Władze Sopotu chcą walczyć z patologiami towarzyszącymi najmowi krótkoterminowemu. Dlatego zdecydowały się wprowadzić dobrowolne certyfikaty. Inne miasta turystyczne bacznie obserwują sytuację i nie wykluczają, że pójdą w ślady tego kurortu. Eksperci nie wróżą jednak spektakularnego sukcesu.
Stawiamy na jakość
– Rocznie do Sopotu przyjeżdża ponad 2 miliony gości, a najem jest źródłem zarobku dla części sopocian. Nie chcemy go ograniczać, jednak potrzebne są rozwiązania, które pozwolą uregulować najem tak, by unikać negatywnych konsekwencji z nim związanych – tłumaczy Magdalena Czarzyńska-Jachim, wiceprezydent Sopotu.
CZYTAJ TAKŻE: Mieczysław Struk: Wynajem tylko pod kontrolą
– Certyfikat będzie mogła otrzymać każda osoba zajmująca się najmem, która poza obowiązkowym wpisem do ewidencji spełni wymagania określone w regulaminie przyznawania certyfikatu. Właściciel będzie musiał posiadać swój regulamin najmu apartamentu. Jego wzór może ściągnąć ze strony internetowej miasta. Oczywiście nie musi być identyczny z tym wzorcowym. Każdy będzie mógł przygotować swój własny. Ale musi zobowiązać w nim swoich najemców do przestrzegania spokoju nocnego, dbałości o części wspólne obiektu czy segregacji śmieci – tłumaczy wiceprezydent Sopotu.
Osobom mieszkającym w sąsiedztwie wynajmowanego mieszkania właściciel musi przekazać również swój numer telefonu. Dzięki temu, gdy jego klienci będą zachowywać się niewłaściwie, sąsiedzi nie tylko będą mogli wzywać policję, ale także zadzwonić bezpośrednio do niego z prośbą o interwencję.