Włodarze miejscowości górskich apelują do rządu o zmiany w terminach ferii zimowych oraz otwarcie hoteli i pensjonatów. Chcą też wiedzieć, co z sylwestrem? Czy mogą liczyć na poluzowanie obostrzeń? Boją się, że zakazy pogłębią już i tak duże bezrobocie w regionie.
Bez corocznych żniw
W Muszynie, Szklarskiej Porębie, Karpaczu czy Krynicy Górskiej z dużą obawą patrzy się w przyszłość. Wszystkie te miejscowości żyją z turystyki, a ta przez pandemię ucierpiała najbardziej.
W zimie w górach zawsze są żniwa. W tym roku może być zupełnie inaczej – uważa Jan Golba, burmistrz Muszyny.
– Dla nas zamknięcie hoteli, restauracji oraz sanatoriów to katastrofa. Z roku na rok przyjeżdżało zimą do Muszyny coraz więcej turystów. Na początku tego roku było ich aż o 16 proc. więcej, aniżeli przed rokiem. Jak będzie teraz? Na pewno dużo gorzej. W marcu i kwietniu było źle. W wakacje dobry był tylko lipiec, w sierpniu było fatalnie, ponieważ zostaliśmy objęci czerwoną strefą – wylicza burmistrz Muszyny. – Kiepski sezon zimowy nas dobije. Już teraz w Muszynie i w innych miejscowościach turystycznych panuje marazm i nic się nie dzieje. Praca jest tylko tam, gdzie działają rozlewnie wód mineralnych – dodaje.
Nie lepiej jest w innych miejscowościach.