Polski rynek pracy jest w rekordowo dobrej kondycji. Stopa bezrobocia rejestrowanego na koniec 2019 r. wynosiła tylko 5,2 proc. Jednak regionalne różnice pod tym względem są wciąż bardzo duże.
Rynek pracownika?
Przykładowo, o ile w regionie warszawskim bezrobocia praktycznie nie ma, bo wynosi jedynie 2 proc., o tyle w woj. warmińsko-mazurskim czy mazowieckim (poza Warszawą i przyległymi powiatami) – sięga aż 8,7 proc. Zaś w woj. świętokrzyskim i podkarpackim – 7,7 proc.
– Jeszcze większe różnice widać na poziomie powiatów – zaznacza Andrzej Kubisiak, ekspert rynku pracy Polskiego Instytutu Ekonomicznego. – Czasami w obrębie jednego województwa występują rynki, gdzie firmy mają ogromne problemy z pozyskaniem chętnych do pracy. I jednocześnie miejsca, gdzie bezrobocie utrwaliło się na poziomie dwucyfrowym. W takich powiatach mało kto słyszał na przykład o „rynku pracownika” – dodaje Kubisiak.
Odmienny popyt
Najlepszym przykładem jest tu Mazowsze. W samej Warszawie jedynie 1,3 proc. aktywnych mieszkańców nie ma pracy. Natomiast w powiecie szydłowieckim, który jest oddalony od stolicy o ok. 130 km – aż 22,4 proc. (to jedyny powiat w Polsce z bezrobociem powyżej 20 proc.). Na południu Mazowsza duże bezrobocie wciąż widać w powiecie przysuskim (17,5 proc.) czy radomskim (16 proc.), a na północy w powiecie makowskim (15,4 proc.), sierpeckim (14,8 proc.) czy żuromińskim (14,4 proc.).