Co druga sosna na Mazowszu rośnie w prywatnym lesie

Prywatni właściciele lasów na Mazowszu szukają sposobu na efektywniejsze zarządzanie swoim majątkiem. A jest czym: to prawie 300 tys. hektarów drzewostanów.

Publikacja: 04.03.2022 09:35

Rozdrobnione prywatne lasy na Mazowszu nie wykorzystują swego potencjału

Rozdrobnione prywatne lasy na Mazowszu nie wykorzystują swego potencjału

Foto: Jakubowski Studio/shutterstock

Nie ma takiego drugiego regionu w kraju, w którym prywatne lasy dorównywałyby areałem Lasom Państwowym. W czym zatem problem? W nieprawdopodobnym wręcz rozdrobnieniu leśnych działek. To spuścizna po powojennej ustrojowej zmianie: reformie rolnej, a potem trwającej dekady nieracjonalnej praktyce przekazywania leśnego majątku spadkobiercom.

Dziś trudno nawet precyzyjnie policzyć, czy właścicieli i współwłaścicieli mazowieckich lasów jest 900 tys., czy ponad milion. W samej Warszawie i najbliższej okolicy stolicy lasy pokrywają 13 tys. prywatnych działek.

Nic dziwnego, że trudno racjonalnie planować w takim lesie sensowną gospodarkę, gdy średnia wielkość działki to zaledwie 1 ha, a najczęściej mamy do czynienia z kilku- i kilkunastoarowymi zagajnikami.

Czytaj więcej

Drugie życie choinek w doniczkach. Wracają do lasu

Stefan Traczyk, prezes mazowieckiego Stowarzyszenia Leśników i Właścicieli Lasów, zwraca uwagę, że polskie prywatne lasy (1,7 mln ha), pięciokrotnie mniejsze in gremio od Lasów Państwowych, mogłyby corocznie dostarczać na rynek nawet 5 mln m sześc. surowca tartacznego i cennej energetycznej biomasy, a do tego przynosić stały dochód właścicielom. Niestety, rozdrobnione i rozrzucone po kraju, często pozostawione swojemu losowi, zupełnie nie liczą się w surowcowej grze. Stan rozproszenia prywatnego leśnego interesu, choć nikomu nie przynosi korzyści, trwa niezmiennie od dekad. Siłowe metody stosowane do łączenia leśnych gospodarstw w epoce kolektywizacji lepiej wykreślić z pamięci.

Nawet teraz, wiele lat po ustrojowej transformacji, prywatnych właścicieli zamiast biznesu łączy jedynie wspólnota losu – czyli coroczny obowiązek uregulowania we własnej gminie podatku leśnego: w tym roku stawka to 46 zł i 70 gr za hektar.

W krajach skandynawskich, które ominęły doświadczenia gospodarki nakazowo-rozdzielczej, licznych prywatnych właścicieli większych i mniejszych leśnych działek integrują biznesowe stowarzyszenia producenckie. To one w imieniu i za pieniądze właścicieli lasów profesjonalnie zarządzają ich drzewostanem, zlecają usługi na prace pielęgnacyjne, organizują pozyskanie surowca, obrót i rozliczenia, a także są partnerami dla władz w zdobywaniu publicznych dotacji na rozwój i ochronę środowiska.

Czytaj więcej

Będzie więcej zieleni w miastach, zamiast betonu

– Powinniśmy iść, nie tylko na Mazowszu, drogą wypróbowaną w Skandynawii – przekonuje Traczyk. Prezes mazowieckiego SLiWL mówi, że w naszych warunkach gospodarcze ożywienie narodowej mozaiki prywatnych lasów wiedzie przez dobrowolną integrację rozdrobnionych gospodarstw leśnych, np. w lokalnych izbach gospodarczych. Zwolenników w regionie mazowieckim przybywa. – Zaczynamy od starań o ustanowienie reprezentanta prywatnych polskich lasów w UE (swojego przedstawiciela mają już Lasy Państwowe) – mówi Traczyk. Mazowieccy aktywiści mają w tej sprawie sojuszników: to Warmińsko-Mazurskie Stowarzyszenie prywatnych właścicieli Lasów.

W kraju zresztą trwa dyskusja i inicjowany jest dialog z rządem, który ma odpowiedzieć na pytanie, czy właścicielom lasów proponować integrację w oparciu o zaadaptowane rozwiązania, istniejące już w ustawie o Izbach Rolnych lub grupach producenckich. Gdy zorganizowana w terenie, np. w powiecie, grupa właścicieli zgromadzi 8–12 tys. ha wspólnotowego leśnego majątku, będzie sens iść wreszcie po większe pieniądze z racjonalnie zaplanowanego pozyskania drewna i sięgać po unijne dofinansowanie do pielęgnacji drzewostanów.

Według ekspertów obecny stan to marnowanie gospodarczego potencjału: od pozyskania drewna tartacznego i opałowej biomasy, po stymulowanie zatrudnienia i rozwoju lokalnego biznesu.

Nie ma takiego drugiego regionu w kraju, w którym prywatne lasy dorównywałyby areałem Lasom Państwowym. W czym zatem problem? W nieprawdopodobnym wręcz rozdrobnieniu leśnych działek. To spuścizna po powojennej ustrojowej zmianie: reformie rolnej, a potem trwającej dekady nieracjonalnej praktyce przekazywania leśnego majątku spadkobiercom.

Dziś trudno nawet precyzyjnie policzyć, czy właścicieli i współwłaścicieli mazowieckich lasów jest 900 tys., czy ponad milion. W samej Warszawie i najbliższej okolicy stolicy lasy pokrywają 13 tys. prywatnych działek.

Pozostało 86% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Ekologia
Co robić z odpadami niebezpiecznymi? Samorządy pomagają mieszkańcom
Ekologia
Zielone dachy obniżą rachunki w budynkach komunalnych
Ekologia
Co zrobić, gdy spotkamy barszcz Sosnowskiego? Ta roślina jest naprawdę groźna
Materiał partnera
Wrocław. Miasto, które gra w zielone
Ekologia
Miejskie pieniądze na fotowoltaikę. Jakie dotacje oferują samorządy?