Wschód na wielokulturowym szlaku

Wizyta na wschodzie to dobra okazja, żeby pomyśleć o bogatym dziedzictwie regionu, a zatem i Polski. Miejscowe samorządy podpowiadają, jak przejść od myśli do czynu – na przykład spaceru wielokulturowym szlakiem miejskim.

Publikacja: 18.08.2019 11:36

Drewniany tatarski meczet w Kruszynianach

Drewniany tatarski meczet w Kruszynianach

Foto: AdobeStock

Rzeszów. Podkarpacka Regionalna Organizacja Turystyczna zachęca do wędrówki nową trasą pt. „Dziedzictwo rzeszowskich Żydów”. Już na starcie – czyli na Rynku – dowiemy się, że na przełomie XIX i XX wieku miasto nazywano Galicyjską Jerozolimą, a ludność żydowska była w przewadze. Podczas przechadzki nastrój się zmienia – od anegdot na temat kamienicy z wiele mówiącym napisem „Alko” (mieściła się w niej wytwórnia alkoholi) oraz opowieści o tym, kto łączy Rzeszów z hollywoodzkimi klasykami „W samo południe”, „Stąd do wieczności” i „Dzień Szakala”, przez synagogi, szkołę religijną dla chłopców z niezamożnych rodzin i siedzibę Sądu Rabinackiego.

""

rzeszow.pl

Foto: regiony.rp.pl

Końcowy z 21 przystanków przypomina o likwidacji rzeszowskiego getta, gdy we wrześniu 1943 roku ostatnie kilka tysięcy mieszkańców (pozostałych z 23 tysięcy stłoczonych tu kilkanaście miesięcy wcześniej) wywieziono do obozów zagłady. Spacerownik z opisem trasy do pobrania ze strony podkarpackie.travel.

Białostocki tygiel

Szlakiem dziedzictwa żydowskiego przemierzymy również Białystok. Zorganizowany z inicjatywy doktorantów i studentów Uniwersytetu w Białymstoku łączy blisko 40 miejsc – kamienic i pałaców, fabryk, synagog, szkół, teatrów. To opowieść o historii osadnictwa żydowskiego na białostockich włościach od umownego roku 1658 (pierwsza znana wzmianka). Inicjatywę wsparł m.in. prezydent Białegostoku i podlaski Urząd Marszałkowski. Marszruta pod adresem szlak.uwb.edu.pl.

""

Pałac Branickich w Białymstoku / AdobeStock

Foto: regiony.rp.pl

Szlak dziedzictwa żydowskiego przecina dwie inne – miejskie – trasy wielokulturowe. Jednym jest szlak białostockich fabrykantów, przypominający o historii XIX-wiecznego przemysłu włókienniczego, rozwijanego tu głównie przez Żydów i Niemców. Wszystko za sprawą represji po upadku powstania listopadowego – ustanowiono wówczas granicę celną pomiędzy Królestwem Polskim a Cesarstwem Rosyjskim i wprowadzono zakaz eksportu niektórych wyrobów wełnianych z Królestwa do Rosji. W efekcie do miasta leżącego w granicach Imperium zjechali fabrykanci z Królestwa – znaczna część z Łodzi – którym zależało na rosyjskim rynku.

CZYTAJ TAKŻE: Polskie miasta były włoskimi, francuskimi i żydowskimi

Szlakowy przewodnik wymienia nazwiska: Chaim Nowik wytwarzał kapelusze, sukno płaszczowe i materiały wełniane, Ewald Hasbach sukno i trykoty, Eugeniusz Becker prowadził tkalnię wełny i jedwabiu. Izrael Trylling wraz z synem Abramem oraz Christian August Moes produkowali sukno, kołdry i koce.

Przemysłowy spacer nie będzie długi – składa się z dziesięciu przystanków – bo wiele z pofabrycznych budynków nie miało szczęścia w najnowszych czasach. Wyburzono niemal całą architekturę poprzemysłową, niszcząc historię białostockiego włókiennictwa. Około 1915 roku było tu blisko trzysta fabryk.

Stolicę Podlasia można też przemierzyć szlakiem esperanto i wielu kultur. Mamy na nim przystanki związane z urodzonym tu Ludwikiem Zamenhofem, twórcą esperanto, który już w dzieciństwie doszedł do wniosku, że zasadniczą przyczyną międzyludzkich nieporozumień jest bariera językowa. W wieku lat dziesięciu napisał zatem dramat „Wieża Babel, czyli tragedia białostocka w pięciu aktach”. Niestety, dzieło nie zostało opublikowane i zaginęło. Coś jednak pozostało – język, którego reguły Zamenhof ogłosił w 1887 roku i który – m.in. dzięki prostocie i intuicyjnym zasadom słowotwórczym – zyskał znaczną popularność.

W cerkwi i meczecie

Wielokulturowość wschodu warto poznawać też poza miastami. Podlaski szlak kulturowy „Drzewo i Sacrum” – inicjatywa Związku na rzecz Edukacji i Promocji Kultury Białoruskiej i Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podlaskiego – prowadzi przez Bielsk Podlaski, Orlę, Dubicze Cerkiewne, Hajnówkę, Czyże, Narew, Zabłudów… Zachowały się tam przykłady drewnianego budownictwa sprzed kilku wieków, zarówno świeckie, jak i sakralne.

""

Dubicze Cerkiewne / AdobeStock

Foto: regiony.rp.pl

Drewniane cerkwie składają się na oczywistą podlaską trasę. W podróży skorzystać można ze strony drzewoisacrum.eu lub z dokumentacji Narodowego Instytutu Dziedzictwa (zabytek.pl). Można też wytyczyć własną marszrutę. W charakterze ponurego uzupełnienia wypada polecić stronę cerkiew1938.pl – archiwum dokumentujące metodyczne burzenie cerkwi na Chełmszczyźnie i południowym Podlasiu (wówczas lubelskie) od lat 20. XX wieku. Dramatyczna eskalacja nastąpiła w 1938 roku, gdy w ciągu trzech miesięcy „akcji polonizacyjno-rewindykacyjnej” polskie władze doprowadziły do zburzenia 127 świątyń – cerkwi, kaplic, domów modlitwy.

CZYTAJ TAKŻE: Wschód: samorządy wspierają wielokulturowość

Przy okazji podróży na wschód warto wytyczyć też szlak tatarski. O muzułmańskiej spuściźnie polskich Tatarów przypominają m.in. Bohoniki i Kruszyniany. W obu wsiach znajdziemy drewniane meczety i zabytkowe mizary (cmentarze). W Kruszynianach stanęło Centrum Edukacji i Kultury Muzułmańskiej Tatarów Polskich, prowadzone przez miejscową Muzułmańską Gminę Wyznaniową. Na niewielką ekspozycję składają się międzywojenne podręczniki do nauki arabskiego, archiwalne księgi parafialne miejscowej gminy – w których życie wiernych rozpisano na azany (nadanie imienia), śluby i pogrzeby – wreszcie repliki uzbrojenia i mundurów używanych przez Tatarów w polskim wojsku. Chorągwie tatarskie wspierały Rzeczpospolitą w wojnie z Turcją, by już tu pozostać. Tatarzy walczyli w polskim wojsku także w latach 1920 i 1939.

Historie pustych miejsc

O wielokulturowych dziejach pamięta Lublin. Przez wieki żyli tu obok siebie Polacy, Żydzi, Ukraińcy, a także Niemcy, Romowie, Tatarzy, Włosi – czytamy w opisie szlaku wielokulturowego, łączącego tuzin punktów – od pomnika Unii Lubelskiej, przez dawną cerkiew grecką, miejsce po Wielkiej Synagodze (Synagoga Maharszala; niegdyś największa budowla żydowskiego Lublina). Po drodze turysta mija Bramę Grodzką, która stanowiła przejście pomiędzy Lublinem chrześcijańskim i żydowskim. Od początku lat 90. działa tu Ośrodek Brama Grodzka-Teatr NN, samorządowa instytucja kultury. Jednym z jego zadań jest przypomnienie, że w roku 1931 (Drugi Powszechny Spis Ludności) Żydzi, mieszkający tu od XIV wieku, stanowili ponad jedną trzecią ludności. Dziś tej części miasta już nie ma.

""

Brama Grodzka w Lublinie / AdobeStock

Foto: regiony.rp.pl

„Zaczynając naszą działalność, nic nie wiedzieliśmy o historii lubelskich Żydów. Nie byliśmy świadomi tego, że olbrzymia, pusta przestrzeń po jednej stronie Bramy ukrywa Pamięć po mieście żydowskim; nie zdawaliśmy sobie sprawy, że Brama prowadzi do nieistniejącego miasta, żydowskiej Atlantydy” – pisze Tomasz Pietrasiewicz, twórca i dyrektor Ośrodka. „Nie da się zrozumieć historii Lublina bez tych pustych miejsc”.

CZYTAJ TAKŻE: Artyści wyruszą śladami Singera

Przy Bramie Grodzkiej kończy się inna z miejskich tras turystycznych – szlak pamięci Żydów lubelskich, który przypomina o 43 tysiącach żyjących tu w 1939 roku. Ich historia w wielu miejscach przypomina dzieje społeczności rzeszowskiej. Lublin także bywał nazywany Jerozolimą, tyle że Jerozolimą Królestwa Polskiego. Żydzi prowadzili tu instytucje kulturalne i edukacyjne, a kolejne likwidacje dwóch miejscowych gett również przeżyła garstka.

Opisy szlaku pamięci Żydów lubelskich oraz szlaku wielokulturowego dostępne są na stronie lublin.pl.

Z regionów
Jarmarki wielkanocne: w tym roku więcej rzemiosła, mniej „chińszczyzny”
Z regionów
Jarmark odpustowy Emaus nadal przy krakowskich Błoniach
Materiał Partnera
Jakie długi trzeba spłacać przede wszystkim
Z regionów
Warszawa stawia na efektywne zarządzanie gospodarką odpadami
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Z regionów
Wiatr od morza to nowe szanse