Wirusowa ruletka na scenie destabilizuje repertuary

Koronawirus spowodował już zamknięcie kilku teatrów, przełożenie premier. Teraz zmienia programy festiwali.

Publikacja: 06.10.2020 14:41

Wirusowa ruletka na scenie destabilizuje repertuary

Foto: mat.pras.

Zespoły teatralne z impetem wróciły do pracy. Symboliczne było zdjęcie wykonane przed wrocławskim Capitolem, gdzie obsada musicalu „Lazarus” w reżyserii Jana Klaty poddawała się testom. Premiera się odbyła.

Niestety, piątkowy spektakl z powodu zakażanie pracownika administracji został odwołany. Trzeba czekać na decyzje. Najgorsze jest odwołanie premiery. Praca aktorów z reżyserem rozkłada się w czasie. Trzy ostatnie próby zwane generalnymi dają wyobrażenie o potencjale, ale pełnię możliwości aktorzy pokazują dopiero w obecności widzów. Dlatego odwołanie premiery w ostatniej chwili można porównać do przedłużającego się męczącego porodu. Krakowska Łaźnia Nowa ostatniej chwili musiała odwołać prapremierę spektaklu „Lem vs Dick” Mateusza Pakuły z udziałem Tomasza Schuchardta i Jana Jurkowskiego. Spektakle premierowe odbędą się 24, 25, 26 i 27 października.

CZYTAJ TAKŻE: Teatry zdobywają nowe przestrzenie do gry

Także w Łódzkim Teatrze Muzycznym z powodu choroby aktora niemal w ostatniej chwili dyrekcja musiała zrezygnować z powakacyjnej premiery widowiska muzycznego „Prosimy nie wyrywać foteli”. Do czasu wykluczenia potencjalnych zagrożeń teatr pozostanie zamknięty. Dla zespołu to rodzaj emocjonalnego zawodu.

Premiera stanowi bowiem szansę na dobry impuls do pracy przez wiele miesięcy. Używając sportowego języka, można mówić o falstarcie. Przydarzył się także w Teatrze Polskim w Szczecinie, który gra w szczególnych warunkach, ponieważ macierzysta siedziba podlega rozbudowie. Pomimo to dał niedawno premierę spektaklu „Musical Show”, po której w związku z chorobą aktora wszystkie spektakle zostały odwołane. Dyrekcja poinformuje o powrocie do grania. Z kolei Opera Bałtycka przeniosła z soboty premiery „Fidelia” Beethovena z powodu wirusa u jednego pracowników na 23 października.

Z największym ryzykiem łączy się organizowanie festiwali. Nie da się w ostatniej chwili zatwierdzić programu i sprzedać biletów ze względu na to, że zespoły planują repertuar z wyprzedzeniem, by pogodzić go z zajęciami aktorów na innych scenach, w filmie i telewizji.

Na festiwalu trzeba zgrać obecność wielu zespołów w jednym teatrze w jednym tygodniu. Teraz to ruletka.

Wystarczy, że zachoruje ktoś z obsługi technicznej, a takie sytuacje się zdarzały, i powstaje problem. Nie do pozazdroszczenia jest sytuacja widzów, którzy nie mogą wziąć udziału w długo oczekiwanym wydarzeniu.

Na Kaliskich Spotkaniach Teatralnych odwołano pokaz „Wstydu” z warszawskiego Teatru Współczesnego w reżyserii Wojciecha Malajkata. Jacek Braciak tuż przed festiwalem otrzymał Nagrodę im. Aleksandra Zelwerowicza za najlepszą rolę sezonu 2019/2020. Widzowie w Kaliszu stracili okazję do jej podziwiania, aktor zaś być może szansę na kolejny laur. Pech chciał jednak, że córka jednego z uczestników spektaklu chodzi do przedszkola, gdzie wprowadzono kwarantannę. Zadziałał efekt domina typowy dla pandemii.

CZYTAJ TAKŻE: Teatry powstają jak Feniks z popiołów

W takich sytuacjach ważny jest czas, o czym przekonali się aktorzy spektaklu „Kupiec wenecki” w reżyserii Szymona Kaczmarka w Nowego Teatru w Słupsku. Wiadomo, który zwyciężył zeszłoroczny Festiwal Szekspirowski. Spektakl otrzymał zaproszenie na Kaliskie Spotkania Teatralne, a organizując wyjazd ze Słupska, zaplanował też wizytę w Teatrze Starym w Lublinie. Do tego pokazu już jednak z powodu kwarantanny nie doszło.

Najwyższy stopień trudności w organizacji festiwalu łączy się jednak z imprezami w formule międzynarodowej. Realia są następujące: od dawna kwarantanna nałożona jest na obywateli Ukrainy, od 1 września dwutygodniowa kwarantanna po wyjazdach zagranicznych obowiązuje Węgrów, od poprzedniego tygodnia podobny przepis wprowadziła dla swoich obywateli Litwa. Tymczasem jednym z gości Festiwalu Szekspirowskiego w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim – przeniesionego z wakacji na listopad – jest pewien teatr litewski. Artyści stanęli przed dylematem, występ na jednej z najważniejszych prezentacji szekspirowskich na świecie oznacza bowiem po powrocie do kraju dwutygodniową kwarantannę i brak możliwości występu. Już ucierpiał Tydzień Chorwacki w Gdańsku. Niemal w ostatniej chwili odwołono przyjazd Narodowego Teatru z Zagrzebia, który miał otworzyć imprezę.

Trudne sytuacje przećwiczono na festiwalu Trans/Misje w Rzeszowie. Dyrektor Jan Nowara zamiast spektaklu z Ukrainy, zaprosił przedstawienie z Bułgarii. Teraz trudno cokolwiek przewidzieć.Tymczasem do końca roku zaplanowane są rzeszowski Festiwal Nowego Teatru, Warszawskie Spotkania Teatralne i krakowska Boska Komedia.

Zespoły teatralne z impetem wróciły do pracy. Symboliczne było zdjęcie wykonane przed wrocławskim Capitolem, gdzie obsada musicalu „Lazarus” w reżyserii Jana Klaty poddawała się testom. Premiera się odbyła.

Niestety, piątkowy spektakl z powodu zakażanie pracownika administracji został odwołany. Trzeba czekać na decyzje. Najgorsze jest odwołanie premiery. Praca aktorów z reżyserem rozkłada się w czasie. Trzy ostatnie próby zwane generalnymi dają wyobrażenie o potencjale, ale pełnię możliwości aktorzy pokazują dopiero w obecności widzów. Dlatego odwołanie premiery w ostatniej chwili można porównać do przedłużającego się męczącego porodu. Krakowska Łaźnia Nowa ostatniej chwili musiała odwołać prapremierę spektaklu „Lem vs Dick” Mateusza Pakuły z udziałem Tomasza Schuchardta i Jana Jurkowskiego. Spektakle premierowe odbędą się 24, 25, 26 i 27 października.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Z regionów
Ranking rzetelności przedsiębiorstw: Tam, gdzie mniej firm, tam więcej rzetelności
Z regionów
Wybory samorządowe 2024: Listy kandydatów dopiero zamknięte, a kampania już się kończy
Z regionów
Rusza nowy sezon rowerów miejskich. Jakie zmiany nas czekają?
Z regionów
Prezydent Rzeszowa, Konrad Fijołek, mówi o swoim pomyśle na miasto
Z regionów
Są miasta, gdzie na burmistrza kandyduje jedna osoba. I może przegrać