Bo w obliczu depopulacji miast jakość życia w danym miejscu będzie miała tak samo istotne znaczenie jak praca.
Wszyscy stajemy się starsi, nie młodsi. Ze względu na dłuższe życie potrzeb do zaspokojenia będzie coraz więcej. Myślę tu o potrzebach opiekuńczych, zdrowotnych czy rehabilitacyjnych. Już teraz trzeba planować budowę niezbędnych miejsc rekreacji i wypoczynku. Na tym polu mamy szczególne powody do dumy. W październiku otwieramy w Tarnowie największy w Polsce ośrodek wytchnieniowy.
Wytchnieniowy?
Podczas trwającego ponad miesiąc protestu osób niepełnosprawnych w Sejmie ich opiekunowie wielokrotnie podkreślali, że najbardziej brakuje im w codziennym życiu ośrodków wytchnieniowych, czyli takich, w których na kilka godzin lub dni mogą powierzyć opiece swoje niepełnosprawne dziecko czy bliskiego, by np. móc samemu zadbać o zdrowie. Nie można tej grupy ludzi zostawiać samym sobie. W Tarnowie dostrzegamy ten problem. Udało nam się pozyskać 25 mln zł, które przeznaczyliśmy na budowę takiego właśnie ośrodka.
Jak duże są w mieście potrzeby związane z osobami niepełnosprawnymi i ich rodzinami?
Inwestycję, o której wspomniałem, realizujemy nie tylko dla miasta, ale także dla gmin ościennych. U nas osoby niepełnosprawne stanowią ok. 16 proc. populacji. To poważny problem społeczny i dotyczy sporej części obywateli, a miejsc jak to, które finalizujemy, do tej pory nie było.
Słoneczne Wzgórze, bo taką nazwę otrzymał ośrodek, będzie liczyło 65 pokoi z łazienkami (15 miejsc w ramach Subregionalnego Centrum Wsparcia Opiekunów Niesamodzielnych oraz 50 miejsc hotelowych w ramach Centrum Rehabilitacji Społecznej i Zawodowej ZAZ). Obiekt o standardzie trzygwiazdkowym, usytuowany w urokliwym parku Sanguszków, będzie w pełni dostosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych, z zapleczem rehabilitacyjnym, trzema salami konferencyjnymi oraz restauracją. Co ważne, prowadzić go będzie zakład aktywności zawodowej. Oznacza to, że 70 proc. obsługi stanowić będą osoby z niepełną sprawnością (ruchową, wzrokową, słuchową). Zatem z jednej strony będzie to ośrodek rehabilitacyjno-wytchnieniowy dla niepełnosprawnych, z drugiej miejsce pracy osób niepełnosprawnych pod nadzorem menedżerów. Mam nadzieję, że tworzymy w ten sposób nowy model wsparcia.
Tarnów się kurczy, rozwijają tereny podmiejskie, gminy ościenne. Zjawisko suburbanizacji jest raczej negatywne czy są też jego plusy?
Mam wrażenie, że państwo polskie nie zauważyło tego procesu lub mocno go zbagatelizowało. Na południu Polski, od Górnego Śląska po Podkarpacie, mamy tereny bardzo gęsto zaludnione. Miasta się rozlały. Każda gmina, co jest zrozumiałe, wyznacza tereny budowlane i zaprasza do siebie nowych mieszkańców. To sprawia, że granice praktycznie się zatarły.
Tarnów wygląda już jak aglomeracja ponaddwukrotnie większa, bo nie widać granic między miastem a 11 ościennymi gminami.
Organizm miejski jest znacznie większy niż ten formalny. Tarnów i gminy ościenne zamieszkuje od 20 lat stale ta sama liczba ok. 180 tys. osób. W granicach administracyjnych Tarnowa mieszkańców jest coraz mniej, przybywa ich u sąsiadów. W efekcie w prowadzonych przez miasto szkołach ponadgimnazjalnych aż 75 proc. to uczniowie niezameldowani w Tarnowie.
I których rodzice pewnie nie płacą podatków w mieście.
Rodzice płacą podatki tam, gdzie mieszkają, i rozwijają swoje gminy. Czy pani wie, że co roku dokładamy do systemu oświaty 100 mln zł więcej, niż otrzymujemy z subwencji? I to jest poważny problem systemowy, nie tylko dla Tarnowa, ale praktycznie dla wszystkich dużych miast. Państwo musi sobie z nim poradzić, bo jeśli nie, dojdzie do marginalizacji centrów dużych miast i do chaotycznej zabudowy. A w tak dużych, rozlanych aglomeracjach wszyscy będą chcieli mieć dostęp do drogi, braknie lokalnych żłobków i przedszkoli, a centra zostaną obciążone różnymi problemami społecznymi.
Problem narasta i dziś rząd musi się nim zająć, np. stworzyć obligatoryjne związki międzygminne albo powiększyć miasta, bo inaczej my stracimy dynamikę rozwojową.
A może samorządowcy powinni podjąć inicjatywę zmian w prawie, które zmuszą mieszkańców, by dzielili się podatkiem jak w PRL, a więc w części płacili je miastu, w którym pracują lub edukują swoje dzieci.
Dobrowolnie nie da się tego zrobić. Musi być ingerencja państwa. Jeśli rząd tego nie zrobi, to będziemy mieć chaos urbanistyczny, bardzo drogie usługi i degradację centrów. Koszty, jakie przyjdzie nam zapłacić, będą ogromne. Działać trzeba szybko, bo wydaje się, że problem narasta z dużą dynamiką.
Tarnów chce się stać krajowym ośrodkiem sportów paraolimpijskich.
Nasi paraolimpijczycy właśnie przywieźli z Berlina 11 medali, z czego tarnowscy lekkoatleci wywalczyli sześć! Michał Derus zdobył mistrzostwo Europy w biegu na 100 metrów i pobił rekord Europy. Mamy wspaniałych zawodników, wkrótce będziemy mieć także odpowiednie miejsce do treningów. Centrum Przygotowań Paraolimpijskich to bowiem nie wydumana koncepcja, lecz realna odpowiedź na potencjał tarnowskiego środowiska sportowego (mamy kapitalnych biegaczy, kulturystów, wspinaczy sportowych, pływaków). W bieżącym roku kończymy budowę Areny Jaskółka – hali sportowej na ponad 5 tys. osób, wyjątkowego centrum paraolimpijskiego, w którym będzie m.in. bieżnia dla lekkoatletów. Do tej pory nie mieli oni możliwości odbywania zimą treningów w Tarnowie. Ściśle współpracujemy z Państwową Wyższą Szkołą Zawodową, z którą realizujemy m.in. „Program rozwoju wspinaczki sportowej".
Macie kadrę, zawodników, środowisko, miejsce, w tym ośrodek z noclegami na 60 osób, i sukcesy. Czego jeszcze brakuje, by Tarnów był oficjalnie miejscem sportów paraolimpijskich?
Decyzji rządowych. Nie tracę nadziei, że nasze inwestycje i nakłady będą zauważone.