Zespoły teatralne z impetem wróciły do pracy. Symboliczne było zdjęcie wykonane przed wrocławskim Capitolem, gdzie obsada musicalu „Lazarus” w reżyserii Jana Klaty poddawała się testom. Premiera się odbyła.
Niestety, piątkowy spektakl z powodu zakażanie pracownika administracji został odwołany. Trzeba czekać na decyzje. Najgorsze jest odwołanie premiery. Praca aktorów z reżyserem rozkłada się w czasie. Trzy ostatnie próby zwane generalnymi dają wyobrażenie o potencjale, ale pełnię możliwości aktorzy pokazują dopiero w obecności widzów. Dlatego odwołanie premiery w ostatniej chwili można porównać do przedłużającego się męczącego porodu. Krakowska Łaźnia Nowa ostatniej chwili musiała odwołać prapremierę spektaklu „Lem vs Dick” Mateusza Pakuły z udziałem Tomasza Schuchardta i Jana Jurkowskiego. Spektakle premierowe odbędą się 24, 25, 26 i 27 października.
CZYTAJ TAKŻE: Teatry zdobywają nowe przestrzenie do gry
Także w Łódzkim Teatrze Muzycznym z powodu choroby aktora niemal w ostatniej chwili dyrekcja musiała zrezygnować z powakacyjnej premiery widowiska muzycznego „Prosimy nie wyrywać foteli”. Do czasu wykluczenia potencjalnych zagrożeń teatr pozostanie zamknięty. Dla zespołu to rodzaj emocjonalnego zawodu.
Premiera stanowi bowiem szansę na dobry impuls do pracy przez wiele miesięcy. Używając sportowego języka, można mówić o falstarcie. Przydarzył się także w Teatrze Polskim w Szczecinie, który gra w szczególnych warunkach, ponieważ macierzysta siedziba podlega rozbudowie. Pomimo to dał niedawno premierę spektaklu „Musical Show”, po której w związku z chorobą aktora wszystkie spektakle zostały odwołane. Dyrekcja poinformuje o powrocie do grania. Z kolei Opera Bałtycka przeniosła z soboty premiery „Fidelia” Beethovena z powodu wirusa u jednego pracowników na 23 października.