Wystawa w Muzeum Lat Szkolnych Stefana Żeromskiego, oddziale Muzeum Narodowego w Kielcach, przygotowana przez jej kierownika Sylwię Zacharz, oscyluje wokół trzech tematów. Monika Żeromska przedstawiona jest jako strażniczka pamięci o ojcu, absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie i utalentowana autorka pejzaży, portretów, oryginalnych kompozycji kwiatowych, a także pisarka doceniona przez środowisko literackie i krytykę.
– Monika Żeromska była dla większości Polaków córką wielkiego pisarza i to w odbiorze większości wyznaczało jej pozycję – powiedziała nam Sylwia Zacharz, kuratorka wystawy. A przecież nie sam fakt pokrewieństwa był powodem budowania wystawy poświęconej Monice Żeromskiej, tylko jej misja życiowa, czyli trzymanie pieczy nad spuścizną ojca. Według niej samej ta właśnie kwestia determinowała jej życie.
W jednym z wywiadów powiedziała: „Pamiętam, że gdy byłam małą dziewczynką, stawałam na jego butach i tak razem chodziliśmy. Czasem myślę, że tak właśnie przeszłam przez całe swoje życie". Jednocześnie ludzie, którym dane było poznać Monikę, osobistości ze świata nauki, kultury, sztuki, konstancińscy i warszawscy sąsiedzi i przyjaciele zgodnie twierdzili, że była osobą tryskającą humorem i posiadała niezwykły dar opowiadania. Dlatego kolejnym powodem, dla którego powstała ekspozycja, była chęć pokazania zwiedzającym, jak ciekawą, nietuzinkową i niebanalną była osobą.
Talent malarski
30 maja przypadać będzie 104. rocznica urodzin Moniki Żeromskiej. Przyszła na świat we Włoszech, niedaleko Florencji. Jej matką była Anna Zawadzka, dla której pisarz porzucił żonę, co wywołało skandal towarzyski. A chociaż z Anną nie zawarł formalnie ślubu, również w testamencie uznawał ją za żonę i spadkobierczynię majątku. Po Zawadzkiej, która ilustrowała powieści Żeromskiego „Uroda życia" i „Wierna rzeka", Monika odziedziczyła talent malarski. O swoim malowaniu pisała: „Malowanie jest mi przez całe życie stanem przyrodzonym, to mi się tak strasznie dawno zaczęło, kiedy mając piętnaście czy szesnaście lat, po przeczytaniu po raz pierwszy Conrada, zaczęłam malować z bezczelną pewnością siebie ilustracje do wszystkich jego książek" – napisała w folderze do wystawy w Galerii Sceny Kameralnej w 1996 roku.
Monika, podobnie jak jej matka, była ilustratorką książek Stefana Żeromskiego – m.in. do „Dziejów grzechu", „Wiatru od morza", „Wiernej rzeki" oraz „Syzyfowych prac". Jak przypomina Sylwia Zacharz, wypowiadała się o swoich ilustracjach co najmniej z dystansem: „Nie znoszę książek dla dorosłych, które mają ilustracje. Sama mam swoje ilustracje do Żeromskiego w czterech powieściach, ale to jest wtrącanie się w cudzą wyobraźnię, co jest brutalne, i skąd wiadomo, że ja wiem lepiej od pierwszego lepszego czytelnika, jak wygląda ta czy inna scena czy postać? Tylko w „Wiernej rzece" mogę rysować Salomeę, na pewno wiedząc, jaka była, bo to mama i tylko mama. Ale już Ewa z „Dziejów grzechu"? – podważała swoje kompetencje.