Długołęka: Podejrzany pożar toksycznych odpadów na celowniku służb

To kolejny trujący pożar na terenie gminy. W tle rozgrywa się walka mieszkańców z planowanym kontrowersyjnym zakładem przetwarzania elektrośmieci.

Publikacja: 20.03.2023 10:54

Długołęka: Podejrzany pożar toksycznych odpadów na celowniku służb

Foto: Adobe Stock

Wrocławska policja wyjaśnia okoliczności pożaru, który wybuchł na początku marca na terenie Zakładu Usług Komunalnych w Kiełczowie w gminie Długołęka. Dwa lata temu na terenie tej gminy w Wilczycach palił się hale magazynowe z niebezpiecznymi chemikaliami.

- Jeśli chodzi o przyczyny ostatniego pożaru – będziemy oczekiwać na informacje od właściwych w sprawie służb, w szczególności Państwowej Straży Pożarnej i policji. Ze względu na krótki czas jaki minął od zdarzenia i konieczność przeprowadzenia przez profesjonalne służby niezbędnych czynności wyjaśniających nie podejmujemy się spekulowania na temat przyczyn tego zdarzenia – informuje Mieczysław Szynkarowski, sekretarz gminy Długołęka.

Strzelające baterie i zarzewie ognia

7 marca w godzinach wieczornych wybuchł pożar na terenie Zakładu Usług Komunalnych w Kiełczowie przy ul. Wilczyckiej.

Przez całą noc na miejscu pracowało kilkudziesięciu strażaków z blisko 20 jednostek z Wrocławia oraz okolicznych OSP. I jak przyznają sami strażacy przyznają to nie była łatwa akcja.

- Akcja była trudna ze względu na to, że były to baterie i one płoną w bardzo nieprzewidywalny sposób. - opowiada mł. kpt. Damian Górka, rzecznik prasowy z Komendy Miejskiej Straży Pożarnej we Wrocławiu.

Na nagraniach mieszkańców zarejestrowanych podczas pożaru widać, jak płonące miejsca strzelają dosłownie jak fajerwerki. Dla strażaków była sytuacja dodatkowo niebezpieczna. Strzelające na boki rozgrzane baterie, trafiały kilkadziesiąt metrów dalej, tworząc w kolejnym miejscu zarzewie ognia. 

Spłonęło około 250 mkw. hal i terenów magazynowych, gdzie firma składowała i utylizowała baterie oraz akumulatory. 

Sprawą pożaru już zajęła się wrocławska policja. - W sprawie pożaru na terenie Zakładu Usług Komunalnych w Kiełczowie w gminie Długołęka, w chwili obecnej policja realizuje czynności sprawdzające w kierunku nieumyślnego sprowadzenia zagrożenia w postaci pożaru. Materiały nie zostały jeszcze przekazane do prokuratury – przekazała nam Anna Placzek-Grzelak, rzecznik Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.

Nie ma zagrożenia dla środowiska

Ze względu na to, że baterie oraz akumulatory zaliczają się do odpadów niebezpiecznych, już podczas akcji gaśniczej sprawdzono jakość powietrza i pobrano próbki z pobliskich rowów, gdzie spływała użyta do gaszenia pożaru woda. 

Inspektorzy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska we Wrocławiu po przybyciu na miejsce przeprowadzili rozpoznanie w terenie, podczas którego zweryfikowali przebieg sieci kanalizacyjnej i ustalili kierunek odpływu wód popożarowych.

Stwierdzono, że trafiają one do kanalizacji deszczowej, a następnie do rowu, który uchodzi do rzeki Widawa. Na miejscu zdarzenia pracownik CLB GIOŚ w Warszawie Oddział we Wrocławiu dokonał poboru prób do badań.

Pierwsze wyniki badań inspektorów wykazały nieznaczne podwyższenie PH oraz temperatury wody. – Pokazały też, że nie ma żadnego zagrożenia środowiskowego. Pobraliśmy kolejne próbki do badań szczegółowych i czekamy na wyniki. Sprawdzamy wodę pobraną z Widawy. Wstępne wyniki nie wykazały negatywnego wpływu na rzekę Widawę - podała Barbary Lewery, rzecznik prasowy z WIOŚ we Wrocławiu.

Inspekcja zapowiedziała, że „podejmie czynności kontrolne w zakładzie, w którym doszło do pożaru”.

- Oficjalne sprawozdanie z badań jakości wód tj badań laboratoryjnych GIOŚ, zgodnie z informacją uzyskaną z WIOŚ 8 marca 2023 r. będzie gotowe nie później niż za dwa tygodnie – przekazał nam Mieczysław Szynkarowski, sekretarz gminy Długołęka.

Duże ilości niebezpiecznych substancji

To nie pierwszy tego typu pożar na terenie tej gminy. W 2021 roku w Wilczycach ogień strawił hale magazynowe. Mieszkańcy bali się że powietrze jest skażone.

– „Ludzie w piżamach uciekali w popłochu z dziećmi z domów, bo widzieli ogień i myśleli, że to pali się ich budynek – mówiła Hanna Olichwer, radna, która po pożarze interweniowała w sprawie możliwego skażenia środowiska do Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Gminy Długołęka w rozmowie z „Gazetą Wrocławską”.

Na miejsce jako pierwsza dojechała Ochotnicza Straż Pożarna z Brzeziej Łąki. - Tam były co chwila wybuchy. Był też problem z rozwinięciem lin wężowych. Mieliśmy do czynienia z substancją, która zapalała się jak trotyl, jakby ktoś kilka petard poukładał – cytowała gazeta jednego ze strażaków, który brał udział w akcji.

- Innym problemem było to, że nie było podejścia do źródła pożaru, bo wszystko było w ogniu. Ja na pewno widziałem tam butle z kwasem octowym o stężeniu 85 proc."

- W hali zajętej pożarem magazynowane były w dużych ilościach substancje, w tym: kwas siarkowy w ilości 1 Mg, perhydrol w ilości 13 Mg oraz kwas octowy w ilości 3 Mg i izobutanol w ilości 30 Mg" – podała WIOŚ na swojej stronie internetowej. Przypomniano, że skrót "Mg" to nie miligramy, a megagramy, czyli tony.

Czy oba pożary mają jakiś związek ze sobą? Czym zakończyło się postępowanie sprzed dwóch lat? Na razie nie wiemy. Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu nie przekazała nam informacji w tej sprawie.

Inspektorzy WIOŚ na tropie

Jak przekazał nam Mieczysław Szynkarowski, sekretarz gminy Długołęka na terenie gminy Długołęka nie ma czynnych składowisk odpadów. Zakład przetwarzania ZSEiE nie jest składowiskiem odpadów.

- Na terenie gminy czynnych składowisk odpadów nie ma. Zakłady przetwarzania odpadów to jedna z najbardziej zaawansowanych metod zagospodarowania odpadów, która obecnie coraz częściej jest wdrażana w naszym kraju, gdyż pozwala na maksymalizację odzysku surowców wtórnych, a przez to ograniczenie ilości zalegających śmieci na wysypiskach – podkreśla sekretarz gminy Długołęka.

W ostatnich dwóch latach jak przekazała nam Barbara Lewera, rzecznik Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska we Wrocławiu jego inspektorzy prowadzili cztery kontrole składowisk odpadów na terenie gminy Długołęka w tym m.in. w  ZUK w Kiełczowie, gdzie w ub. tygodniu doszło do pożaru oraz w PGE Ekoserwis w Kamieniu. 

I do tego ostatniego inspektorzy mieli zastrzeżenia. –Kontrole składowiska odpadów paleniskowych w Kamieniu wykazały nieprawidłowości skutkujące wydaniem zarządzeń pokontrolnych oraz skierowaniem wystąpień do innych organów – podała Barbara Lewera, rzecznik Wojewódzkiego Inspektorat Ochrony Środowiska we Wrocławiu. 

Inspektorzy zobowiązali właścicieli do informowania Dolnośląskiego Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska o stwierdzonych na składowisku odpadów zmianach obserwowanych parametrów, wskazujących na możliwość wystąpienia lub powstanie zagrożeń dla środowiska lub dla życia lub zdrowia ludzi, zweryfikowania w porozumieniu z Marszałkiem Województwa Dolnośląskiego warunków prowadzenia badań monitoringowych wód podziemnych określonych w decyzjach. 

Poza zobowiązano do dotrzymywania warunków pozwolenia zintegrowanego w szczególności w zakresie jakości odprowadzanych ścieków, badania jakości odprowadzanych ścieków i wykonywania w regularnych odstępach czasu z częstotliwością raz na dwa miesiące oraz przedkładania            wyników         badań jakości ścieków           Dolnośląskiemu          Wojewódzkiemu Inspektorowi Ochrony Środowiska na obowiązujących wzorach dokumentów. 

Poza tym WIOŚ poinformował też marszałka ojewództwa  o stwierdzonych nieprawidłowościach w celu wykorzystania w ramach posiadanych kompetencji z zakresie: niewykonywania badań poziomu i składu wody w piezometrach, a także przekroczenia w badanych ściekach wartości dopuszczalnych ChZT i BZT i przekazywania wyników badań ścieków z przekroczeniem ustawowego terminu.

A kolejny zakład w planach

Ale na terenie gminy planowany jest nowy zakład przetwarzania i recyklingu zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego. Chce go założyć ta sama firma, na terenie, której w ub. tygodniu doszło do pożaru.

Zakład w Łosicach, bo w tej miejscowości planowana jest ta inwestycja ma przetwarzać 25 tys. ton zużytego sprzętu elektrycznego, czyli kilka razy więcej, niż zbiera się przez rok w całym województwie. 

W tej sprawie ciekawa jest jeszcze jedna rzecz. Jak podawała wrocławska „Gazeta Wyborcza” na początku obecnej kadencji wójta w Urzędzie Gminy został zatrudniony przedsiębiorca, a umowy-zlecenia, których przedmiotem było doradztwo w zakresie wdrażania rozwiązań związanych z planowaniem rozwoju gminy Długołęka, podpisywał jako przedsiębiorca zajmujący się prowadzeniem garmażerki.

Wrocławska „Wyborcza” ustaliła też, że rok temu inwestor zakładu w Łosiach, założył spółkę, w której ten przedsiębiorca został prezesem, a wcześniej on i dwie inne osoby o takim samym jak jego nazwisku wpłaciły pieniądze na komitet wyborczy wyborców obecnego wójta. Jak podaje dziennik we wrześniu 2018 r. na było to w sumie niemal 40 tys. zł.

A głos mieszkańców nie jest ważny

Wójt wydał decyzję środowiskową w sprawie nowego zakładu, a mieszkańcy złożyli wniosek o kontrolę.

Jak podawała lokalna „Gazeta Wyborcza” wątpliwości mieszkańców wzbudziły okoliczności prowadzenia postępowania administracyjnego i udział jednego z przedsiębiorców, który - ich zdaniem - mógł mieć na to kluczowy wpływ.

Do Centralnego Biura Antykorupcyjnego trafiło zawiadomienie o kontrolę wydania decyzji przez wójta. Złożyli je nie tylko mieszkańcy, ale też poseł Lewicy Krzysztof Śmiszek. To jemu CBA odpisało, że „z uwagi na podnoszone w piśmie kwestie funkcjonariusze podjęli stosowne czynności".

Z kolei nam zespół prasowy Biura odpisał jedynie, że „Centralne Biuro Antykorupcyjne nie informuje jakie osoby i podmioty pozostają w zainteresowaniu służby”.

Poprzednie władze gminy zgody na to nie wydały, ale inwestor się od tej decyzji odwoływał i NSA stwierdził, że ma prawo zbudować zakład. Wtedy firma do gminy wystąpiła kolejny raz o zgodę.

- Zgodnie z ustawą o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko, w ciągu 30 dni od ukazania się obwieszczenia informującego o trwającej procedurze udziału społeczeństwa każdy ma możliwość zapoznać się z dokumentacją sprawy, oraz złożyć swoje uwagi i wnioski, które będą rozpatrzone przez Wójta – przekazał nam sekretarz gminy Długołeka.

Podkreślił, że „wójt ma obowiązek w uzasadnieniu do decyzji wskazać w jaki sposób zostały wzięte pod uwagę i w jakim zakresie zostały uwzględnione uwagi i wnioski zgłoszone w związku z udziałem społeczeństwa. Informacje te wydana decyzja zawiera.

- Z przykrością informuję, że sprzeciw zainteresowanej społeczności, zgodnie z obowiązującymi przepisami, nie jest podstawą do odmowy określenia uwarunkowań środowiskowych dla przedsięwzięcia. Fakt ten sprawia, że odmowa określenia uwarunkowań środowiskowych dla przedsięwzięcia byłaby potraktowana jako złamanie zapisów art. 7 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej mówiącego o tym, że organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa – podkreślił Mieczysław Szynkarowski.

Dodał, że od wspominanej powyżej decyzji strony odwołały się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego we Wrocławiu. SKO utrzymało w mocy decyzję Wójta Gminy Długołęka.

Decyzja Kolegium została zaskarżona do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Obecnie trwa procedura sądowa w tej sprawie.

Władze gminy: Nie jesteśmy wysypiskiem

- System oceny działalności mogącej znacząco oddziaływać na środowisko, a zwłaszcza spełnianie wymagań szeroko rozumianych przepisów o ochronie środowiska opiera się na wielopoziomowej i multikryterialnej weryfikacji prowadzonej przez szereg organów o określonych w prawie kompetencjach, wśród których wydanie duś traktować należy jako inicjujące i nakreślające zasadnicze ramy środowiskowe (w tym kluczowa ocena zgodność z mpzp), a pozostałe etapy służą nadawaniu konkretnych praw materialnych – podkreśla sekretarz gminy.

I dodaje, że „ prawidłowość korzystania z tych praw oraz możliwość ich cofnięcia w przypadku ich naruszenia daje możliwość zarządzania zgodą i zabezpieczenia środowiska sensu lato przed niezidentyfikowanymi wcześniej oddziaływaniami”.

- Jak powszechnie wiadomo każdy przejaw aktywności gospodarczej oraz bytowanie ludzi skutkuje powstawaniem odpadów. Ich prawidłowe zagospodarowanie, a przede wszystkim dalsze wykorzystanie, to jeden z priorytetów ochrony środowiska – uważa Mieczysław Szynkarowski.

Jego zdaniem „stwierdzenie, że gmina na terenie której istnieją lub będą się pojawiać legalnie działające zakłady zajmujące się zagospodarowaniem odpadów, staje się jednym wielkim wysypiskiem, może świadczyć o mylnym rozumieniu ustalonej prawem hierarchii gospodarowania odpadami, zasad gospodarki o obiegu zamkniętym oraz ogólnie zasad ochrony środowiska”.

Wrocławska policja wyjaśnia okoliczności pożaru, który wybuchł na początku marca na terenie Zakładu Usług Komunalnych w Kiełczowie w gminie Długołęka. Dwa lata temu na terenie tej gminy w Wilczycach palił się hale magazynowe z niebezpiecznymi chemikaliami.

- Jeśli chodzi o przyczyny ostatniego pożaru – będziemy oczekiwać na informacje od właściwych w sprawie służb, w szczególności Państwowej Straży Pożarnej i policji. Ze względu na krótki czas jaki minął od zdarzenia i konieczność przeprowadzenia przez profesjonalne służby niezbędnych czynności wyjaśniających nie podejmujemy się spekulowania na temat przyczyn tego zdarzenia – informuje Mieczysław Szynkarowski, sekretarz gminy Długołęka.

Pozostało 95% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Ekologia
Co robić z odpadami niebezpiecznymi? Samorządy pomagają mieszkańcom
Ekologia
Zielone dachy obniżą rachunki w budynkach komunalnych
Ekologia
Co zrobić, gdy spotkamy barszcz Sosnowskiego? Ta roślina jest naprawdę groźna
Materiał partnera
Wrocław. Miasto, które gra w zielone
Ekologia
Miejskie pieniądze na fotowoltaikę. Jakie dotacje oferują samorządy?