Wybory samorządowe 2024. Prezydent Rzeszowa, Konrad Fijołek, mówi o swoim pomyśle na miasto

Pomysł na Rzeszów to pokazanie naszej młodzieży, że nie musi wyjeżdżać, bo na miejscu może pracować w największych, dających szansę rozwoju zawodowego firmach – mówi Konrad Fijołek, prezydent Rzeszowa, który ubiega się o reelekcję.

Publikacja: 17.03.2024 21:15

Wybory samorządowe 2024. Prezydent Rzeszowa, Konrad Fijołek, mówi o swoim pomyśle na miasto

Foto: UM Rzeszów

Panie prezydencie, oglądał pan już dokument „20 dni w Mariupolu", który przyniósł pierwszego Oscara Ukrainie?

Niestety, nie. Czytałem tylko, że film dostał Oscara. Cieszę się, że został wyróżniony. Niestety w moich realiach czasowych na razie nie ma szans, bym ten film obejrzał.

Czytaj więcej

Jacek Jaśkowiak: Rząd Donalda Tuska nie traktuje samorządowców jak wrogów

Jak dziś wygląda pomoc Ukrainie ze strony Rzeszowa?

Dziś przede wszystkim gościmy osoby, które uciekały przed wojną, schroniły się u nas i zdecydowały się tu zostać. Część oczywiście pojechała dalej. W szczycie – jak wszyscy wiedzą – było w Rzeszowie ok. 100 tys. uchodźców, a teraz pewnie ok. 30 tysięcy. Oni u nas żyją. Dzieci mają w szkołach, a dorośli pracują lub szukają pracy. Na szczęście w Rzeszowie tej pracy jest dość dużo, więc ją znajdują. Mogą zatem stanąć na własnych nogach i czuć się tu potrzebni. Mogą zarobić na własne utrzymane, ale też pomóc bliskim, którzy zostali w Ukrainie.

A co jeszcze robimy dla nich? Prowadzimy projekty na podstawie środków własnych lub zewnętrznych. Wzmacniamy ich zawodowo na podstawie kompetencji, pomagamy im myśleć o założeniu działalności gospodarczej, ale też staramy się integrować na bazie działań społecznych czy kulturalnych. Za trzy tygodnie otwieramy Międzynarodowe Centrum Integracji. Musimy zacząć myśleć o integrowaniu się tych osób, a nie tylko pomocy.

Zresztą nie tylko osób z Ukrainy, ale także z innych krajów. Dzisiaj jesteśmy miastem znacznie bardziej międzynarodowym, dlatego to Centrum Integracji będzie oferowało pomoc dla tych wszystkich, którzy chcą się u nas dobrze poczuć, a i może zintegrować z resztą społeczeństwa. Oczywiście cały czas Rzeszów spełnia rolę takiego hubu pomocowego, transportowego, do którego przyjeżdżają dyplomaci oraz ci wszyscy, którzy Ukrainę wspierają, także militarnie.

Jaki wpływ mają teraz uchodźcy na miasto, na jego rozwój?

Dzisiaj na pewno dopełniają nasz rynek pracy, bo okazało się w dużej mierze, że byli potrzebni, że jest praca dla nich, a to powoduje, że budują nasz rozwój gospodarczy. Wynajmują też i kupują mieszkania, co również ma wpływ na gospodarkę. Wzbogacają też nasz firmament kulturalny, bo bardzo często angażują się w różne działania, sami prowadzą zespoły muzyczne czy twórcze. Prowadzą kółka zainteresowań, spotykają się z naszymi seniorami. Wpisują się w taki kulturowy firmament naszego miasta.

W czasie tej blisko trzyletniej pana kadencji, ile parków w mieście przybyło? I takich kompaktowych, i takich normalnych ? W poprzedniej kampanii silny nacisk kładł pan na tereny zielone…

Wszystkich nowych parków powstało ok. 20. W  tym roku mamy rekordowe nakłady na zieleń, bo chcemy na ten cel przeznaczyć ok. 40 milionów złotych. Do tej pory w Rzeszowie takich pieniędzy na tereny zielone jeszcze nie było.

Czytaj więcej

Hanna Zdanowska: Nie chcemy sięgać głębiej do kieszeni mieszkańców

Zielony Rzeszów to zielona energia. Czy już udało się pozbyć wszystkich kopciuchów z terenu miasta?

Kopciuchów wszystkich pewnie się jeszcze nie pozbyliśmy. W poprzednich latach, gdy „naczelnik państwa” mówił, że można palić wszystkim oprócz opon, to trudno wymieniało się kopciuchy.

Ale ten czas już za nami…

Ten czas za nami, ale taki trend był i miał wpływ na zachowania mieszkańców. Jako miasto przystąpiliśmy do realizacji wszystkich programów rządowych, jak „Czyste powietrze” czy „Stop smog”. Jednak trzeba przyznać uczciwie, że ta wymiana pieców idzie dosyć wolno. We wszystkich budynkach komunalnych mamy już nowe źródła ciepła, ale w prywatnych domach idzie to wolno.

Liczymy na to, że nowe zasady wsparcia z tych programów sprawią, że mieszkańcy będą chętniej z nich korzystać. Trzeba pamiętać o tym, że później opłaty – czy to za prąd, za biopaliwo lub gaz – też są dla ludzi istotne. Tu jeszcze jest sporo do zrobienia. Jako miasto podpisaliśmy niedawno umowę na dostarczanie zielonej energii do wszystkich budynków publicznych czy oświetlenia ulicznego. Przede mną leży taki certyfikat, że jako miasto korzystamy tylko z zielonej energii.

Kilka miesięcy temu wyliczał pan, że do Rzeszowa w ramach KPO trafi kilkaset milionów złotych, które miasto zamierza zainwestować m.in. w termomodernizację budynków, ale także budowę biogazowni czy odzyskiwanie ciepła ze ścieków komunalnych. Uda się to zrobić, gdy będzie krótki czas na wydanie i rozliczenie tych środków?

No cóż, trzeba powiedzieć uczciwie, niektóre rzeczy uda się zrobić, a niektórych nie. Istotne termomodernizacje da się przeprowadzić w tym czasie, bo jesteśmy na nie przygotowani. Natomiast jeśli chodzi o działania bardziej skomplikowane, wymagające choćby decyzji środowiskowych, uzgodnień, jak np. przy budowie wielkich farm, czy to wiatrowych, czy to fotowoltaicznych, to będzie trudniej, bo takie rzeczy niestety zawsze trwają, a czas ucieka.

Czytaj więcej

Jan Szomburg: Przewrót kopernikański w samorządach konieczny już w wyborach 2024

Sytuacja finansowa Rzeszowa chyba się w tym roku poprawiła? Ubiegłoroczny budżet był określany biedabudżetem, a obecny ma być budżetem nadziei. Kto najbardziej odczuje lepszą kondycję finansową miasta?

Przede wszystkim tę lepszą kondycję finansową odczuje sfera kultury, bo staraliśmy się na niej nie oszczędzać, a teraz będziemy mogli sobie pozwolić na więcej. I to jest ważne. Na pewno istotnym elementem jest też administracja. W  ostatnim czasie nie było możliwości korekty wynagrodzeń pracowników, a realna siła ich pensji przez inflację znacząco spadła. Teraz powinni oni trochę złapać oddech, choć pewnie nie nadrobią tych strat spowodowanych inflacją. A najważniejsza sfera to ta związana z codziennym funkcjonowaniem miasta: szkół, przedszkoli, budynków. Kwestie związane z ich utrzymaniem. Już nie będziemy musieli się martwić, czy nam wystarczy do pierwszego na opłacenie rachunków, czy też nie.

Choć Rzeszów to miasto kompaktowe, czyli takie nie za duże, nie za małe, to kierowcy tutaj również skarżą się na korki. Ile ważnych inwestycji drogowych udało się zrealizować w tej kadencji? Proszę o trzy przykłady.

Rzeszów jak magnes przyciąga nowych ludzi, bo znajdują tu pracę w światowych korporacjach. Cały czas przybywa nam mieszkańców, i to nie tylko uchodźców. W krótkim czasie miasto się zatłoczyło, więc teraz priorytetem dla nas jest, by rozładowywać te korki, by budować nowe drogi.

W Rzeszowie przebudowaliśmy ulicę Warszawską. Kosztowała 50 mln zł. Mamy teraz na północy połączenie z autostradą. Drogę poszerzono do czterech pasów ruchu, powstały chodniki i drogi rowerowe, przebudowano skrzyżowanie ul. Warszawskiej z Myśliwską wraz z przejazdem kolejowym.

Realizujemy też bardzo ważną inwestycją za 170 mln zł, czyli tzw. Wisłokostradę, która połączy ulicę Rejtana z Ciepłowniczą i sprawi, że będzie łatwiejszy wyjazd na S19. Czekaliśmy na to prawie 20 lat. A wreszcie trzecia ważna inwestycja to połączenie ulicy Warszawskiej z Krakowską, czyli takie domknięcie północnej obwodnicy miasta przez tereny strefy ekonomicznej. Pozyskaliśmy na nią dofinansowanie w wysokości 250 milionów złotych, a w sumie cała droga będzie kosztowała nas 300 milionów złotych. To trzy przykłady potężnych inwestycji drogowych, które mają służyć rozładowaniu korków. A jeszcze na południu będziemy potrzebowali zrobić drogę. I to jest nasz priorytet na kolejną kadencję.

I tylko ten czy coś jeszcze, jeśli chodzi o drogi?

Nie, nie. Tego będzie znacznie więcej. Na pewno zależy nam, by powstały dwie ważne drogi na bardzo rozbudowującym się osiedlu Kotuli. Realizujemy tam kilka inwestycji, zarówno Wołyńską, jak i Bydgoską, ale też boczną od Wołyńskiej zwaną już Nad Działkami. Wszystkie mają trochę rozładować ruch na tym osiedlu. Z kolei we wschodniej części miasta zależy nam na odblokowaniu ogromnie zatłoczonego osiedla Słociny. Chcemy to zrobić poprzez realizację nowej drogi pomiędzy Wieniawskiego a Armii Krajowej. To są takie dwie nowe, ważne arterie komunikacyjne w takich intensywnie zurbanizowanych terenach.

W trakcie pana kadencji otwarto nowy basen przy ulicy Matuszczaka, ale to była inwestycja rozpoczęta jeszcze przez śp. prezydenta Ferenca. Zapowiadał pan powstanie aquaparku, ale dopiero teraz rusza jego projektowanie. Skąd takie opóźnienie?

To nie jest żadne opóźnienie. Mamy dosyć duże tempo przygotowania tej jakże dużej inwestycji wartej 250-300 milionów złotych. Najpierw trzeba było znaleźć dla niej lokalizację. Co już mamy. Potem skoncentrować i skupić tereny czy też pozamieniać. To też zrobiliśmy. Potem trzeba było zmienić studium kierunków i uwarunkowań zagospodarowania przestrzennego, a jeszcze późnej uchwalić plan zagospodarowania przestrzennego. To także nam się udało.

Czytaj więcej

W polskich miastach na baseny ciągle jest popyt. Więc powstają nowe

Następnie był dialog techniczny z firmami, które oferowały nam pomoce technologiczne. Potem był dialog konkurencyjny, jeśli chodzi o projekt, który zakończył się teraz sukcesem i rozpoczęciem samego procesu projektowania. W zasadzie to były dwa lata intensywnej pracy, żeby dokumentacyjnie, koncepcyjnie, terenowo i planowo przygotować tę inwestycję. Więc to nie jest żadne opóźnienie, a ja bym nawet powiedział, że jest to dosyć dobre tempo przygotowań tak dużej inwestycji, zwłaszcza że wcześniej w Rzeszowie bywało, że takie przygotowanie trwało nawet kilkanaście lat. Tak było chociażby ze stadionem lekkoatletycznym, za który też się zabieramy właśnie po tych latach.

W czasie tej krótkiej, niespełna trzyletniej pana kadencji, ile zostało już wybudowanych mieszkań lub budowę ilu rozpoczęto – komunalnych, socjalnych bądź w formule TBS-u?

Niestety w tym krótkim czasie jeszcze nie wybudowaliśmy niczego nowego. Natomiast jedno, co przygotowaliśmy, to teren, plan pod takie budownictwo. Założyliśmy spółkę społecznej inicjatywy mieszkaniowej. W tej chwili rozpoczęła ona już projektowanie. Przede mną leży koncepcja takiego osiedla. Więc choć w dwa lata na razie wiele nie wybudowaliśmy, to jesteśmy przygotowani. Mamy plan na wybudowanie tysiąca mieszkań.

No właśnie, jak pan chce tę koncepcję tysiąca mieszkań w ciągu następnej kadencji zrealizować, jeśli oczywiście wygra wybory? I za co?

Wybudować? Wybuduję. A za co? Za pieniądze z Banku Gospodarstwa Krajowego.

Trzymam za słowo. Jednym z pana filarów na nową kadencję są edukacja, studia, praca w Rzeszowie. Co w kwestii pracy dla młodych wykształconych chce pan zrobić, by wybierali Rzeszów jako miasto do życia i do pracy?

Tu odpowiedź jest dosyć prosta. Wystarczy pokazać, że w Rzeszowie za mojej kadencji pojawiło się 13 nowych firm oferujących dobre miejsca pracy. To są liderzy technologiczni, jak największa światowa firma lotnicza Boeing z Centrum Badawczo-Rozwojowym z najcenniejszymi miejscami pracy. Poza tym pojawił się u nas trzeci światowy koncern lotniczy Safran czy też niemiecka firma BSH – obie z własnymi Centrami Badawczo-Rozwojowymi. A jest jeszcze wiele innych, mniejszych, większych firm informatycznych czy logistycznych, jak chociażby Polskie ePłatności.

To jest dzisiaj pomysł na Rzeszów, czyli pokazanie naszej młodzieży, że nie musi wyjeżdżać, bo na miejscu może pracować w największych, dających szansę rozwoju zawodowego firmach. Wystarczy pójść na studia i dobrą pracę można dostać po ich zakończeniu. To jest ten pomysł, i to się dzieje.

Panie prezydencie, oglądał pan już dokument „20 dni w Mariupolu", który przyniósł pierwszego Oscara Ukrainie?

Niestety, nie. Czytałem tylko, że film dostał Oscara. Cieszę się, że został wyróżniony. Niestety w moich realiach czasowych na razie nie ma szans, bym ten film obejrzał.

Pozostało 98% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Z regionów
Porządki po powodzi. Śmieci tak dużo, że nie ma ich gdzie składować
Z regionów
Jak w polskich miastach można pozbyć się ubrań i tekstyliów?
Z regionów
Koniec dwukadencyjności w samorządach? Temat powraca za sprawą PSL
Z regionów
Powódź w Polsce: Ochrona przed wielką wodą za słaba i mocno spóźniona
Z regionów
Powódź w Polsce: Jakie wnioski powinny wyciągnąć spółki energetyczne?