Tarcza dla samorządów. Pomoc przez wzrost długu

Publikacja: 25.04.2020 19:06

Zamrożenie gospodarki oznacza mniejsze wpływy do samorządowych budżetów m.in. z podatków od firm czy

Zamrożenie gospodarki oznacza mniejsze wpływy do samorządowych budżetów m.in. z podatków od firm czy opłat lokalnych

Foto: fot. Robert Gardziński

Od mieszania w kubku herbata słodsza nie będzie – ostrzegają samorządowcy. I proszą rząd o więcej.

– Jeszcze przed koronawirusem jako samorządowcy alarmowaliśmy, że sytuacja finansowa samorządów jest bardzo trudna, bo musimy ponosić koszty różny decyzji rządowych. Pandemia jest już czwartym ciosem, który spada na lokalne budżety, a teraz sytuacja drastycznie się pogorszyła – podkreśla Katarzyna Gruszecka-Spychała, wiceprezydent Gdyni ds. gospodarczych. – Dziś nawet nie sposób zdiagnozować, jak duże będą finalnie straty. Dotykają one każdej sfery życia samorządowego – dodaje.

Uderzenie z wielu stron

Ekonomiczne skutki pandemii rzeczywiście biją w samorządy ze wszystkich stron. Można spodziewać się spadku dochodów z PIT od pracowników, w wyniku wzrostu bezrobocia i spadku średniego wynagrodzenia. Obniżeniu ulegnie również udział w podatku CIT i PIT od zysków firm, bo recesja w gospodarce odbije się negatywnie na ich wynikach. Mniejsze będę też wpływy z innych podatków (np. od nieruchomości, środków transportu czy czynności cywilno-prawnych), a także z różnych opłat lokalnych. Tak jak choćby z czynszu za lokale komunalne, bo większość samorządów przyznała najemcom ogromne ulgi, czy ze sprzedaży biletów komunikacji miejskiej ze względu na potężny spadek (nawet do 90 proc.) liczby pasażerów. Do tego mniej wpływów przyniosą strefy płatnego parkowania, zamknięte obiekty kulturalne, sportowe itp.

Z drugiej strony pandemia wymusza wzrost wydatków samorządowych. Lokalne władze pomagają w walce z zarazą, kupując za własne pieniądze środki ochrony i sprzęt dla szpitali, dezynfekując przystanki i ulice, na własną rękę organizując mobilne testowanie na koronawirusa, finansują miejsce publicznej kwarantanny czy zwiększają wydatki na pomoc społeczną.

CZYTAJ TAKŻE: Koronawirus pogrąża miejskie budżety. Zapłacą również mieszkańcy

Jeszcze pod koniec marca organizacje samorządowe zwróciły się do rządu z prośbą o wsparcie i uwzględnienie potrzeb lokalnych budżetów w tarczy antykryzysowej. Ministerstwo Rozwoju przygotowało odpowiedź na te apele. Wstępny projekt powstał 10 kwietnia, ma być jeszcze doprecyzowany, ale podstawy już się raczej nie zmienią.

Dla samorządowców sam fakt, że takie specjalne rozwiązania zostały w ogóle uwzględnione w pracach rządu, jest pozytywną informację. Ale oczekują więcej. Przede wszystkim rozczarowujący jest brak jakichś ulg czy rekompensat ubytków w lokalnych budżetach. Ale też inne zapisy nowej tarczy antykryzysowej wymagają poprawy.

Zawiesić janosikowe

– Przedstawione propozycje dotyczące zwiększania elastyczności budżetów samorządów generalnie oceniam pozytywnie, w tym np. możliwość zmiany przeznaczenia środków uzyskiwanych z zezwoleń na sprzedaż napojów alkoholowych na inne cele, w tym na walkę z epidemią i jej skutkami – komentuje Andrzej Nowakowski, prezydent Płocka.

– Jednak ubytki w naszych dochodach będę nie do odrobienia. Dlatego liczymy na propozycje, które zwiększą nasze dochody – jak np. zwiększenie subwencji w części oświatowej, lub też obniżą wydatki, jak np. zwolnienie z konieczności płacenia tzw. janosikowego – proponuje Nowakowski. Dodaje, że duże znaczenie miałyby zmiany w naliczaniu kwot subwencji. Samorządy od lat wskazują, że ponoszą finansowe konsekwencje decyzji dotyczących m.in. oświaty podejmowanych przez administrację rządową, w tym te związane z wynagrodzeniami nauczycieli.

CZYTAJ TAKŻE: Tarcza dla samorządów? „Zabrakło realnej pomocy”

– Kilka dni temu, mimo naszej coraz trudniejszej sytuacji finansowej, wpłaciliśmy do budżetu państwa prawie 10 mln zł janosikowego – mówi Jacek Majchrowski, prezydent Krakowa. – Rząd w ramach pomocy dla samorządów zaproponował odroczenie dwóch rat za maj i czerwiec. Oznacza to tylko tyle, że w wakacje, gdy nie wiemy, jaka będzie sytuacja budżetu, będziemy musieli płacić raty po ok. 13 mln zł. Dlatego apelujemy wraz z innymi dużymi miastami, by w tym roku w ramach pomocy samorządom rząd w ogóle zwolnił nas z płacenia janosikowego – podkreśla.

Dług, by spłacić dług

Samorządowcy zauważają, że skutki finansowe pandemii Covid-19 będą na pewno wykraczały poza rok 2020, tymczasem specjalne rozwiązania w tarczy dotyczą tylko bieżącego roku. Dlatego apelują, by rozluźnienie reguły fiskalnej wprowadzić na kilka lat, a nie tylko ten bieżący rok.

– Wprowadzenie w 2020 r. możliwości nierównowagi strony bieżącej budżetu lokalnego dodatkowo o wartość planowanego ubytku w dochodach będącego skutkiem wystąpienia Covid-19 i, co za tym idzie, złagodzenie w 2020 r. reguły fiskalnej ograniczającej zadłużenie o kwotę faktycznego ubytku jest rozwiązaniem generalnie dobrym – ocenia też Piotr Husejko, zastępca dyrektora wydziału budżetu i analiz w Poznaniu. – Jednak należy zwrócić uwagę, że to rozwiązanie będzie w przyszłości oznaczać konieczność ograniczenia wydatków, aby móc spłacić dodatkowe zadłużenie – uważa.

Zwraca na to uwagę również Piotr Tomaszewski, skarbnik Bydgoszczy. – Proponowane przez rząd wsparcie opiera się głównie na zezwoleniu na spadek wyniku budżetu i zgodzie na zadłużanie się. Biorąc jednak pod uwagę, że wskaźnik obsługi zadłużenia opiera się na odpowiedniej ilości wypracowanej w budżecie tzw. nadwyżki operacyjnej, co się stanie, gdy w roku bieżącym będzie ona ujemna? Czy w latach następnych należy zaplanować wzrost dochodów i nadwyżki operacyjnej, choć przecież za rok czy dwa nie będzie dużo lepiej? Samorząd stanie przed pytaniem, czy jeszcze bardziej się zadłużać – tym razem przede wszystkim na spłatę zadłużenia – analizuje Tomaszewski.

CZYTAJ TAKŻE: Miasta same biorą się za wykonywanie testów na koronawirusa

Jego zdaniem ratunkiem byłoby, gdyby rząd zaczął sprawę traktować poważanie i zrekompensował ubytki w PIT z poprzednich lat (np. z tytułu obniżki PIT) czy w końcu zaczął w pełni pokrywać koszty zadań oświatowych. – Bydgoszcz przez ostatnie dziewięć lat pracowała na możliwość sfinansowania rozwoju. Decyzje rządu zabrały nam środki przeznaczone na rozwój, które były jednocześnie rezerwą na czas kryzysu. Kryzysu, który właśnie nastąpił – przypomina skarbnik.

Zmiany nie pomogą

Miasta zanotują tak duży ubytek dochodów, że nie da się go zniwelować wyłącznie zmianą wzorów matematycznych określających zdolność do realizacji zadań własnych czy obsługi długu – ocenia Magdalena Flisykowska-Kacprowicz, skarbnik Torunia. – A do tego sprowadzają się przecież niektóre z zapowiadanych zmian legislacyjnych, np. dopuszczenie możliwości wystąpienia nierównowagi budżetu czy złagodzenie reguły fiskalnej. Chciałoby się powiedzieć, że od mieszania w kubku herbata słodsza nie będzie – mówi Flisykowska-Kacprowicz.

OPINIE
""

mat.pras.

regiony.rp.pl

Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku

Budżet Białegostoku na 2020 r. miał być pierwszym z serii bardzo trudnych. Wybuch epidemii i jej konsekwencje oznaczają, że będzie pierwszym z wielu dramatycznych. Wstępnie szacuję, że dochody własne Białegostoku mogą spaść o ok. 60 do 100 mln zł, a w zależności od tego, jak długo potrwają ograniczenia. Jednocześnie zależy nam na utrzymaniu jakości świadczonych mieszkańcom usług. A do tego potrzebne są wpływy do budżetu. Już teraz szukamy oszczędności wszędzie, gdzie jest to możliwe. Nie zatrudniamy nowych osób, zamrażamy wszystkie inwestycje, które jeszcze się nie rozpoczęły i nie mają wsparcia unijnego. Musimy zrezygnować z wielu remontów w szkołach czy remontów ulic. Rozwiązania tzw. tarczy antykryzysowej dla samorządów nie są wystarczające. Rząd proponuje, ale tylko na 2020 r., złagodzenie rygorów fiskalnych, zwiększenie dochodów powiatów, co da nam dodatkowe 2 mln zł, czy uelastycznienie tzw. funduszu korkowego, co da 6 mln zł na inne wydatki niż profilaktyka alkoholowa. Już teraz widać, że to za mało. Skutki finansowe pandemii będziemy odczuwać nawet do 2023 r. I do tego roku postulujemy zdjęcie z samorządów rygorów finansowych. Żeby Białystok mógł przetrwać 2020 i 2021 rok na podobnym poziomie, musielibyśmy się zadłużyć na dodatkowe 300 mln zł.

""

mat.pras.

regiony.rp.pl

Jacek Sutryk, prezydent Wrocławia

Wrocław, jak inne miasta, traci nie tylko wpływy z podatków (PIT, CIT, PCC), a tylko je widzi rządowa tarcza. To błąd. Przecież bardzo dużo tracimy na spadku wpływów z usług miejskich, choćby z biletów tramwajowych i autobusowych, sprzedaży mienia oraz na wpływach z czynszów, z turystyki. Rząd powinien całkowicie umorzyć miastom janosikowe za ten rok, a nie tylko odraczać jego spłatę. W wypadku Wrocławia to aż 93 mln zł. Niektóre zaproponowane rozwiązania to krok w dobrą stronę, ale uważam, że jesteśmy w szczególnej sytuacji, która wymaga dużo odważniejszych działań. Ważne jest rozluźnienie rygorów, jakie obowiązują budżet gminy – ale tarcza tylko jednorazowo podnosi dopuszczalny limit zadłużenia gminy. To mało. Zdecydowanie korzystniejsze byłoby utrzymanie luźniejszych rygorów obowiązujących budżety, w tym wyższego limitu zadłużenia, także w następnych latach – przecież kryzys nie potrwa tylko rok. Rząd wprowadza nowy, korzystny sposób obliczania tzw. nadwyżki operacyjnej, która jest ważnym wskaźnikiem kondycji finansowej miasta. Propozycje zmian w przepisach o planowaniu przestrzennym czy w prawie budowlanym mają głównie techniczny charakter – umożliwiają zdalne prowadzenie procedur i kontaktów z mieszkańcami – ale mam nadzieję, że dzięki temu uproszczą prace nad planami przestrzennymi czy wydawanie decyzji budowlanych.

""

mat.pras.

regiony.rp.pl

Marcin Witko, prezydent Tomaszowa Mazowieckiego

Samorząd podlega takim samym mechanizmom jak biznes. Jest zależny od dochodów, czyli w wypadku miast i gmin – od wpływów z podatków i lokalnych opłat. Już dziś obserwujemy duży spadek wpływów oraz zawieszanie lub zamykanie działalności gospodarczej przez lokalnych przedsiębiorców. Wnioski więc nasuwają się same. Wciąż największym obciążeniem dla samorządów jest pomoc socjalna oraz oświata. I tu jest z pewnością potrzebna pomoc rządu, bo jest to ciężar ponad nasze siły, zwłaszcza w obecnej sytuacji. Już robimy duże cięcia – szczególnie jeśli chodzi o wydatki bieżące. Każda złotówka jest już oglądana nie kilka, lecz kilkaset razy, nim zostanie wydana. Widać też, że większość miast mocno tnie wydatki na sport, kulturę i promocję. Oczywiście każda pomoc jest na wagę złota. Ale myślę, że jest jeszcze kilka propozycji wartych rozważenia – zwolnienie samorządu z VAT, pod warunkiem przeznaczenia tych środków na inwestycje lub pomoc przedsiębiorcom, zawieszenie budżetów obywatelskich, zmiana maksymalnego wskaźnika zadłużenia. Warto pomyśleć o rozwiązaniach systemowych. Dziś mieszkańcom trudno zrozumieć, że prezydent miasta nie ma żadnego wpływu na szpital, który w mieście funkcjonuje.

""

mat.pras.

regiony.rp.pl

Andrzej Wnuk, prezydent Zamościa

Naszym zdaniem samo odraczanie w czasie spłaty kredytów czy umożliwienie zadłużania się nie załatwia problemu. Samorządy wyjdą z kryzysu mocno poobijane finansowo, z poważnie zdegenerowaną strukturą dochodów i wydatków bieżących, a co za tym idzie, wiele gmin i powiatów nie będzie w stanie inwestować. Grozi to zapaścią wykorzystania środków unijnych, ale także krajowych, np. z funduszu dróg samorządowych. Najlepszym rozwiązaniem byłaby rekompensata stale już uszczuplonych dochodów bieżących samorządów poprzez np. subwencję rekompensującą utratę dochodów spowodowanych decyzją władz centralnych. Najpoważniejszą stratę odnotujemy we wpływach z podatku dochodowego, podatku od nieruchomości i czynszach z tytułu najmu lokali użytkowych, które dla firm obniżyliśmy o nawet 80 procent. Firmy mogą też ubiegać się o zwolnienie z podatku od nieruchomości. Przewidujemy, że straty w tegorocznym budżecie mogą sięgnąć od 15 do 30 mln zł. Mocno będziemy ograniczać wydatki bieżące, ale raczej nie unikniemy zwolnień pracowników zarówno w urzędzie miasta, jak i jednostkach podległych. Aby zminimalizować straty, ograniczono kursowanie autobusów miejskich, wszyscy szukają oszczędności w wydatkach bieżących.

""

fot. Michał Łepecki

regiony.rp.pl

Jan Golba, burmistrz Muszyny, prezes Stowarzyszenia Gmin Uzdrowiskowych

Rząd chce poluzować rygory w zadłużaniu się. Będziemy mieli też większą swobodę w przesuwaniu środków. Ale wcale mnie to nie cieszy. Spadają nam dramatycznie dochody, a kolejny kredyt tego przecież nie zmieni. Muszyna, jak wiele innych uzdrowisk, żyje z turystów oraz kuracjuszy. Tylko że teraz ich nie ma. Zamknięte są sanatoria, hotel, pensjonaty, a razem z nimi wszelkiego typu usługi. Nasi mieszkańcy nie pracują. Chcą wsparcia. A my chcemy je dać. Ale to błędne koło. Jeżeli zrezygnujmy całkowicie z podatku od nieruchomości, to stracimy dochody z tego tytułu. Skąd weźmiemy pieniądze np. na wynagrodzenie dla nauczycieli? Rząd wspiera miejsca pracy, ale samorządy to też pracodawcy, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach, a żadnej pomocy nie dostały. Liczymy, że rząd pomoże nam w inwestycjach. W tej chwili nasze komunalne przedsiębiorstwo wodociągowe wymienia kanalizację na terenie całej gminy. Buduje oczyszczalnię ścieków i nowe ujęcia wody, co kosztuje 81 mln zł. Niestety, założenia dotyczące tego przedsięwzięcia, także odnośnie do potencjalnych dochodów, legły w gruzach. Część środków mamy z pożyczki z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Może warto pożyczkę zmienić w dotację? Dla nas to będzie duża ulga.

""

fot. Robert Gardziński

regiony.rp.pl

Robert Nowicki, wiceminister rozwoju

Wsłuchujemy się w głos samorządów. Przygotowane przez nas rozwiązania osłonowe są odpowiedzią na ich postulaty. Proponujemy rozluźnienie reguł fiskalnych dotyczących równowagi budżetowej oraz limitów zadłużenia. W kalkulacji ubytków dochodów uwzględniane będą opłaty uzdrowiskowe i miejscowe, tak aby wziąć pod uwagę specyfikę gmin turystycznych. Rozmawiamy również z Ministerstwem Finansów o konkretnym wsparciu finansowym samorządów. Chcemy odroczenia kolejnych wpłat janosikowego. Samorządy gminne i wojewódzkie będą mogły elastyczniej wydatkować środki z funduszu korkowego. Część pieniędzy będą mogły przekazać na przeciwdziałanie pandemii i łagodzenie jej skutków. Co druga, a nie co czwarta, złotówka z dochodów z nieruchomości Skarbu Państwa trafi do powiatów, w tym miast prezydenckich. Będzie to ok. 400 mln zł. Oczywiście chcemy, aby samorządy mogły nadal realizować swoje inwestycje. Nad odpowiednimi regulacjami wspierającymi samorządy w tej kwestii pracuje obecnie Ministerstwo Klimatu oraz Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.

Od mieszania w kubku herbata słodsza nie będzie – ostrzegają samorządowcy. I proszą rząd o więcej.

– Jeszcze przed koronawirusem jako samorządowcy alarmowaliśmy, że sytuacja finansowa samorządów jest bardzo trudna, bo musimy ponosić koszty różny decyzji rządowych. Pandemia jest już czwartym ciosem, który spada na lokalne budżety, a teraz sytuacja drastycznie się pogorszyła – podkreśla Katarzyna Gruszecka-Spychała, wiceprezydent Gdyni ds. gospodarczych. – Dziś nawet nie sposób zdiagnozować, jak duże będą finalnie straty. Dotykają one każdej sfery życia samorządowego – dodaje.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Finanse w regionach
Rząd przedstawi szczegóły o finansach samorządów w ciągu miesiąca?
Finanse w regionach
Wszystkie regiony Polski gonią unijną zamożność, ale w różnym tempie
Finanse w regionach
Spór o finansne samorządów w Sejmie
Finanse w regionach
Stopy procentowe uderzają w samorządy. Co to oznacza dla mieszkańców?
Finanse w regionach
Ceny energii: Tsunami oddala się od polskich miast