Deficyt wody w niektórych regionach kraju i lokalne ograniczenia związane z jej używaniem do podlewania prywatnych ogródków nie dotknęły miejskiej zieleni – parków czy skwerów. Bez problemu działają fontanny – woda płynie w nich w obiegu zamkniętym, więc susza ich nie dotyka. Tak jest np. w Skierniewicach, gdzie w czerwcu zabrakło wody w wodociągach. Z kolei dbający o zieleń Zakład Utrzymania Miasta ściśle współpracuje z Zakładem Wodociągów i Kanalizacji.
Różne pomysły
– Mieliśmy także bardzo dobre przykłady kryzysowego działania. Chociażby Ośrodek Sportu i Rekreacji podjął współpracę z druhami lokalnego OSP. Istotną kwestią było podlewanie murawy stadionu miejskiego, gdzie rozgrywki prowadzi trzecioligowy klub piłkarski. Strażacy podlewali murawę wodą czerpaną ze skierniewickiego Zalewu Zadębie, co nie obciążało miejskiej sieci – mówi Przemysław Rybicki z Urzędu Miasta Skierniewic.
CZYTAJ TAKŻE: Woda: towar na wagę złota
Miasta, dbając o zieleń, muszą nauczyć się oszczędnie i z pomysłem gospodarować wodą. – Od 2018 r. w Warszawie zakupiliśmy już ponad tysiąc treegatorów, czyli worków do kropelkowego podlewania młodych drzew. Dzięki nim podlewanie jest efektywniejsze, zapobiega szybkiemu wyparowywaniu wody – mówi Dominika Wiśniewska ze stołecznego ratusza.
W Lublinie miejskie parki, czyli ogród Saski, park Zawilcowa i zieleń na placu Litewskim, objęte są stałym utrzymaniem – miasto zleca je firmie. – Podlewane są drzewa młode, nasadzone dwa, trzy lata wcześniej oraz rok temu. A także małe skwery, zieleńce i kwiaty w donicach w pasach drogowych. Przetarg na wykonanie nasadzeń zawiera także wymóg pielęgnacji roślin poprzez podlewanie, nawożenie, pielenie, dbanie o estetyczny ich wygląd – zaznacza Olga Mazurek-Podleśna z Kancelarii Prezydenta Lublina. Miasto ogranicza jednak podlewanie i tam, gdzie nie jest to konieczne, próbuje innych sposobów. Tak Lublin, jak i inne ośrodki ze względu na wysychanie trawników w upały wstrzymuje lub opóźnia koszenie pasów drogowych, na których powstały naturalne łąki kwietne.