Urzędy pracy. To tu rozstrzygnie się przyszłość gospodarki

To lokalne pośredniaki mają dawać firmom mikropożyczki czy dopłaty do wynagrodzeń. Także rzesza bezrobotnych będzie tu pukać o wsparcie.

Publikacja: 09.04.2020 15:35

Urzędy pracy przygotowują się na napływ osób, które stracą pracę wskutek epidemii.

Urzędy pracy przygotowują się na napływ osób, które stracą pracę wskutek epidemii.

Foto: fot. Jerzy Dudek

W pierwszych godzinach od uruchomienia możliwości występowania po mikropożyczki zgłosiło się do nas prawie 230 przedsiębiorców – mówi „Życiu Regionów” Urszula Murawska z Urzędu Pracy m.st. Warszawa. – To dużo, Warszawa jest największym rynkiem pracy w Polsce i spodziewamy się znaczącego wzrostu wniosków w kolejnych dniach – dodaje. – Dzwoni do nas i dopytuje się o pomoc mnóstwo osób, w ciągu godziny pojawiło się dziesięć wniosków złożonych drogą elektroniczną – wylicza też Maciej Sałdacz, zastępca dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy we Wrocławiu.

Pomoc dla małych

Mikropożyczki to jeden z instrumentów pomocowych przewidzianych w ramach tzw. tarczy antykryzysowej, która zaczęła obowiązywać od 1 kwietnia. Mogą się o nie ubiegać mikroprzedsiębiorcy, czyli najmniejsze firmy zatrudniające do dziewięciu osób. Pożyczka w wysokości 5 tys. zł, z przeznaczeniem na pokrycie bieżących kosztów prowadzenia działalności (np. rachunków za media), może zostać umorzona wraz z odsetkami. Pod warunkiem jednak, że pracodawca przez trzy miesiące od otrzymania pomocy nie zwolni ani jednego ze swoich pracowników.

CZYTAJ TAKŻE: Koronawirus pogrąża miejskie budżety. Zapłacą również mieszkańcy

Tarcza antykryzysowa przewiduje też, że mikro, małe i średnie firmy, które notują spadek obrotów, mogą ubiegać się o dopłaty do wynagrodzeń pracowników. Jeśli obroty spadną o 30 proc. lub więcej, dofinansowanie wyniesie 50 proc. płacy pracowników, maksymalnie jednak 50 proc. minimalnego wynagrodzenia (czyli 1300 zł) plus składki ZUS od tej kwoty. Jeśli obroty spadną o 50 proc. – dopłaty sięgną 70 proc. płacy minimalnej, a jeśli o 80 proc. lub więcej – 90 proc. płacy minimalnej.

Liczy się czas

O podobną pomoc przy odpowiednim spadku obrotów mogą ubiegać się także tzw. samozatrudnieni (czyli osoby prowadzące działalność gospodarczą i niezatrudniające nikogo).

Takie wnioski o dopłaty także przyjmować będą powiatowe urzędy pracy, choć z uruchomieniem odpowiednich procedur czekają na instrukcje z resortu rodziny i pracy (a w pierwszych dniach kwietnia jeszcze ich nie było).

Po inne rodzaje wsparcia z tarczy antykryzysowej (np. zwolnienia ze składek ZUS czy tzw. przestojowe) firmy muszą się zgłaszać do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych lub wojewódzkich urzędów pracy.

Nowe obowiązki oznaczają, że powiatowe urzędy będą miały pełne ręce roboty. – Zmieniamy organizację pracy w urzędzie, przesuwamy pracowników z mniej obciążonych działów – podkreśla Marek Cebulak, dyrektor Grodzkiego Urzędu Pracy w Krakowie. – Chcemy rozpatrywać wnioski jak najszybciej, by przedsiębiorcy otrzymali pomoc jak najpilniej – zaznacza.

CZYTAJ TAKŻE: Unijne miliony z regionalnych programów pójdą na walkę z koronawirusem

– Prosimy też jednocześnie, by uważanie wypełniać wszystkie dokumenty, bo ich późniejsze uzupełnianie będzie stratą czasu – dodaje dyrektor. I jako przykład prostego błędu, który już się pojawia, podaje mylenie urzędów. Bo dla firm z miasta Krakowa odpowiedni urząd to Grodzki Urząd Pracy w Krakowie, a dla firm z powiatu krakowskiego to Urząd Pracy Powiatu Krakowskiego. – Już widzimy, że do nas spływają wnioski, które powinny trafić do naszych sąsiadów. I odwrotnie – mówi.

Ciekawe, że w sytuacji epidemii pośredniaki w Polsce nie obsługują klientów bezpośrednio. – Wszystkie wnioski są przyjmowane online, przy wykorzystaniu profilu zaufanego lub podpisu elektronicznego. W wyjątkowych przypadkach można zostawić pismo w skrzynce podawczej – informuje Agnieszka Kownacka z PUP w Poznaniu.

Jej zdaniem taka wirtualna działalność urzędu nie jest barierą dla firm, bo większość z nich już korzysta z e-usług, a w razie czego profil zaufany można założyć, nie wychodząc z domu, czyli przez bank. Ta rada dotyczy też osób bezrobotnych, które będą teraz szturmować urzędy pracy.

Przełom za kilka dni

– Jeszcze w marcu nie było źle, a w drugiej połowie miesiąca, po tym jak nastąpiło zamknięcie szkół i wielu punktów usługowych, liczba rejestracji nowych bezrobotnych nawet spadła – analizuje dyrektor Sałdacz z Wrocławia. – Może to mieć związek z zapewnieniami rządu, że na opiekę zdrowotną mogą liczyć wszystkie osoby, nawet te, które nie posiadają ubezpieczenia zdrowotnego. Ale 1 kwietnia nowych rejestracji było dwa razy więcej niż średnio dziennie w II połowie marca. I spodziewany się coraz większych liczb – dodaje.

– Pierwsze dni kwietnia to zbyt krótki okres, by ocenić skalę załamania na rynku pracy. Większego napływu bezrobotnych można oczekiwać w połowie miesiąca, gdy skończą się dwutygodniowe wypowiedzenia umów o pracę, jeśli zostały wręczone na koniec marca – ocenia też Agnieszka Kownacka z Poznania.

CZYTAJ TAKŻE: Komunikacja miejska od święta. Koronawirus poprzestawiał rozkłady jazdy

Minister rodziny i pracy Marlena Maląg kilka dni temu przyznała, że stopa bezrobocia na koniec tego roku wzrośnie do ok. 9–10 proc. (choć są i czarniejsze scenariusze), a liczba osób bez pracy sięgnie ok. 1,4 mln wobec ok. 920 tys. na koniec marca. I dodała, że pierwsze tąpnięcie będzie widoczne w statystykach pod koniec kwietnia.

Pani minister nie zapowiedziała dodatkowej pomocy dla bezrobotnych, choć obecnie nie jest ona wysoka. Podstawowy zasiłek z tytułu bezrobocia wynosi 861 zł brutto, czyli ok. 750 zł netto (w szczególnych przypadkach to 676 lub 1034 zł brutto). To raptem ok. 18 proc. przeciętnego i 33 proc. minimalnego wynagrodzenia w firmach.

Bez szkoleń i staży

Co więcej, w warunkach pandemii instrumenty aktywizacji osób bezrobotnych też są mocno ograniczone. – O jakichkolwiek szkoleniach nie ma mowy, bo to jest zgromadzenie powyżej dwóch osób – zaznacza dyrektor Cebulak z Krakowa. Stan epidemii wyklucza też np. wysyłanie bezrobotnych na straże w firmach czy obsadzanie miejsc pracy, których organizację finansuje urząd pracy.

– Rzeczywiście, paleta pomocy jest ograniczona. Wciąż jednak przez nasze portale dostępne są oferty pracy dla bezrobotnych. Uaktualniamy je na bieżąco, poprosiliśmy pracodawców o wycofanie tych ofert, gdzie rekrutacja została zamknięta – mówi Urszula Murawska z Warszawy. Dostępne są też dotacje na rozpoczęcie działalności gospodarczej.

W pierwszych godzinach od uruchomienia możliwości występowania po mikropożyczki zgłosiło się do nas prawie 230 przedsiębiorców – mówi „Życiu Regionów” Urszula Murawska z Urzędu Pracy m.st. Warszawa. – To dużo, Warszawa jest największym rynkiem pracy w Polsce i spodziewamy się znaczącego wzrostu wniosków w kolejnych dniach – dodaje. – Dzwoni do nas i dopytuje się o pomoc mnóstwo osób, w ciągu godziny pojawiło się dziesięć wniosków złożonych drogą elektroniczną – wylicza też Maciej Sałdacz, zastępca dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy we Wrocławiu.

Pozostało 90% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Z regionów
Głuchołazy po powodzi. Burmistrz: Sprzątamy. Remonty zalanych domów dopiero się zaczną
Z regionów
Powódź w Polsce: Poszkodowani coraz częściej potrzebują pomocy psychologicznej
Z regionów
Zrównoważony rozwój wymaga zróżnicowanego traktowania
Z regionów
W bibliotekach jest moc. Nie tylko dzisiejszej nocy
Z regionów
16. edycja „Biegnij Warszawo” przeszła do historii