Zdarza się, że gminy dostają w spadku nieruchomości, całe zakłady pracy wraz z maszynami, halą magazynową i warsztatami, a także zobowiązaniami względem pracowników. Miasta dziedziczą też po mieszkańcach samochody, a nawet… broń palną.
Nie wszystkie spadki wiążą się z długami. Niektóre trafiają do gminy po osobach samotnych, które nie miały rodziny, mającej prawa do majątku. Zgodnie z art. 935 kodeksu cywilnego w przypadku braku małżonka spadkodawcy, jego krewnych i dzieci małżonka spadkodawcy, powołanych do dziedziczenia z ustawy, spadek przypada gminie ostatniego miejsca zamieszkania spadkodawcy – jako spadkobiercy ustawowemu.
Pałac i dług w komplecie
Żerków to małe miasto w województwie wielkopolskim, w powiecie jarocińskim. Liczy nieco ponad 2 tys. mieszkańców, a jego budżet to niespełna 50 mln zł. – Większość pieniędzy idzie na oświatę i pomoc społeczną, a to co zostaje, na inne wydatki – mówi Bartłomiej Nowicki, sekretarz Gminy Żerków. W sierpniu ubiegłego roku miasto dostało spadek po zmarłym w 2015 roku mieszkańcu Ludwinowa – bo jego rodzina, wiedząc o olbrzymim zadłużeniu, zrzekła się prawa do spadku. W tej sytuacji cały majątek, czyli pałac, około dwóch hektarów ziemi, magazyny przeszły na własność samorządu. A wraz z nim dług liczący niemal 1,7 mln zł.
– W momencie przejmowania majątku jego wartość była szacowana na 1 mln 594 tys. zł, w tym roku spadła o 17 tys. zł – opowiada Bartłomiej Nowicki.
Odziedziczone nieruchomości stoją puste. Gmina musi opłacać ubezpieczenie i ochronę, by nie zostały okradzione. – Majątek będzie sprzedany na licytacji komorniczej. Spodziewamy się, że za całość uzyskamy ok. miliona złotych, resztę będziemy musieli spłacić z własnego budżetu – przyznaje sekretarz gminy Żerków. Na razie termin licytacji nie jest znany. To pierwszy przypadek w tej gminie, gdy odziedziczyła ona majątek i długi zmarłego mieszkańca. Ale w większych miastach zdarza się to częściej.