Pasażerowie protestują, ale organizatorzy transportu miejskiego przekonują, że podwyżki są konieczne. W miejskich kasach brakuje pieniędzy na nowy tabor, na utrzymanie i modernizację potrzebnej infrastruktury, na paliwo i energię. Większe wpływy z biletów mają pomóc w załataniu dziur w budżetach samorządów.
Rewolucja w Krakowie
Zarząd Transportu Publicznego w Krakowie argumentuje, że z powodu pandemii do budżetu miasta wpłynęło znacznie mniej pieniędzy z biletów. Mniej osób korzystało z komunikacji, kursy zostały też znacznie okrojone, więc nic dziwnego że i pieniędzy jest mniej. – Na skutek pandemii Kraków tylko od połowy marca do lipca stracił już ponad 40 mln zł, a do końca roku będzie to prawdopodobnie ok. 100 mln złotych. Podwyżki muszą być, by utrzymać funkcjonowanie komunikacji na dotychczasowym poziomie – przekonuje Sebastian Kowal z Zarządu Transportu Publicznego w Krakowie.
Pasażerów komunikacji w Krakowie czeka rewolucja / AdobeStock
Dlatego urzędnicy z ZTP zaproponowali nowe, wyższe ceny… i likwidację niektórych rodzajów biletów. Więcej mają kosztować wszystkie rodzaje biletów: okresowe i jednorazowe. Bilet miesięczny, który mieszkańcy z Kartą Krakowską kupują dziś za 69 ma zdrożeć do 96 złotych. Bilet miesięczny dla osoby bez Karty Krakowskiej kosztowałby 128 zł (obecnie jest to 106 zł). ZTP planuje też zlikwidować bilety okresowe na jedną i dwie linie. – Nie są opłacalne – twierdzi Kowal. Bilet jednoprzejazdowy (lub 50 minutowy) obecnie za 4,60 zł ma zostać zastąpiony biletem na jeden przejazd (lub godzinnym) za 6 zł. Projekt zmian przewiduje też likwidację dotychczasowego biletu 20-minutowego za 3,40, który ma zastąpić bilet 10-minutowy za 3 złote. Bilet 90-minutowy zostanie utrzymany, ale jego cena wzrośnie z 6 na 8 zł.
CZYTAJ TAKŻE: Mimo protestów wróciła sprzedaż biletów w komunikacji