Na koniec 2018 r. łączne zadłużenie samorządów sięgnęło 76,1 mld zł i było o 7,2 mld zł, czyli prawie 10 proc., większe niż rok wcześniej – wynika z ich sprawozdań budżetowych. Taki wzrost oznacza zmianę trendu, bo przez ostatnich kilka lat samorządy skutecznie redukowały swoje zobowiązania.
Własne źródła nie wystarczą
– Skąd ta zmiana? Im samorządy więcej inwestują, tym szybciej rośnie ich dług – wyjaśnia Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej. W 2018 r. na dobre rozkręciły się fundusze unijne z budżetu na lata 2014–2020 i miasta ponownie zamieniły się w wielki plac budowy. W sumie na inwestycje samorządy wydały rekordowe 52 mld zł. Tymczasem w 2017 r. było to 35 mld zł, a w 2016 r. – raptem 25 mld zł.
Obecnie tylko kilka podmiotów przekroczyło swój indywidualny wskaźnik zadłużenia i podlega procedurze naprawczej
– Dużą część inwestycji samorządy są w stanie finansować z własnych źródeł, ale nie całość. Trzeba też sięgać po kredyty – mówi też Andrzej Porawski, dyrektor biura Związku Miast Polskich. I wylicza źródła na pokrycie wydatków prorozwojowych w 2018 roku: ok. 21 mld zł to dofinansowanie z UE, ok. 14,5 mld zł tzw. nadwyżka operacyjna netto (różnica między bieżącymi dochodami i wydatkami pomniejszona o spłatę zadłużenia), a ok. 17 mld zł – nowe zobowiązania.
CZYTAJ TAKŻE: Więcej podatków dla samorządów