusów centralizacyjnych zgodził się na przekazanie większych pieniędzy do regionów. Jak do tego doszło?

Rekordowy poziom

- Decentralizacja polityki spójności jest jedną z głównych zasad wdrożeniowych funduszy w Polsce. Jej przejawem jest funkcjonowanie obok programów krajowych zarządzanych przez ministra funduszy i polityki regionalnej, programów regionalnych, zarządzanych i wdrażanych przez samorządy województw – mówi „Rzeczpospolitej” Małgorzata Jarosińska-Jedynak, wiceminister funduszy i polityki regionalnej odpowiedzialna w resorcie za koordynację programów regionalnych przypominając, że perspektywa na lata 2021-2027 będzie już trzecią, w której samorządy województw pełnią funkcje instytucji zarządzających programami regionalnymi.

- Udział samorządów wojewódzkich we wdrażaniu polityki spójności systematycznie rośnie. W latach 2014-2020 z poziomu regionalnego zarządzanych było 40 proc. funduszy polityki spójności, w nowej perspektywie jest to już ok. 44 proc. Łączna alokacja na programy regionalne na lata 2021-2027 to ok. 33,5 mld euro. Programy regionalne to w większości programy dwufunduszowe, czyli obejmujące Europejski Fundusz Rozwoju Regionalnego i Europejski Fundusz Społeczny Plus. Dodatkowo, w ramach pięciu programów regionalnych: śląskiego, dolnośląskiego, łódzkiego, wielkopolskiego i małopolskiego wdrażany będzie Fundusz Sprawiedliwej Transformacji (FST) – dodaje Jarosińska-Jedynak.

Fundusz Sprawiedliwej Transformacji

I jak zgodnie twierdzą pytani przez „Rzeczpospolitą” przedstawiciele urzędów marszałkowskich to właśnie nowy fundusz, czyli Fundusz Sprawiedliwej Transformacji (ang. Just Transition Fund) stał się przyczynkiem do zwiększania puli pieniędzy dla regionów.

- Zwiększenie łącznej alokacji dla wszystkich szesnastu województw w dużej mierze wynika z przekazania na poziom regionalny zarządzania pieniędzmi z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji – mówi Marek Woźniak, marszałek województwa wielkopolskiego. Jego region, a właściwie wybrane powiaty ze wschodniej Wielkopolski, skorzysta z nowego funduszu potocznie zwanego funduszem dla regionów powęglowych.

- Komisja Europejska (KE), zgodnie zresztą z naszymi oczekiwaniami, postawiła na swoim oddając nam w zarządzanie pieniądze z FST, gdyż koncepcja rządu była taka, aby był to fundusz centralny, a władze naszej piątki województw miały pełnić rolę nie instytucji zarządzających, a instytucji pośredniczących – wyjaśnia Woźniak. Ostatecznie tak się nie stało i pieniądze z FST stały się częścią pięciu programów regionalnych.

- Dobrze, że jako regiony łącznie otrzymamy nieco więcej pieniędzy, ale wynika to głównie z powstania Funduszu Sprawiedliwej Transformacji i przekazania go w zarządzanie regionom – wtóruje Jan Szymański, dyrektor departamentu programów regionalnych w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Pomorskiego.

- Ogólnie nie było zapowiedzi, że pieniędzy dla regionów będzie więcej. Zresztą akurat Wielkopolska jest teraz tzw. regionem przejściowym i baliśmy się uszczuplenia naszego budżetu, a i tak ostatecznie w przeliczeniu na mieszkańca przypadła nam najniższa w kraju alokacja – wskazuje marszałek Wielkopolski.

- Reguły podziału pieniędzy z polityki spójności co do zasady zostały utrzymane, a zwiększenie puli dla regionów wynika głównie z powstania FST. Większe zaangażowanie regionów cieszy, ale też w obecnych warunkach to także cedowanie na nas większej odpowiedzialności – zauważa Olgierd Geblewicz, marszałek zachodniopomorski. I jak wskazuje, na zainwestowanie pieniędzy z nowej perspektywy będzie po prostu mniej czasu. – Wynika to z dwóch powodów. Po pierwsze, rząd opieszale negocjował tzw. umowę partnerstwa (red. - to podstawowy dokument dotyczący funduszy europejskich na lata 2021-2027) i z tego powodu jesteśmy o rok spóźnieni. Po drugie, teraz odchodzimy od zasady n+3 na rzecz zasady n+2, a to oznacza drugi rok mniej – tłumaczy Geblewicz. W jego ocenie będzie to też perspektywa trudniejsza jeszcze z innych powodów. Jakich?

- Rząd dość sprytnie podzielił pieniądze europejskie dając regionom w dużej mierze te „trudniejsze” na tzw. cele klimatyczne i badania i rozwój (B+R), a sobie zostawiając np. na duże inwestycje drogowe jak autostrady czy linie kolejowe, którymi następnie będzie się chwalił. Przykładowo poziom środków na cele klimatyczne w regionach to aż 33 proc., ale już w krajowym programie dla Polski wschodniej to tylko 24 proc., a przecież można przyjąć, że np. w województwie świętokrzyskim potrzeby w tym zakresie są nie mniejsze niż w zachodniopomorskim – wyjaśnia Geblewicz podkreślając jednak, że regiony tej pracy się nie boją.

- To rzeczywiście większe wyzwanie, ale też trzeba przyznać, że potrzeby np. w zakresie efektywności energetycznej w regionach są naprawdę duże. Aktualnie nie ma ważniejszej kwestii – zauważa Jan Szymański.

Decentralizacja się sprawdziła

Samorządowcy są zgodni, że to dobrze, iż niezależnie od przyczyn decentralizacja zarządzania pieniędzmi europejskimi postępuje.

– Zdecentralizowany model zarządzania funduszami UE jest sprawdzony, dobrze wdrożony i tak naprawdę jego zmiana byłaby dużym ryzykiem dla rozwoju kraju. Ostatecznie ten kierunek nie uległ zmianie, choć swego czasu, jeszcze za Sejmu pierwszej kadencji Zjednoczonej Prawicy słuchaliśmy, nie bez obaw, zapowiedzi kuluarowych ze strony rządzących o potencjalnym zaangażowaniu wojewodów w dystrybucję środków UE – przypomina Marek Woźniak.

- Przyznam szczerze, że nie od dziś obawiamy się działań centralizacyjnych rządu, choć można uznać, że w przypadku funduszy europejskich do nich nie doszło, a rząd być może wyciągnął wnioski z własnych nieudolnych działań centralizacyjnych choćby w zakresie realizacji programu „Czyste powietrze” i tego co się dzieje w Wodach Polskich – mówi Olgierd Geblewicz.

- W przypadku tych ostatnich taryfy nie są zatwierdzane, nie można poczynić żadnych ustaleń, a inwestycje nie postępują. Finalnie zaś mieliśmy aferę związaną z zanieczyszczeniem Odry – wylicza marszałek województwa zachodniopomorskiego.

Z kolei w przypadku programu „Czyste powietrze” wskazuje, że przy działaniach antysmogowych pierwotnie województwa udostępniały środki gminom, a te przekazywały je ostatecznie mieszkańcom na wymianę tzw. kopciuchów. I ten model się sprawdził. – Potem jednak rząd scentralizował te działania przekazując je w gestię Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW). Wpłynęło doń setki tysięcy wniosków i Fundusz się po prostu zatkał i następnie po dwóch latach tego nieudanego eksperymentu sprawa wróciła na poziom gmin - przypomina Geblewicz.

W oczekiwaniu na KPO

Jest jeszcze i inny ważny wątek, na który zwracają uwagę samorządowcy, a mianowicie wciąż niezałatwiona sprawa innych pieniędzy europejskich, a mianowicie tych z Krajowego Planu Odbudowy (KPO). Jako kraj mamy otrzymać z KPO 23,9 mld euro w postaci bezzwrotnych dotacji i 11,5 mld euro w postaci zwrotnych pożyczek.

- Więcej środków na poziomie regionalnym to bardzo dobra wiadomość. Jednak, zwiększenie udziału środków regionalnych nie wynika z dobrej woli ministerstwa, a decyzji Komisji Europejskiej, która nie zgodziła się na przesunięcia środków. W obecnej sytuacji gospodarczej, każdy dodatkowy pieniądz jest niezwykle ważny. W praktyce to przede wszystkim więcej środków, o które mogą ubiegać się beneficjenci. A jak wiadomo wszyscy z niecierpliwością czekają na fundusze unijne, zwłaszcza, że wciąż nie wiadomo co z pieniędzmi w ramach Krajowego Planu Odbudowy – mówi Adam Struzik, marszałek województwa mazowieckiego.

- Mam wrażenie, że partia rządząca dopiero uzmysławia sobie, co może stracić, jeśli nie wprowadzi wymaganych zmian, a środki z KPO przepadną. Pamiętajmy, że miały one być przeznaczone na istotne z punktu widzenia kraju inwestycje m.in. kolejowe i drogowe. Nie tracę jednak nadziei i liczę, że dojdzie do porozumienia rządu z Komisja Europejską. My na razie przygotowujemy się do uruchomienia pierwszych konkursów w ramach naszego programu regionalnego „Fundusze Europejskie dla Mazowsza na lata 2021-2027”. W puli są ponad 2 mld euro, które zasilą wiele inwestycji i przedsięwzięć – dodaje Struzik.

Jak widać współpraca na linii rząd – samorządy województw jest niełatwa. Strony różnią się w ocenie wielu podstawowych kwestii. Niemniej jednak wykorzystanie pieniędzy europejskich z nowego unijnego budżetu powinno być priorytetem tak dla rządu, jak i samorządów województw.

- Efektywne wdrażanie funduszy w modelu zdecentralizowanym wymaga skutecznych instytucji na poziomie regionalnym oraz bliskiej współpracy z Ministerstwem Funduszy i Polityki Regionalnej – przypomina Małgorzata Jarosińska-Jedynak.

W rozpoczynającej się de facto dopiero teraz perspektywie finansowej Unii Europejskiej na lata 2021-2027 (konkursy w programach regionalnych i krajowych dopiero ruszą) szesnastka polskich województw otrzyma na swe nowe programy łącznie ok. 33,5 mld euro. To więcej niż w kończącej się perspektywie 2014-2020 (zgodnie z zasadą n+3 projekty realizowane w tym okresie można rozliczać do końca br.), kiedy to regiony dysponowały łącznie kwotą 31,2 mld euro. Co więcej, w okresie 2014-2020 regiony dysponowały ogółem 40 proc. środków z unijnej polityki spójności, a teraz będzie to 44 proc. Można więc uznać, że to kolejny, ważny krok w zakresie decentralizacji zarządzania środkami europejskimi w naszym kraju. Paradoksalnie rząd znany z przeróżnych działań i zakusów centralizacyjnych zgodził się na przekazanie większych pieniędzy do regionów. Jak do tego doszło?

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Materiał partnera
Niemal 20 mld zł na rozwój. 20 lat Mazowsza w Unii Europejskiej
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Materiał partnera
Pomorze Zachodnie mierzy wysoko
Materiał partnera
Miasto z morza i Europy. Jak unijne fundusze zmieniły Gdynię
Fundusze Unijne
Za mało dotacji z KPO? "Rząd może zamienić instrument pożyczkowy na dotacyjny"
Fundusze Unijne
Polska może w kwietniu dostać pierwsze pieniądze z KPO