Muzeum Śmierci ma zachęcać do studiowania medycyny

Na wrocławskich uczelniach powstaje specjalna ścieżka edukacyjna, skierowana nie tylko do studentów. Jej częścią będzie ogólnodostępne Muzeum Medycyny Sądowej z kilkoma tysiącami makabrycznych eksponatów.

Publikacja: 07.12.2019 14:07

Muzeum Śmierci ma zachęcać do studiowania medycyny

Foto: mat.pras.

–  Pomysł wyszedł od samych studentów, w ten sposób chcemy zachęcić uczniów do studiowania medycyny – mówi prof. Tadeusz Dobosz z Katedry Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego.

Muzeum Medycyny Sądowej, zwane potocznie Muzeum Śmierci, to dzisiaj zaledwie jedno pomieszczenie z antresolą, całe zabudowane gablotami i szafami. Jednocześnie – obok przewodnika – mieści się tu cztery-pięć osób.

Ale to się niedługo zmieni. Placówka zostanie przeniesiona do innych pomieszczeń – dawnego magazynu zwłok. – To piękna sala, z kolumnami, klimatyczne wnętrze – opowiada prof. Dobosz.

W tej chwili trwa w niej remont. Zerwana została posadzka, a w jej miejsce pojawi się nowa. Odnowione zostaną ściany, wymienione instalacje. Zachowane zostanie wyposażenie magazynu ciał, ocaleje także kameralna kaplica, ale przearanżowane będą pomieszczenia, w których w latach 60. przeprowadzano sekcje zwłok. Do dzisiaj zachowały się granitowe stoły sekcyjne, w tym jeden jeszcze z XIX wieku.

CZYTAJ TAKŻE: Wojna o muzeum wojny

Prace w dawnym magazynie zwłok pochłoną ok. 300 tys. zł. Na wiosnę w nowe miejsce zostaną  przeniesione eksponaty z Muzeum Medycyny Sądowej. Jest ich – jak szacuje uczelnia – od 3 do 5 tys. sztuk. Są różne. Część to spadek po uczelni medycznej przedwojennego Breslau, wiele z nich to unikaty na światową skalę. Są m.in. zakonserwowane fragmenty ciał żołnierzy brytyjskich, francuskich i niemieckich z okresu I wojny światowej, którzy zginęli po atakach z użyciem gazów bojowych.

W wielkich słojach wypełnionych spirytusem przechowywane są np. zwłoki zamordowanych noworodków, fragmenty ciał ze śladami po postrzale, brutalnym gwałcie, morderstwach czy z użyciem ostrych narzędzi.

mat.pras.

Są też obiekty współczesne, jak pętle wisielcze, czy narzędzia zbrodni przekazane przez sądy czy prokuratury po zakończeniu śledztw i postępowań sądowych.

– Cześć eksponatów dostaliśmy z krakowskiego Muzeum Medycyny Sądowej, niektóre dostaliśmy od osób prywatnych – opowiada prof. Dobosz.

""

mat.pras.

Foto: regiony.rp.pl

Jednym z ostatnich nabytków przekazanych przez osobę prywatną jest lampa wykonana ponoć z… ludzkiej skóry. Trwają jej badania. Na razie nie potwierdziły materiału, z jakiego została wykonana.

Niektóre eksponaty placówka wykonała sama jak choćby przerobienie manekina krawieckiego na ciało samobójcy, w którym zalęgły się owady. – Był taki przypadek w jednym z parków. Mężczyzna powiesił się na drzewie. Ciało długo nie zostało znalezione, a gdy spadło na ziemię, okazało się, że swoje gniazda miały tam osy czy pszczoły – wspomina prof. Dobosz. Zwłoki zostały pochowane, ale gniazda owadów zostały zabezpieczone do badań, a po nich wykorzystane jako część eksponatu.

Choć placówka chce otworzyć się szerokiej publiczności, to jednak nie wszystkie eksponaty mają być dostępne dla ogółu. – Na pewno będą ograniczenia dla eksponatów związanych z masowymi mordami, dzieciobójstwami, czy przestępstwami seksualnymi – zapowiada prof. Dobosz.

Wybrane dla publiczności eksponaty mają być otwarte dla wszystkich niezależnie od wieku. Ale wpuszczane będą grupy zorganizowane, które wystawy będą zwiedzać z przewodnikiem. On ma objaśniać kontekst ekspozycji. – A ta będzie taka, że nawet przedszkolaki nie będą mieć po niej złych snów – zapowiada przedstawiciel Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.

CZYTAJ TAKŻE: Muzeum Wyspiańskiego ma kosztować prawie 50 milionów złotych

Wspomina, że kiedyś w placówce była wycieczka szkolna. Jeden z uczniów ściągnął kaptur z pętli wisielczej i ukazała się głowa. Uczeń pochwalił, że taka ładna, że pewnie dużo trzeba było pracy wykonać, aby taki eksponat powstał z wosku. – To była ludzka głowa, dzieci żyjące w wirtualnym świecie nawet tego nie zauważyły – opowiada prof. Dobosz.

W ogólnodostępnej części placówki  znajdzie się też broń samodziałowa. Ale nie wszystka zgromadzona w zasobach wrocławskiej uczelni, by nie była instruktażem dla zwiedzających, a jedynie najbardziej prymitywne sztuki.

Nowe Muzeum Medycyny Sądowej ma być częścią ogólnodostępnej ścieżki edukacyjnej uczelni. Jej początkiem ma być wieża rektoratu, a tam plansze i piękny widok na cały stary kampus. Być może na strychu uda się zrobić wystawę „Akademia Medyczna w czasach Polski Ludowej”.

""

mat.pras.

Foto: regiony.rp.pl

Poza tym jej częścią będzie m.in.  Muzeum Medycyny, które obecnie jeszcze nie istnieje, a być może zajmie pomieszczenia po byłej Katedrze Radiologii lub Nefrologii Dziecięcej. Miałoby to być muzeum podwójne: muzeum medycyny jako takiej oraz szpital-muzeum. Będzie tam stara sala operacyjna, stara sala chorych, gabinet lekarski, gabinety specjalistyczne.

Kolejnym elementem ścieżki będzie Muzeum Mulaży, czyli unikatowych eksponatów z wosku pszczelego, które idealnie odwzorowują choroby skóry, a także odtwarzane Muzeum Ginekologii. Ścieżka kończyć się będzie w Muzeum Medycyny Sądowej.

A chętni będą mogli ją kontynuować  w Centrum Symulacji Medycznej, w budynku starej kotłowni, gdzie zobaczyć można salę fantomów czy też na Kurzym Targu, gdzie mieści się Muzeum Farmacji.

Na wiosnę cała ścieżka ma być dostępna dla grup zwiedzających. Władze uczelni chcą też, by Muzeum Medycyny Sądowej było dostępne podczas Nocy Muzeów. Wstęp do placówki niezależnie od terminu ma być wolny.

Z regionów
Komunikacja w miastach nie działa tak, by ludzie rezygnowali z aut
Z regionów
Polska trzy miesiące po powodzi. Pieniądze płyną, ale odbudowa idzie powoli
Z regionów
Gwałtowne porywy wiatru w całej Polsce. W Gdańsku zamknięto cmentarze i zoo
Z regionów
Dolny Śląsk z rekordowym budżetem
Z regionów
Rejs po Wiśle zimą? W Warszawie to możliwe
Materiał Promocyjny
Nest Lease wkracza na rynek leasingowy i celuje w TOP10