O wielkim sukcesie może mówić bydgoska Pesa. Federalny Urząd Kolejnictwa (EBA) homologował 3 czerwca 2016 r. pojazd Link, wyprodukowany dla NiederbarnimerEisenbahn (NEB). To pierwszy w historii polskiego przemysłu i drugi, po austriackim Integralu z 1998 r., skład spalinowy wyprodukowany poza Niemcami, który został wpuszczony na tamtejsze tory. Link dla NEB ma także polską homologację, ponieważ przewoźnik chce, by kursował na linii Berlin – Kostrzyń nad Odrą. NEB zamówił w Pesie łącznie 9 spalinowych pojazdów w sierpniu 2013 roku. Wartość zamówienia to 180 mln zł.
Do składów Link części i komponenty dostarczyło 311 firm, w tym 263 z Polski. Każdemu etapowi produkcji towarzyszyli specjaliści EBA, którzy w listopadzie 2015 roku zakończyli badania gotowych składów. Mimo to homologacja trwała pół roku dłużej niż zakładał producent. Prezes Pesy Tomasz Zaboklicki stwierdził, że zakład dostał od pracowników EBA porządną szkołę, ale zebrane doświadczenie ocenił jako bezcenne. Podobne pociągi Pesa sprzedała Deutsche Bahn za ponad 5 mld zł, uzyskana homologacja przyspieszy więc proces wydawania licencji dla kolejnego klienta.
W lutym 2016 roku dwa pierwsze Linki pojawiły się w Basdorf k. Berlina. Były wykorzystywane do szkoleń maszynistów i personelu serwisowego, a 19 maja zostały wstępnie odebrane przez NEB.
DMU Link jako pierwsze spalinowe pojazdy na świecie spełniają wymagania czterech scenariuszy zderzeniowych, co oznacza najwyższy poziom bezpieczeństwa. Konstrukcja została opracowana samodzielnie przez inżynierów Pesy. Pociągi dysponują 140 miejscami siedzącymi, miejscami dla dwóch wózków inwalidzkich, i dwunastoma miejscami do przewozu rowerów. Dwa silniki pozwalają uzyskać prędkość 140 km/h.
Zdobycie niemieckiej homologacji to także prestiż, bo Pesa tworzy własne konstrukcje zarówno wózków jezdnych, jak i wagonów oraz układów sterowania. Prezes Zaboklicki podkreśla, że to najlepsze potwierdzenie słuszności koncepcji rozwoju firmy. – Chcemy samodzielnie dochodzić do celu, bez wchodzenia w konsorcja, bez korzystania z gotowego, cudzego know – how. To droga dłuższa, zapewne trudniejsza, ale pozwala konkurować ze światową czołówką nie doraźnie, „przy okazji", lecz w długim horyzoncie – tłumaczy.