Chociaż finał toczył się pod znakiem sędziowskich błędów i ostatecznie mistrzem została ZAKSA, to chyba można gratulować?
Piotr Gacek: Po ostatniej piłce w Kędzierzynie-Koźlu byliśmy źli, tak sportowo. To naturalne, że jeśli sportowiec przegrywa ostatnią piłkę, to nie ma u niego eksplozji radości, choćby osiągnął świetny wynik. Kilka godzin później ja i chłopcy już bardzo się cieszyliśmy z tych medali, bo to jest ogromny sukces warszawskiej siatkówki.
Siatkówka na poziomie PlusLigi jest w Warszawie od dawna, ale dopiero gdzieś od roku chyba można mówić, że zdobywa sporą popularność?
To pokazuje to, że nasze działania marketingowe, osiągnięty poziom sportowy i granie o najwyższe cele motywuje społeczeństwo. Warszawiacy zaczynają kochać siatkówkę, takie mieliśmy założenia i cele. Sukcesy zawsze pomagają, ale nasza praca skupiona jest na tym, żeby kibic się utożsamiał z ONICO bez względu na wyniki. Budujemy przekaz, że to jest nasza drużyna, wszystkich warszawiaków. Chcemy, żeby kibice byli z nami na dobre i na złe, i to już się dzieje.
Fani lubią sukces?