– Umowa nie może być podpisana na dłuższy czas niż do grudnia z uwagi na planowany remont estakady w Gorzowie, którego rozpoczęcie zarządca infrastruktury datuje na koniec tego roku – tłumaczy Michał Stilger z biura prasowego Przewozów Regionalnych.
Chcemy jeździć do sąsiadów
O takim połączeniu mówi się od lat, m.in. podczas debaty w ramach tzw. Partnerstwa-Odra. Rozwój połączeń kolejowych w kierunku Berlina został ujęty zarówno w Strategii Województwa Lubuskiego, jak i w jego planie transportowym. Petycje w sprawie uruchomienia pociągu podpisało ponad 5 tys. osób.
Dlaczego to połączenie jest takie ważne? – Do Berlina dojeżdża wiele osób z naszego województwa. Część z nich korzysta z połączeń przesiadkowych, a część korzysta z samochodów, które zostawiają przy pierwszej stacji w Niemczech, by przesiąść się do pociągu niemieckiego przewoźnika – opowiada Zdzisław Smoła, dyrektor Departamentu Infrastruktury i Komunikacji Urzędu Marszałkowskiego w Zielonej Górze. Podkreśla, że szczególnie ważny jest pociąg poranny, z którego korzysta najwięcej pasażerów z Polski. – Jest zatem szansa, że kolej o charakterze użyteczności publicznej przejmie część tego ruchu po polskiej stronie – dodaje dyr. Smoła.
Dlaczego więc mimo wielu lat starań nie udało się uruchomić wcześniej takiego połączenia? Zdaniem urzędników urzędu marszałkowskiego, który odpowiada za transport kolejowy w regionie, problemem był głównie brak taboru dopuszczonego do ruchu jednocześnie po stronie Niemiec, jak i Polski.
Wspólna inicjatywa
Władze lubuskiego mają podpisaną umowę z Przewozami Regionalnymi na świadczenie usług publicznych w transporcie kolejowym. Jednak ten przewoźnik nie ma odpowiednich składów, które byłyby dostosowane do ruchu na terenie Niemiec. – Dlatego zdecydowaliśmy się na stworzenie tej oferty z wykorzystaniem zasobów podwykonawcy. Nasz tabor może kursować wyłącznie do stacji granicznych – mówi Michał Stilger. Wcześniej składy miała dostarczyć PESA, ale jej pociągi nie mają homologacji dopuszczającej je rynek niemiecki, więc Przewozy Regionalne znalazły innego podwykonawcę, spółkę Arriva RP, która dysponuje taborem mogącym kursować po sieciach kolejowych obu krajów.