Pod niderlandzkim terminem kryje się uliczka, na której ruch samochodowy podporządkowano pieszym i rowerzystom, jednak zachowano kluczowe funkcje ulicy (miejsca parkingowe, możliwość ruchu pojazdów specjalnych). Idea narodziła się w latach 70. wraz z gwałtownym wzrostem liczby samochodów w miastach Europy Zachodniej.
Łódź świeci przykładem
Woonerfem spaceruje się całą szerokością, mimo to mieszkańcy i dostawcy mogą dojechać i zaparkować. Jest miejsce na zieleń, zmieszczą się też ogródki kawiarniane. Śródmieścia polskich miast coraz częściej stawiają na takie rozwiązanie. Jednym z pionierów był magistrat w Łodzi, choć właściwie należy powiedzieć, że sami łodzianie, bo pierwsze miejscowe woonerfy (zamiast tego możemy używać frazy „podwórzec miejski”) powstały dzięki budżetom obywatelskim. Ulice 6 Sierpnia, Traugutta i Piramowicza przekształcono w latach 2014–2016 po bezspornym wsparciu głosujących podczas pierwszych edycji łódzkiego budżetu obywatelskiego (lata 2013–2014).
Woonerf na ul. Piramowicza w Łodzi / fot. Wikipedia
6 Sierpnia i Traugutta stanowią jeden ciąg komunikacyjny (przecinający zresztą odnowiony w podobnym charakterze odcinek Piotrkowskiej), stąd zastosowanie podobnych rozwiązań, w tym kamiennych nawierzchni (m.in. czerwonego granitu). Spacerowicze mijają nowo zasadzone wiśnie piłkowate odmiany kanzan. – Łodzianie pokochali woonerfy – twierdzi prezydent Hanna Zdanowska. – Zwykłe wcześniej ulice zaczęły tętnić życiem, stały się popularnymi miejscami spotkań i spacerów. Mieszkańcy czują się na takich ulicach bezpiecznie i chętnie spędzają tu czas.