Maria Andrejczyk została wicemistrzynią olimpijską w rzucie oszczepem na początku sierpnia.
Polka zdobyła srebro, choć startowała w Tokio z naderwanym barkiem. Ten medal jak pisał nasz korespondent z Tokio, Kamil Kołsut, urodził się w bólu, bo zawodniczka od poprzednich igrzysk przeszła cztery operacje i wylała pewnie milion łez.
Czytaj także: Przyspiesza najważniejsza inwestycja we wschodniej Polsce
Ale Polka odniosła największy sukces w karierze, lecz uśmiechała się z trudem.- Srebro jest fajne, zrobiłam co mogłam, ale nie jestem zadowolona. Chcę więcej, nie byłam tutaj sobą – mówiła po zawodach Maria Andrejczyk.
Już w Tokio zapowiedziała, że medal przeznaczy na licytację. Tak samo, jak robił to jej przyjaciel, dyskobol Piotr Małachowski.