Jedna z rakiet V-2, wystrzelona wiosną 1944 r. z ukrytego wśród lasów poligonu we wsi Blizna rozpadła się w powietrzu na dwie części. Większą z nich szybko odnaleźli Niemcy i zebrali jej szczątki. Druga część, dziobowa, z urządzeniami sterowniczymi i radiowymi- na oczach partyzantów AK z oddziału Aleksandra Rusina „Rusala" - zaryła się głęboko w torfowisku. Po latach jesienią ubiegłego roku entuzjaści historii z Podkarpackiego Stowarzyszenia Poszukiwaczy „Ocalić od Zapomnienia" oraz Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Bliźnieńskiej wydobyli z bagien, pracując w wypełniającej lej wodzie, fragmenty korpusu rakiety i dziesiątki różnych jej elementów. Znaleziska wzbogaciły ekspozycję Parku Historycznego w Bliźnie, który powstał w 2011 r. na terenie dawnego poligonu.
Tajemnica II wojny
Miejsce upadku dziobu V-2 wskazał poszukiwaczom syn „Rusala", któremu ojciec powierzył przed śmiercią długo skrywany wojenny sekret. Aura tajemnicy otacza Bliznę do dzisiaj. W miejscach, gdzie gleba nasiąkła paliwem rakietowym las wciąż nie może się odrodzić. Jeszcze długo po wojnie niektórzy z mieszkańców Blizny twierdzili, że na uroczyskach, z których startowały rakiety, panoszą się sprowadzone przez Niemców „złe moce". Przez ponad rok istnienia poligonu, do lipca 1944 r., Blizna była jednym z najbardziej tajemniczych i najściślej strzeżonych miejsc w wojennej Europie. Testy rakiet V-2, prowadzone w lasach między Ropczycami a Mielcem mogły przesądzić o wyniku II wojny światowej-i zmienić losy świata.
Wśród licznych „cudownych broni", nad którymi pracowano w III Rzeszy, właśnie broń rakietowa, oprócz „latających bomb" V-1, budziła szczególne nadzieje Hitlera i jego otoczenia. V-2, pierwsza w historii rakieta balistyczna-osiągająca wysokość 90 km, o długości 14 m, masie startowej 13 t i zasięgu ponad 300 km-docierała do celu w ciągu pięciu minut. W owych czasach nie było przed nią żadnej obrony. Zbyt niecelna, by użyć jej na polu walki, miała służyć do terroryzowania ludności krajów koalicji antyhitlerowskiej, a przede wszystkim-Londynu. Ostatecznie jednak, choć wystrzelono 5,5 tys. rakiet bojowych, nie wpłynęło to w istotny sposób na losy wojny.
Z wyspy na Podkarpacie
Badania nad bronią rakietową prowadzono początkowo w Peenemünde na wyspie Uznam, gdzie również produkowano rakiety i przeprowadzano ich próby. Po nalocie lotnictwa alianckiego, który w sierpniu 1943 r. spowodował znaczne zniszczenia ośrodka nad Bałtykiem, produkcję V-2 przeniesiono do podziemnych hal w Górach Harzu, badania do Austrii a poligon doświadczalny i szkoleniowy-na Podkarpacie. Więźniowie z „Komando Blizna", z których żaden prawdopodobnie nie przeżył wojny, zbudowało na leśnej polanie-wieś już wcześniej Niemcy wysiedlili i spalili-budynki i urządzenia służące do obsługi i odpalania rakiet, baraki koszar, drogi, linię kolejową, bunkry i gniazda karabinów maszynowych.
Teren poligonu nakryto tysiącami metrów siatek maskowniczych. Powstała nawet makieta sztucznej wsi, z chatami, suszącą się bielizną, dziadkiem z gipsu palącym fajkę na przyzbie i gipsowymi krowami. Startów „torped powietrznych" z rykiem wzbijających się w niebo, nie udało się ukryć. Rozpoznanie poligonu w Bliźnie i zdobywanie części rakiet (z ok. 200, które wystrzelono, 3/4 eksplodowało lub spadło po starcie) stało się jednym z najważniejszych zadań placówek AK na Podkarpaciu i Podlasiu, gdzie wyznaczono cele V-2. Wielu żołnierzy armii podziemnej zaangażowanych w owe zadania-ich zwieńczeniem było zdobycie w Sarnakach nad Bugiem nieuszkodzonej rakiety, której części dostarczono samolotem do Anglii-zapłaciło za odkrycie tajemnic hitlerowskiej wunderwaffe życiem.