Cztery kwartały na Starych Bałutach w Łodzi mogą trafić w ręce deweloperów. Władze Łodzi uważają, że dzięki temu na tym obszarze będzie można przeprowadzić szybką rewitalizację. Całość terenów mieści się w jednej z najbardziej zaniedbanych części miasta, w sąsiedztwie ulic Zgierskiej, Wojska Polskiego, Łagiewnickiej i Franciszkańskiej. Cała inwestycja, gdyby doszła do skutku, miałaby się odbyć na zasadach partnerstwa publiczno-prywatnego. Co to oznacza?
Szybka rewitalizacja
– Prywatni inwestorzy dostaliby możliwość inwestycji w budynkach należących do miasta – wyjaśnia Wojciech Rosicki, wiceprezydent Łodzi. – To umożliwiłoby remont kamienic, na co w miejskiej kasie brakuje środków. Obecnie sprawdzamy, czy inwestorzy będą zainteresowani takim rozwiązaniem – dodaje.
CZYTAJ TAKŻE: Łódź ma 27 milionów złotych dla młodych
Deweloperzy, którzy zdecydują się zainwestować pieniądze w rewitalizację, mogliby później zarabiać na wynajmie mieszkań i powierzchni komercyjnych. W podjęciu decyzji przez miasto decydujące będzie to, jak rynek nieruchomości zareaguje na propozycję. Jeżeli będzie to reakcja pozytywna, wówczas zainteresowani usiądą do rozmów, które określą oczekiwania obu stron. Projekt będzie mógł ruszyć wtedy, gdy uda się wypracować satysfakcjonujące rozwiązania co do ilości, charakteru i przeznaczenia budynków, jakie miałyby zostać na tym obszarze wybudowane bądź zrewitalizowane.
Problemem, z którym miasto będzie sobie musiało poradzić w razie rozpoczęcia inwestycji, będzie konieczność wykwaterowania około 1000 osób mieszkających w budynkach na tym terenie. Lokatorzy będą mogli wrócić po zakończeniu inwestycji, ale będą też musieli płacić znacznie wyższe czynsze niż obecnie. Jeśli udałoby się wdrożyć formułę partnerstwa publiczno-prywatnego, to wówczas ten fragment miasta mógłby zostać odnowiony w kilku najbliższych latach. W innym przypadku planowa rewitalizacja prowadzona ze środków miejskich będzie mogła się zacząć dopiero za kilkanaście lat.