Jednym rząd daje, innym zabiera

Obniżka PIT z tzw. piątki Kaczyńskiego będzie dla miasta oznaczać spadek wpływów o około 200 mln złotych – mówi Jacek Majchrowski, prezydent Krakowa.

Publikacja: 25.03.2019 08:14

Jednym rząd daje, innym zabiera

Foto: regiony.rp.pl

Czy prezydent dużego miasta, który rozpoczął 5. kadencję, może jeszcze podchodzić do spraw miejskich ze świeżością i energią?

Może, bo miasto żyje i nowe potrzeby oraz pomysły pojawiają się nieustannie. Ale kwestia świeżego spojrzenia to jedna rzecz. Druga to znajomość miasta, wiedza o tym, co już jest zaawansowane i w jakim iść kierunku. Trzeba umieć łączyć i świeżość, i doświadczenie.

W takim razie, co trzeba i co będzie pan robił w tym roku? Co jest priorytetem?

Przede wszystkim kontynuacja tego, co Kraków robił przez lata i w czym mamy już duże osiągnięcia: walka z zanieczyszczeniem powietrza. Druga rzecz to program inwestycyjny: Kraków musi się zmieniać. To nie jest tak, że skoro wybudowaliśmy już obiekty ważne ze względu na metropolitalny charakter miasta, jak centrum kongresowe ICE czy hala widowiskowa, to mamy już wszystko. Ciągle są nowe potrzeby.

Czy jednak teraz nie powinien nastąpić – jak to ładnie określano w kampanii samorządowej w wielu miastach – zwrot ku ludziom, ku „miękkim” inwestycjom?

Właśnie to mam na myśli. Od dwóch lat olbrzymie pieniądze inwestujemy w zieleń, zakładamy nowe parki, rewitalizujemy stare, dosadzamy rośliny. Olbrzymim wyzwaniem w rozbudowującym się mieście jest budowa infrastruktury społecznej na nowych osiedlach – szkół, przedszkoli, infrastruktury sportowej. Rozpoczęliśmy np. program budowy basenów.

Co do walki ze smogiem, to są dwie sprawy. Pierwsza – Strefa Czystego Transportu na Kazimierzu. Eksperyment się nie udał.

Dlaczego pan tak uważa?

Teraz ta strefa jest bezzębna, rada miasta się z tego w praktyce wycofała, szybko wprowadzając szerokie wyjątki od zakazu wjazdu. Pod naciskiem mieszkańców i nie tylko.

Kwestia transportu to dwie rzeczy. Transport zbiorowy i indywidualny. Tam, gdzie mamy bezpośrednio wpływ, nie musimy niczego konsultować. Krakowski tabor autobusowy jest w stu procentach ekologiczny, czyli spełniający normy Euro 5, Euro 6, hybrydowy i elektryczny. Gdy chodzi o komunikację indywidualną, potrzebne są rozwiązania ustawowe i akceptacja mieszkańców. To pokazała sytuacja ze strefą. Tu działają różnego typu układy lobbystyczne.

Tylko czy strefa to był dobry pomysł?

Tak. Miała funkcjonować sześć miesięcy i być pewnego rodzaju sprawdzianem, testem. Wiem, że wielu mieszkańców było zadowolonych. Jak pan wie, rada miasta w takim stopniu zmodyfikowała cały pomysł pod naciskiem przedsiębiorców, że teraz to jest strefa półczystego transportu. Pytanie, czy w takiej formie jest sens ją utrzymywać.

A może, aby rzeczywiście walczyć z zanieczyszczeniami, potrzebny jest plan zakazu wjazdu niektórych pojazdów do centrum miasta?

Jak mogliśmy się przekonać, do realizacji takich pomysłów potrzebna jest duża akceptacja społeczna. Okazało się, że łatwiej nam namawiać kogoś na wymianę pieca, niż na rezygnację z podjechania pod same drzwi samochodem. Myślę, że potrzebna jest tutaj edukacja, i ta świadomość będzie się zmieniać. Na razie, jak pokazuje przykład naszej strefy transportu, jest trudno.

W ciągu ostatnich sześciu lat zlikwidowaliśmy w Krakowie ponad 21 tysięcy pieców węglowych. To absolutny rekord i powód do dumy!

Jest też kwestia norm samych w sobie. Zgodnie z szacunkami jakość powietrza w Krakowie się poprawia, ale gdyby stosować normy np. z Paryża, to byłby prawdziwy kryzys.

To działa trochę na tej zasadzie – wiele lat temu część przestępstw przeniesiono do kategorii wykroczeń, wtedy liczba przestępstw zmalała. Ponieważ w Krakowie jest dużo stacji monitoringu powietrza, to nazwano nas „najbardziej zanieczyszczonym miastem w Polsce”. Niezależnie od tego, jakie normy przyjmiemy, podjęliśmy decyzję, że będziemy mieszkańców na bieżąco informować o stanie powietrza. I tak się dzieje.

A darmowa komunikacja w czasie, gdy jest zanieczyszczone powietrze? To działa?

Nie. Moim zdaniem to się nie sprawdza, choć gdy to rozwiązanie wprowadzaliśmy, mieliśmy świadomość, że ma walor głównie edukacyjny i realnie nie poprawi jakości powietrza. Badania pokazują, że kierowcy praktycznie z tego rozwiązania nie korzystają. Nie wiem, czy nie zrezygnujemy z darmowej komunikacji w dni smogowe.

A czy gminy ościenne wokół Krakowa zwiększają swoje wysiłki w walce ze smogiem?

Widzę zmianę na lepsze. Te gminy „zbierają się” w tym kierunku. Ale mają mniejsze możliwości. Nie mają sieci ciepłowniczej, nie mają czasami gazu. Mają słabe moce sieci elektrycznej. Ważne, by stosowały się do norm jakości węgla i jakości pieców.

A czy Kraków jest gotowy na zakaz palenia węglem od 1 września tego roku? I jego egzekwowanie?

W ciągu ostatnich sześciu lat zlikwidowaliśmy w Krakowie ponad 21 tysięcy pieców węglowych. To absolutny rekord i powód do dumy! We wrześniu zostanie ich – jak szacujemy – ok. 4 tysięcy. W skali miasta to bardzo niewiele. Powody są różne – najczęściej nieuregulowane sprawy własnościowe lub tak dramatyczny stan techniczny budynku, że nie da się tam zainstalować pieca gazowego czy elektrycznego. Takim osobom będziemy pomagać indywidualnie. Co do egzekucji – przestrzeganie zakazu spalania węgla i drewna będzie podlegało regularnym kontrolom straży miejskiej, policji, Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego oraz Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Osoba naruszająca przepisy uchwały może być ukarana mandatem do 500 zł lub grzywną do 5 tys. zł.

Mówił pan o transporcie miejskim. Ale ostatnio – w wyniku spiętrzenia remontów – jedna z dzielnic, a konkretnie Azory, została praktycznie sparaliżowana i odcięta od transportu zbiorowego.

Powiem od razu. Można sobie teoretycznie rozplanować w czasie remonty, ale praktyka jest niestety inna. Jeśli robimy przetarg, a jedna firma wygrywa, później druga i trzecia się odwołują, wszystko się przesuwa w czasie, to wtedy prace się nakładają. Chociaż chcielibyśmy innej kolejności. Trzeba też pamiętać, że rynek kompletnie oszalał. Wykupywane są materiały, a wykonawcy mówią, że trzeba je zamawiać z rocznym wyprzedzeniem. Ceny szaleją. Ceny z przetargów mają się nijak do planów. Proszę zauważyć, że inwestycje rządowe już z tego powodu są przesuwane w czasie. Nam jakoś jeszcze udaje się je realizować.

Nie można było tego przewidzieć?

Nie. Jak mówiłem – rynek oszalał i trudno jest szacować koszty oraz czas realizacji inwestycji. Mieliśmy niedawno w zarządzie zieleni taką sytuację: jedna firma wygrała, odwołała się druga. Odwołali się słusznie. Wtedy trzecia firma się odwołała. To trwało miesiące. Nigdy nie da się oszacować, ile to będzie trwało.

A może to kwestia lepszej komunikacji miasta np. z PKP?

Nie chcę oceniać niczyjej dobrej woli, ale tak uczciwie muszę powiedzieć, że rozumiem inwestora, który nie chce doprowadzić do żadnych opóźnień na poszczególnych odcinkach w mieście, bo wie, że będzie miał kłopot z oddaniem całości inwestycji. Albo np. poniesie większe koszty.

Jakie są planowane środki zaradcze, jeśli chodzi o Azory i komunikację?

Jeżeli robimy teraz ul. Królewską, to mamy zapewniony transport zastępczy. Tramwaje są wyłączone, autobusy jeżdżą co kilka minut. Tam transport działa. Niektórzy moi znajomi, którzy mieszkają w tamtym rejonie, twierdzą nawet, że im się teraz lepiej jeździ.

A może trzeba zacząć budowę metra? Pan był zawsze sceptyczny wobec tego rozwiązania.

Ja nie mówię nie metru. To, że jestem sceptyczny, to inna rzecz. Kilka lat temu było referendum. Mieszkańcy zdecydowali o metrze. Uruchomiliśmy cały proces. Teraz opracowywane jest całe studium dotyczące transportu szynowego w Krakowie. Do listopada będzie gotowe. Wtedy będziemy wiedzieli, czy metro jest potrzebne, a jeżeli tak, to ile linii, jakie i gdzie. I ile to będzie to kosztowało.

Niektóre samorządy wchodzą w politykę krajową. Niektóre nie. Ja należę do tej drugiej grupy

Co z innymi inwestycjami transportowymi?

Cały czas inwestujemy w tramwaje. Autobusy spełniają najnowsze normy. Teraz priorytetem są tramwaje, ale to wiąże się z koniecznością remontów i przebudowy niektórych odcinków. Zmieniła się też częstotliwość kursów, więc i zapotrzebowanie na energię jest większe. W związku z tym trzeba przebudować nie tylko torowiska, ale też podstacje i sieć energetyczną.

Gdy mówił pan o podwyżkach cen biletów w komunikacji, stwierdził pan, że „gdy będziemy dobrzy dla mieszkańców, to w praktyce będziemy źli”. O co chodzi?

Po pierwsze, nie możemy mówić o podwyżkach cen, tylko o zmianach cen. Niektóre bilety są tańsze. Dla tych, którzy systematycznie korzystają z biletów i płacą podatki w Krakowie, ceny wręcz zostaną obniżone. 20 gr więcej będą kosztować bilety jednorazowe, a więc dla osób, które z komunikacji miejskiej korzystają sporadycznie. Trzeba pamiętać, że do każdego biletu miasto dopłaca ok. 50 proc. Jeżeli to pan połączy z podwyżkami cen energii, to trzeba mieć świadomość tego, że niektóre ceny mogą wzrosnąć. Są jeszcze inne kwestie budżetowe. Np. z tzw. piątki Kaczyńskiego obniżka PIT będzie dla Krakowa oznaczać spadek wpływów o ok. 200 mln złotych. Jednym się niby daje, a innym zabiera.

Co z krakowskimi instytucjami kultury? Decyzja o tym, by MOCAK i Bunkier Sztuki miał jednego dyrektora, wywołała kontrowersje.

U jednych to wzbudziło kontrowersje, a u innych nie. Prasa nagłaśniała protesty, ale nie podawała żadnych głosów, które były za. A takich głosów było bardzo dużo, także autorytetów ze świata sztuki. To zostało zmarginalizowane.

Zmieniając temat: jak pan odbiera ogólnokrajową dyskusję o karcie LGBT? Rafał Trzaskowski mocno się w to zaangażował, a rzecznik praw obywatelskich zachęca inne miasta.

Ja w ogóle uważam, że to nie jest potrzebna dyskusja na poziomie samorządu. To jest wywoływanie problemów światopoglądowych, które mają się nijak do działalności samorządów.

A gdyby taka dyskusja zaczęła się w Krakowie?

Ona się toczy, ale nie ma w tej chwili mowy o podpisywaniu karty.

Teraz samorządowcy bardziej wchodzą w politykę?

Niektóre samorządy wchodzą w politykę krajową. Niektóre nie. Ja należę do tej drugiej grupy.

A 4 czerwca? To będzie ważne dla samorządowców wydarzenie?

Wiem, że będzie spotkanie w Gdańsku. Wybieram się na nie. Ale nigdy w politykę ogólnokrajową się nie angażowałem i nie będę się angażował.

Czy prezydent dużego miasta, który rozpoczął 5. kadencję, może jeszcze podchodzić do spraw miejskich ze świeżością i energią?

Może, bo miasto żyje i nowe potrzeby oraz pomysły pojawiają się nieustannie. Ale kwestia świeżego spojrzenia to jedna rzecz. Druga to znajomość miasta, wiedza o tym, co już jest zaawansowane i w jakim iść kierunku. Trzeba umieć łączyć i świeżość, i doświadczenie.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Z regionów
Smart City: Jakie są wyzwania dla rozwoju technologicznego miast
Z regionów
Wójt, który wygrał wybory jednym głosem: U nas każdy głos się liczy
Z regionów
Wybory samorządowe 2024: Koniec z wieloletnimi prezydentami i burmistrzami
Z regionów
Wybory samorządowe 2024: Ilu posłów zostanie prezydentami?
Z regionów
Prezydent miasta idzie do parlamentu? Rząd już nie wyznaczy komisarza