Transport
Mimo, że podróż przyspieszonym składem kosztuje tylko kilkanaście euro, a poranny odjazd z Krzyża i wieczorny powrót pociągu umożliwiają wypad do stolicy Niemiec na jeden dzień, chętnych na taką wyprawę Wielkopolan jest niewielu. Powód? Krzyż, będący ważnym węzłem kolejowym, to miejscowość leżąca na granicy województw wielkopolskiego i lubuskiego, a skomunikowanie berlińskiego pociągu z polskim rozkładem jazdy nie jest najlepsze.
Dlaczego Krzyż
Zgodnie z ustawą o publicznym transporcie zbiorowym urzędy marszałkowskie mogą finansować kursowanie pociągów transgranicznych, czyli takich, których trasa na terytorium Polski przebiega przez obszar jednego województwa. I lubuskie finansuje. – Krzyż leży tuż za granicą województwa lubuskiego, a ze względów technicznych nie jest możliwe uruchomienie pociągu z innej stacji. Pociąg ten służy również mieszkańcom innych miejscowości, położonych na północy województwa lubuskiego – tłumaczy Michał Stilger z biura zarządu Przewozów Regionalnych.
Jeszcze na długie tygodnie przed uruchomieniem połączenia pojawiły się informacje, że skład ten będzie kursował z Piły. A może raczej - przez to miasto, bo mówiło się nawet, że będzie startował z Torunia. Ostateczny kształt połączenia był sporym rozczarowaniem dla mieszkańców Piły. Okazało się, że oficjalnie nikt z nikim o tym nie rozmawiał. – Gospodarzem połączenia z Krzyża do Berlina jest województwo lubuskie. Prawdę mówiąc, samorząd województwa wielkopolskiego nigdy nie otrzymał żadnej oferty w tej sprawie od lubuskiego – twierdzi Wojciech Jankowiak, wicemarszałek woj. wielkopolskiego.
Dziś pociągiem z Krzyża do Berlina podróżuje codziennie od kilkunastu do kilkudziesięciu osób. - Najpopularniejszy jest wieczorny kurs z Berlina – mówi Michał Stilger. Dodaje, że uruchomienie pociągu z Krzyża do Piły, którego godziny kursowania byłyby zsynchronizowane z odjazdem pociągu do Berlina, uzależnione jest od decyzji samorządu województwa wielkopolskiego o objęciu go dofinansowaniem.
– Jeśli taka inicjatywa powstanie, odniesiemy się do niej, przeprowadzimy kalkulację i być może będziemy skłonni partycypować w kosztach. Ale proporcjonalnie, na poziomie odpowiadającym przebiegowi połączenia przez nasze województwo – przekonuje Jankowiak.