Szacuje się, że od 24 lutego trafiło już do nas ok. 1,5 mln uchodźców i uchodźczyń z Ukrainy i należy się spodziewać, że przyjedzie ich jeszcze więcej. Co zaskakujące przy tak ogromnej skali napływu osób, w kraju nie utworzono obozów dla uchodźców – do tej pory miejsca dla nich znajdowały się w prywatnych mieszkaniach Polek i Polaków. Społeczeństwo zdało egzamin z pierwszej, najpilniejszej pomocy i empatii, błyskawicznie organizując się tak, by zapewnić dach nad głową wszystkim potrzebującym.
„Rzadko czuję takie emocje, jak w chwili, gdy ujrzałem, jak Polacy przyjmują uchodźców na granicy z herbatą i zabierają ich do swoich domów. To niesamowite. Czyni mnie to dumnym z bycia Europejczykiem” – stwierdził wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans.
Na portalach społecznościowych powstały dziesiątki, jeśli nie setki, grup krajowych i lokalnych, dedykowanych pomocy w zakresie mieszkania, pożywienia, ubrań, pomocy prawnej, psychologicznej oraz medycznej. Skala pomocy oddolnej przerosła najśmielsze oczekiwania, ale pojawiają się już głosy mówiące o tym, że te zasoby powoli się wyczerpują i konieczne będzie wsparcie ze strony rządu. Dodatkowo, ogromna liczba inicjatyw prowadzi często do chaosu, co wydłuża niekiedy czas oczekiwania na pomoc. Aby ułatwić kontakt pomiędzy poszukującymi schronienia a osobami oferującymi lokum, powstała strona sos.ua.pl, a jednym z partnerów inicjatywy została Polska Akcja Humanitarna.
Powstało kilka zbiórek pieniędzy na osoby uchodźcze, organizowane za pośrednictwem portali takich jak Pomagam.pl czy SiePomaga.pl.
Na portalu Facebook funkcjonuje m.in. grupa Pomoc dla Ukrainy, zrzeszająca ponad pół miliona osób, a zbiórki żywności prowadzą nie tylko oddziały Banku Żywności, ale również restauracje, takie jak wegańska House of Seitan z Gdańska.