Po fatalnym i praktycznie straconym poprzednim sezonie zimowym gminy górskie z nadziejami przygotowywały się na przyjęcie gości. Martwiły się sytuacją pandemiczną w kraju. Nawet wyobrażały sobie, że rząd znów wprowadzi lockdown. Na szczęście nic takiego się nie stało. Ferie właśnie się zakończyły. A my zebraliśmy pierwsze opinie na ich temat.
Najlepszy sezon od lat
– W Zakopanem i na Podhalu ferie wypadły dobrze – mówi nam Helena Buńda, dyrektor Tatrzańskiej Agencji Rozwoju, Promocji i Kultury, przy starostwie powiatowym w Zakopanem. – Wprawdzie w środkowe dwa tygodnie, gdy miała je Warszawa, nasi hotelarze trochę narzekali, bo spodziewali się większej liczby gości, ale ogólnie sezon jest udany.
Jej zdaniem wypadł bez porównania lepiej niż poprzedni, gdy z powodu pandemii zamknięte były stoki, cierpieli hotelarze, właściciele pensjonatów, gastronomia. – Teraz goście dopisali i przedsiębiorcy działający w branżach związanych z turystyką powinni być zadowoleni – ocenia Buńda.
W jej ocenie przedsiębiorcy, którzy w czasie pandemii korzystali z tarcz antycovidowych i finansowych, teraz częściowo odrobili straty. Nie da się jednak w całości odrobić strat ponoszonych przez dwa lata – zwłaszcza jeśli firma nie miała w tym czasie rządowego wsparcia antykryzysowego. – A przecież nawet ten sezon objęty był różnymi obostrzeniami, co powodowało, że nie można było działać pełna parą – przypomina nasza rozmówczyni ze starostwa zakopiańskiego. – Tym niemniej, grzechem byłoby bardzo narzekać – dodaje.
A pogodowo? – Było wszystko: słońce, śnieg, ale też deszcz. Były też silne wiatry, ale akurat na naszym terenie nie powodowało to większych utrudnień – ocenia dyrektor Tatrzańskiej Agencji Rozwoju, Promocji i Kultury.