Władze stolicy Małopolski nie chcą już dopłacać milionów do miejskich rowerów.
– Dlatego szukaliśmy firmy, która weźmie to na siebie, ale też będzie zarabiać na wypożyczaniu jednośladów. Do kasy urzędu mają za to trafiać pieniądze z reklam – mówi Michał Pyclik z Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu w Krakowie.
Wiosną wybrano taką firmę: BikeU. Jednak jeden z konkurentów zaskarżył rozstrzygnięcie przetargu do sądu. To wiązało się z tym, że latem na ulicach Krakowa mogłoby nie być rowerów.
Władze miasta zdecydowały się wystawić 200 jednośladów, ze swoich magazynów w ramach rozwiązania tymczasowego. Mają stać na ulicach do końca sierpnia. Można je wypożyczać na zasadach jak w ubiegłym roku. 20 minut jazdy jest darmowe, za kolejne od 21 minuty do godziny płacimy 2 zł, a potem 3 zł za każdą następną do trzeciej. Czwarta kosztuje – cztery złote. A przetrzymywanie roweru powyżej 12 godzin wiąże się z opłatą wysokości - 200 zł.
Sąd administracyjny sprawy jeszcze nie rozstrzygnął, ale zgodził się na podpisanie umowy krakowskiego ratusza z firmą, która wygrała przetarg. A to oznacza, że BikeU weźmie na siebie utrzymanie rowerów, bo miasto będzie im płacić złotówkę za sztukę miesięcznie, ale też do niej będą płynąć pieniądze z wypożyczeń jednośladów. BikeU od końca września zacznie ustawiać w Krakowie nowe jednoślady tzw. czwartej generacji. Nie mają one już łańcuchów, ale tw wał cardana, który go zastępuje. Są wygodne i nowoczesne. Mają komputer pokładowy, aktywny GPS, oświetlenie LED i koszyk stalowy.