Działacze Partii Zieloni apelują, by samorządy rezygnowały z oprysków i zastępowały je metodami bardziej przyjaznymi dla środowiska.
Jak podkreśla Wiktoria Sakowicz, rzeczniczka łódzkich Zielonych, nie ma środków owadobójczych, które działałyby wybiórczo na jeden gatunek. Dlatego przy okazji chemicznej walki z komarami ginie wiele innych owadów.
Owszem, zdarza się, że opryski przeprowadzane są po zmierzchu – by ocalić pszczoły – jednak zdaniem Zielonych, nie rozwiązuje to problemu, bo wiele owadzich gatunków prowadzi życie nocne. Przykładem nich będą trzmiele, które żerują jeszcze długo po zachodzie słońca. Także ćmy, pasikoniki czy pająki, są aktywne właśnie nocą.
– W ostatnich latach obserwujemy dramatyczny spadek liczby owadów, co z kolei pociąga za sobą załamanie populacji wielu gatunków ptaków. Giną też owady zapylające. Jedną z głównych przyczyn są wszechobecne insektycydy i herbicydy używane zarówno na wsi, jak i niestety, w mieście – alarmuje Wiktora Sakowicz.
CZYTAJ TAKŻE: Największa plaga wakacji nabiera impetu