– Festiwal jest dla nas ważny również dlatego, że organizujemy go z partnerami niemieckimi – powiedział nam Czesław Grabowski, dyrektor Filharmonii Zielonogórskiej.
Dni Muzyki nad Odrą to największa muzyczna impreza na pograniczu niemiecko-polskim, łącząca muzyków i widzów z Polski oraz Niemiec. Pierwszy raz odbyła się w 2000 r., a powstała z połączenia dwóch festiwali – Międzynarodowych Spotkań Muzycznych Wschód–Zachód oraz Frankfurckich Dni Muzyki. Jej założeniem jest wymiana orkiestr, zespołów, solistów i dyrygentów.
Prometeusz
– Festiwal rozgrywa się po dwóch stronach Odry – mówi Czesław Grabowski. – Melomani i muzycy obchodzą muzyczne święto w naszym województwie zielonogórskim i regionie frankfurckim – w Słubicach, Rzepinie, Zielonej Górze, Frankfurcie nad Odrą. – Według mnie do najważniejszych wydarzeń po stronie polskiej, trzeba zaliczyć koncert 4 marca, który zatytułowałem „Prometeusz". Weźmie w nim udział Orkiestra Kameralna Filharmonii Zielonogórskiej, Orkiestra Kameralna Wirtuozi Lwowa oraz czterech wspaniałych waltornistów niemieckich. W programie znajdzie się m.in. koncert na 4 waltornie F-dur Schumanna i wielkie dzieło Aleksandra Skriabina „Prometeusz: Poemat ognia". Wykonamy go w wersji oryginalnej, a więc z partyturą świetlną, ponieważ jest to jedna z pierwszych kompozycji, którą łączy muzykę z efektami wizualnymi. Niezależnie od dwóch orkiestr, które połączą swoje siły, melomani usłyszą pianistę Pawła Kowalewskiego oraz Chór Akademii Sztuki ze Szczecina. Mam nadzieję na wielkie wydarzenie, tym bardziej większe, że dzieło to będzie prezentowane w Zielonej Górze po raz pierwszy, ale w ogóle nie jest często grywane, a już do rzadkości należą wykonania w formule „dźwięk i światło".
Poemat symfoniczny Skriabina po raz pierwszy wykonano 15 marca 1911 r. w Moskwie z udziałem kompozytora interpretującego trudną partię fortepianu. „Prometeusz" zamknął cykl wielkich kompozycji orkiestrowych Skriabina: trzech symfonii i dwóch poematów. Wyraziły się w nich przepojone mistycyzmem koncepcje, zmierzające do uszlachetniania słuchaczy przez wprowadzanie ich za pomocą muzyki w rodzaj transu, a nawet ekstazy. Uważa się, że rosyjski kompozytor był obdarzony zdolnością kojarzenia różnorodnych bodźców zmysłowych, na przykład wzrokowych ze słuchowymi, czyli kolorów z dźwiękami. Dlatego zaplanował w swym poemacie grę na specjalnym rodzaju fortepianu (tzw. clavier ŕ lumiére), emitującego oprócz dźwięków – światła w odpowiednich do nich barwach. Kompozytor wskazał, które tonacje należy skojarzyć z konkretnymi barwami: np. f-moll – z niebieskim, D-dur – ze słonecznie złotym, F-dur – z „krwistą czerwienią piekieł".
Skriabin posłużył się też oryginalnym sześciodźwiękowym akordem, nazwanym prometejskim lub mistycznym. Resztę pozostawił odbiorcom, ponieważ nie ma żadnych sugestii związanych z greckim mitem o Prometeuszu, który wykradł bogom ogień i przekazał go ludziom. Chór nie śpiewa konkretnego tekstu, tylko wokalizę.