Czy ogólnokrajowa dyskusja o warszawskiej karcie LGBT podpisanej w drugiej połowie lutego przez prezydenta Rafała Trzaskowskiego wpłynie na podpisanie podobnych deklaracji przez innych samorządowców? Do tego zachęca między innymi rzecznik praw obywatelskich. Jednak w tej chwili na horyzoncie nie widać zbyt wielu chętnych. Powodem jest między innymi temperatura sporu i jego znaczenie dla strategów PiS. – Będziemy monitorować każdą wypowiedź polityków PO z samorządów – deklaruje jeden ze sztabowców PiS w rozmowie z „Życiem Regionów”. A PiS dysponuje machiną kampanijną i przełożeniem na ogólnopolską debatę.
Model gdański
– Uważam, że karta LGBT i to, że prezydent Trzaskowski zdecydował się na takie działanie, jest bardzo ważne z punktu widzenia respektowania praw osób LGBT. Pozostałe miasta, tak jak Gdańsk, powinny pójść tym tropem – powiedział w ubiegłym tygodniu Adam Bodnar na antenie Polsat News.
W czerwcu 2018 roku Rada Miasta Gdańska przyjęła „Model na rzecz równego traktowania”. Zawiera on 178 wytycznych dotyczących równego traktowania i niedyskryminacji ze względu na „na płeć, wiek, pochodzenie etniczne i narodowe, religię, wyznanie lub światopogląd, niepełnosprawność, orientację seksualną i tożsamość płciową”. Do tego w swojej wypowiedzi odnosił się rzecznik praw obywatelskich. W przeciwieństwie jednak do Warszawy „Model” został przyjęty przez Radę Miasta, a nie tylko podpisany przez prezydenta. Trzaskowski spełnił tym samym deklarację jeszcze z kampanii prezydenckiej, w której kartę LGBT podpisał Jan Śpiewak. Podobną deklarację złożył Andrzej Rozenek, kandydat SLD, w formie porozumienia „Zakochaj się w tęczowej Warszawie”.
W Gdańsku przyjęcie dokumentu z niektórymi zapisami podobnymi do warszawskiej karty LGBT było elementem ostrego politycznego starcia. W mieście pojawiały się ulotki krytykujące dokument, przed posiedzeniem rady miały miejsce demonstracje przeciwników i zwolenników. Gdańscy urzędnicy i radni musieli wielokrotnie tłumaczyć na konferencjach prasowych zapisy „Modelu” i bronić go przed krytyką ze strony środowisk konserwatywnych i prawicowych. W pracach brało udział ok. 100 osób.
Kraków w awangardzie? Jednak nie
Echem w Polsce odbiły się niedawne słowa wiceprezydenta Krakowa Andrzeja Kuliga. W rozmowie z „Gazetą Wyborczą” Kulig stwierdził, że Kraków może być otwarty na podpisanie tego typu dokumentu. Jednak w rozmowie z „Życiem Regionów” prezydent Majchrowski deklaruje wprost, że w tej chwili nie widzi potrzeby podpisania takiej karty (>R5). Sprawę po deklaracji Kuliga błyskawicznie podnieśli jednak politycy PiS. „Jeśli KE wygra wybory, będzie wojna ideologiczna i uderzenie w rodzinę” – napisała na Twitterze wicepremier Beata Szydło, która z pierwszego miejsca kandyduje do Parlamentu Europejskiego z okręgu małopolsko-świętokrzyskiego.