Burmistrz Sandomierza: bon turystyczny budzi kontrowersje

Temat bonu wzbudza kontrowersje, bo są rodziny w kraju, które mają dwoje dzieci, troje, ale są małżeństwa, które nie mają dzieci. Ale kierunek jest słuszny – mówi burmistrz Sandomierza Marcin Marzec.

Publikacja: 14.06.2020 19:23

Marcin Marzec od 2018 r. jest burmistrzem Sandomierza. Nauczyciel, absolwent Akademii Wychowania Fiz

Marcin Marzec od 2018 r. jest burmistrzem Sandomierza. Nauczyciel, absolwent Akademii Wychowania Fizycznego w Krakowie. Od 2010 roku radny miejski

Foto: mat.pras.

Sandomierz to miasto, dla którego turystyka jest bardzo ważna. Jak to się zmienia czy zmieni w trakcie pandemii i po niej?

Chyba nigdy aż tak bardzo nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy, jak ważna jest turystyka dla Sandomierza. Dopiero pandemia, brak dochodów z działalności turystycznej i okołoturystycznej dla samej branży i dla budżetu miasta to pokazała. To jest pierwszy wniosek, który się nasuwa. Charakter naszego samorządu lokalnego to pokazuje. Bo oczywiście wiele osób odnosi się do innych samorządów, np. że w Ostrowcu Świętokrzyskim lub innych miastach jest lepiej. Ale to specyfika Sandomierza, który odczuł skutki w związku z tym, że zamarł ruch turystyczny. Stracili hotelarze, restauratorzy nie mieli dochodu. A co za tym idzie, miasto również. Być może inaczej jest w miastach, gdzie jest jeszcze działalność przemysłowa. Być może te samorządy radzą sobie lepiej i mogą inwestować. My jesteśmy na etapie wyczekiwania na to, co się wydarzy.

A widzi pan już pierwsze sygnały powrotu do normalności?

Myślę, że wszyscy w Sandomierzu patrzyliśmy z niepokojem w przyszłość. Zwłaszcza w kwietniu, gdzie po mieście – mówię to dosłownie – hulał wiatr. Było pusto. Siedzieliśmy zamknięci w domach. Nikt nie przyjeżdżał. To miało swoje pozytywne aspekty – nie mieliśmy praktycznie żadnych zachorowań, tylko jakieś pojedyncze przypadki. Pandemia tu nie szalała. I to się nie zmieniło. Jeżeli chodzi o bezpieczeństwo i zdrowie mieszkańców, miasto zostało uratowane. Natomiast to wszystko niesie ze sobą skutki ekonomiczne i gospodarcze.

W maju były ogłaszane kolejne etapy odmrażania, pojawiły się pewne możliwości podróżowania. Zaczęli się pojawiać turyści. Dziś robimy wszystko, żeby tych turystów było jak najwięcej. W miarę naszych skromnych możliwości finansowych oczywiście.

""

mat.pras.

regiony.rp.pl

W jaki sposób?

Stworzyliśmy coś takiego jak „voucher optymizmu”. Nawiązujemy do krzemienia pasiastego, który występuje na ziemi sandomierskiej, jest to bardzo poszukiwany kamień jubilerski. Występuje tylko tutaj i nazywany jest kamieniem optymizmu. Stąd pomysł na nasz voucher. To szereg zniżek, np. na Bramę Opatowska, Trasę Podziemną czy do Muzeum Okręgowego. Jestem również pod wrażeniem odpowiedzi ze strony hotelarzy i restauratorów, którzy przyłączyli się do tych zniżek.

CZYTAJ TAKŻE: Prezydent Starachowic: Tarcza 4.0 nie załata dziur

To tylko lokalna inicjatywa?

Zależało mi, aby Sandomierz stał się miastem pierwszego wyboru dla turystów. Dlatego od początku postawiliśmy na promocję miasta. Chcemy być też atrakcyjni cenowo. 31 podmiotów gospodarczych zaoferowało zniżki na różne usługi czy np. konkretne dania. Taki voucher kosztuje 24 złote, można przyjechać do miasta i skorzystać z różnych zniżek. Przygotowana przez nas oferta jest bardzo bogata i atrakcyjna. Zachęcamy też do zjedzenia kolacji na Bramie Opatowskiej. To kolejna inicjatywa organizowana z przedsiębiorcami z branży gastronomicznej. Kolacja na wysokości ponad 30 metrów z pięknym widokiem na Sandomierz i Wisłę. Gorąco polecam.

Wracając do turystyki, czy z perspektywy pierwszych dni czerwca widać już poprawę?

Najbardziej miarodajne dane mamy np. z Sandomierskiego Centrum Kultury, które administruje największymi atrakcjami turystycznymi. W kwietniu nie było żadnych odwiedzin, był fizyczny zakaz, nikt nie przyjechał – obiekty były zamknięte. W maju pod odpowiednimi rygorami sanitarnymi zostały otwarte, turyści zaczęli przyjeżdżać, wróciły ogródki restauracyjne, restauracje też się otworzyły. Raport z maja pokazuje 10 proc. tego, co było w maju 2019 roku. Takie mamy statystyki.

""

mat.pras.

regiony.rp.pl

Ma pan już sygnały, jak będzie wyglądał ruch turystyczny w wakacje?

Robimy dużo, by zatrzymać turystów na dłużej. Do tej pory oczekiwanie mieszkańców naszego kraju było takie, że chcą spędzać weekendy w Sandomierzu i okolicy. W związku z pandemią pojawiła się szansa na zachęcenie naszych rodaków do odwiedzania Sandomierza i okolic na dłużej, do spędzenia urlopu – dni od niedzieli do soboty, czyli co najmniej tygodnia. Prace nad takimi pakietami trwają, bo jest mnóstwo atrakcji wokół miasta – zabytków, parków rozrywki czy nawet miejsc, gdzie można pływać czy jeździć na rowerze. Mamy w okolicy np. Góry Pieprzowe, gdzie można spacerować i zwiedzać. Liczę na to, że model turystyki zmieni się i turyści będą wybierać dłuższy pobyt w Sandomierzu, zwłaszcza że nie wiemy, jak będzie wyglądać zainteresowanie turystyką zagraniczną wśród Polaków. Przed pandemią były tanie loty do atrakcyjnych miejsc w Europie, teraz tego nie ma.

I tu płynnie przechodzimy do pomysłu na bon turystyczny. W pierwszej wersji 1000 zł, później prezydent mówił o 500 zł na dziecko. Ten pomysł się panu podoba?

Nie znam szczegółów. Był pomysł wicepremier Emilewicz, później nową propozycję zaprezentował prezydent. Ten pierwotny pomysł zakładał większe kwoty. Ten temat wzbudza kontrowersje, bo są rodziny w kraju, które mają dwoje dzieci, troje, ale są małżeństwa, które nie mają dzieci. Kwota została obniżona, pewnie brakuje pieniędzy w kasie państwa. Ale sam kierunek, żeby ożywić branżę turystyczną, żeby zachęcić rodaków do aktywności turystycznej i przeznaczyć na to środki, jest słuszny. Przecież mnóstwo osób w naszym kraju już odczuło skutki pandemii w swoich domowych budżetach poprzez tzw. postojowe, redukcje etatów czy inne działania związane ze skutkami Covid-19. Takie wsparcie branży turystycznej poprzez ten bon jest w tych warunkach wskazane. Szczegółów nie znam, ale patrząc z pozycji burmistrza miasta turystycznego, idea wydaje się zasadna.

CZYTAJ TAKŻE: Prezydent Gdańska: Każdy PIT może oznaczać pieniądze dla kultury

A jak pan ocenia ogólnie wsparcie rządu dla samorządu w czasie pandemii. To też budzi mocne kontrowersje.

Nie odczuliśmy takiego wsparcia w ogóle. Jedna z tarcz kryzysowych pozwala nam zadłużać się bardziej na walkę z koronawirusem, czyli brać dodatkowe pożyczki na środki ochrony bezpośredniej. Może następne tarcze spowodują, że samorządy otrzymają jakieś wsparcie. Teraz jest tak, że lokalni przedsiębiorcy oczekują wsparcia od samorządu. Mają to wsparcie też od rządu i je dostają, ale oczekują obniżania czynszów, oczekują niepobierania opłaty za zajęcia pasa drogowego, oczekują od nas realnego wsparcia i to wsparcie dostają. Ale to oznacza brak wpływów dla samorządu. Są też organizacje pożytku publicznego, które potrzebują wsparcia.

Za kwiecień brak wykonania dochodu (w porównaniu z kwietniem 2019 roku) wynosi 2 mln złotych. O tyle mniej zarobiliśmy tylko w kwietniu.

Wkrótce będę mieć materiały dotyczące maja, zobaczymy, jaka będzie tendencja. Zobaczymy, czy będzie można mówić o tym, że powoli się odbijamy. Ale tak naprawdę zobaczymy to po podsumowaniu drugiego kwartału. Bo wykonanie dochodów z pierwszego kwartału wygląda podobnie jak w poprzednim roku, no ale pandemia zaczęła się później. Obostrzenia zaczęły się w połowie marca. Tak jak mówiłem, powinno być większe wsparcie dla samorządów, może rząd ma to jeszcze w planach?

Czyli liczy pan, że to wsparcie jeszcze będzie?

Oczywiście. Myślę, że nie jestem w tym odosobniony. Polska stoi samorządnością. Samorządy to dla rządu powinien być kluczowy partner. W tym roku obchodzimy jubileusz 30-lecia samorządu. Myślę, że to dzięki staraniom samorządowców rozwijają się nasze lokalne społeczności. W tej chwili w Sandomierzu główne inwestycje związane z rewitalizacją miasta zostały wstrzymane i przesunięte na później. Bo nie mamy albo raczej boimy się, że nie będziemy mieć środków na wkład własny. Tego obawiamy się i codziennie niemal liczymy te pieniądze – to w kontekście wyliczeń, o których już wspomniałem. Takie wsparcie, wkład własny dla inwestycji, byłoby pożądane, aby ruszyć gospodarkę. To ją napędzi, da miejsca pracy.

""

mat.pras.

regiony.rp.pl

A te duże inwestycje? Sandomierz i kilka innych miast regionu liczy np. na inwestycje kolejowe związane z CPK.

Zawiązaliśmy porozumienie czterech miast, które kiedyś funkcjonowały w ramach województwa tarnobrzeskiego. To Sandomierz, Stalowa Wola, Nisko i Tarnobrzeg. Wiele więzi z czasu dawnego województwa pozostało, choć nowy podział administracyjny nas podzielił. Walczymy o tę linię kolejową. Chcemy, by ta „szprycha” przebiegała przez wszystkie nasze miasta, bo każde z nich jest istotne. Nie wyobrażam sobie, by w Sandomierzu – mieście turystycznym – nie zatrzymywał się pociąg. Sandomierz to perła województwa świętokrzyskiego i powinniśmy zrobić wszystko, mam tu na myśli samorządowców i parlamentarzystów, aby ten szybki pociąg miał przystanek w Sandomierzu.

CZYTAJ TAKŻE: CPK i koleje dużych protestów

Kampania prezydencka stała się w ostatnim czasie w dużej mierze rozmową o inwestycjach.

Rozmawiać trzeba zawsze. Bez tego byśmy się nie rozwijali. Trudno też uniknąć tematów gospodarczych w kampanii. Zwłaszcza że wiele samorządów mocno te inwestycje ograniczyło, a to przecież przekłada się bezpośrednio na mieszkańców: Polaków, czyli wyborców. My, samorządowcy, oczekujemy wsparcia na realizację naszych inwestycji. Chcemy, by nasze miasta, gminy mogły się rozwijać. Kandydaci na urząd prezydenta RP od tego nie uciekną, więc nic dziwnego, że takie tematy pojawiają się w kampanii. My mamy propozycję dla CPK, by przy planowaniu tej inwestycji wziąć pod uwagę nasze ambicje, by przeprojektować nieco linię kolejową, by turyści mogli sprawnie dojechać do Sandomierza. Inne samorządy też mają swoje oczekiwania.

Dzięki pandemii będzie reset relacji samorządu z rządem?

Nie wiem, ale w ostatnich latach mogliśmy obserwować tendencje do ograniczania działania samorządowego na rzecz działania centralnego. Mam nadzieję, że będziemy dążyć do tego, aby samorządność była istotnym elementem naszego państwa, powinniśmy ją pielęgnować.

Sandomierz to miasto, dla którego turystyka jest bardzo ważna. Jak to się zmienia czy zmieni w trakcie pandemii i po niej?

Chyba nigdy aż tak bardzo nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy, jak ważna jest turystyka dla Sandomierza. Dopiero pandemia, brak dochodów z działalności turystycznej i okołoturystycznej dla samej branży i dla budżetu miasta to pokazała. To jest pierwszy wniosek, który się nasuwa. Charakter naszego samorządu lokalnego to pokazuje. Bo oczywiście wiele osób odnosi się do innych samorządów, np. że w Ostrowcu Świętokrzyskim lub innych miastach jest lepiej. Ale to specyfika Sandomierza, który odczuł skutki w związku z tym, że zamarł ruch turystyczny. Stracili hotelarze, restauratorzy nie mieli dochodu. A co za tym idzie, miasto również. Być może inaczej jest w miastach, gdzie jest jeszcze działalność przemysłowa. Być może te samorządy radzą sobie lepiej i mogą inwestować. My jesteśmy na etapie wyczekiwania na to, co się wydarzy.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Okiem samorządowca
Piotr Grzymowicz: Powrót tramwajów do Olsztyna to bardzo znaczący sukces
Okiem samorządowca
Rafał Bruski, prezydent Bydgoszczy: Ten rząd traktuje samorządy po partnersku
Okiem samorządowca
Wojciech Szczurek, prezydent Gdyni: To była najtrudniejsza kadencja
Okiem samorządowca
Tadeusz Truskolaski: Pieniądze unijne to środki na inwestycje, a nie na konsumpcję
Okiem samorządowca
Prezydent Gdańska, Aleksandra Dulkiewicz: Z pokorą podchodzę do wyborów