Klub PiS podnosił, że na wiele pytań radni nie dostali
odpowiedzi. – Wiemy tylko, jak nam powiedziano, że „nie ma możliwości takiego
uchwalenia planu, by wszedł on w życie za 10 – 15 lat” – mówił Włodzimierz Pietrus
z PiS. – A tak dużej liczby pułapek w żadnym planie miejscowym jeszcze
nie było – oceniał.
Chodzi m.in. o problem z garażami. Zgodnie z projektem współczynnik miejsc
parkingowych w „Nowym Mieście” to 0,5 (tyle stanowisk ma przypadać na
jedno mieszkanie), podczas gdy w innych inwestycjach w Krakowie jest to 1,2.
Zdaniem części radnych tak niski wskaźnik może „zabić ten plan”. Miejsc
parkingowych na tak wielkim terenie będzie za mało.
Radny PiS zwracał też uwagę na gospodarcze skutki planu, na
roszczenia, odszkodowania, ale też na zagrożenie powodziowe części terenu objętego
procedowanym planem. - Trudno poprzeć taki plan, który niesie tyle zagrożeń –
mówił Włodzimierz
Pietrus.
Grzegorz Stawowy z Koalicji Obywatelskiej zaznaczał, że Kraków potrzebuje nowej
dzielnicy, która tchnie trochę życia w zabytkowe miasto. – Ale jeśli przyjąć
ten plan, tak jak on leży, to w sporej części będzie martwy – oceniał. Radny KO
mówił o niezgodności części kwartałów ze studium uwarunkowań i kierunków
zagospodarowania przestrzennego. Chodzi m.in. o niezgodność ze stadium terenów
biologicznie czynnych.
W Krakowie żądają usunięcia „nowego azbestu”
Od końca lat 80. subit – bo o nim mowa – używany był głównie jako środek do układania i mocowania parkietu. Teoretycznie został wycofany z użytkowania w 1996 roku, jednak jego pozostałości do dziś znajdują się w wielu mieszkaniach, szkołach i innych placówkach oświatowych. Samorządy nie potrafią oszacować ile jeszcze subitu kryje się pod parkietami i podłogami budynków gminnych.
Grzegorz Stawowy zwracał też uwagę na niski wskaźnik miejsc parkingowych. – To
dewastacja polityki parkingowej miasta – podkreślał radny.
Ocenił też, że bloki w „Nowym Mieście” są tak zaprojektowane, że nie będzie tu
zabudowy pierzejowej, ale klastyczne PRL-owskie osiedle.
Zdaniem radnego są dwie drogi: albo przyjąć plan w całości albo w całości go
odrzucić. Obszar jest bowiem zbyt ogromny, by sami radni poradzili sobie z
poprawianiem dokumentu. – Postulujemy, by „cofnąć” plan do prezydenta – mówił
Grzegorz Stawowy. Do jego opracowania trzeba zaprosić najlepszych specjalistów
– m.in. z politechniki, SARP.
- I o to będziemy wnioskować – mówił. - Odrzucenie tego projektu byłoby
przedwczesne, bo zamykałoby dyskusję.
Jacek Bednarz z klubu radnych „Przyjazny Kraków” podkreślał,
że wnoszenie poprawek do takiego planu na pewno nie jest łatwe, ale odrzucenie
projektu nie jest dobrym rozwiązaniem. - To my radni powinniśmy wziąć
odpowiedzialność za ten plan – mówił Jacek Bednarz. – Nie chciałbym, żeby
podmioty gospodarcze opuszczały Kraków, bo od nich przychodzą pieniądze do
budżetu miasta – dodawał.
Radny Łukasz Gibała z klubu radnych „Kraków dla
Mieszkańców” mówił, że pomysł nowego planu wcale nie jest zły, ale gorzej
z wykonaniem.
- W Krakowie brakuje mieszkań, mieszkania są drogie – mówił. Ale, jak dodawał,
wygaszanie przemysłu powinno się odbywać stopniowo. – Jedyną szansą dla tego
projektu jest dialog, etapowanie inwestycji, ewolucja, a nie rewolucja – mówił
Łukasz Gibała. – Może parametry działek, na których działają przedsiębiorstwa,
trzeba zmienić na samym końcu.