Wioślarze i żeglarze na jeziorze Gopło są od lat stałymi elementami Kruszwicy. W latach 90. na tym akwenie w efektownych dla publiczności wyścigach brali udział też motorowodniacy. Ale jeszcze nikt nie korzystał z Gopła w taki sposób, w jaki robi to Rafał Domeracki. Najpierw – dwa lata temu, jako pierwszy przepłynął to jezioro. Pokonanie 27-kilometrowego odcinka ze Ślesina do Kobylnik zajęło mu osiem godzin. Obecnie treningi w tym akwenie stanowią podstawowy element w jego przygotowaniach do czerwcowej próby zmierzenia się z kanałem La Manche. A to dopiero pierwszy etap planu. W ciągu pięciu lat Domeracki chce zdobyć Koronę Oceanów. W jej skład wchodzi siedem przepraw – kanały: La Manche, Północny, Molokai i Catalina oraz cieśniny: Gibraltarska, Cooka i Tsugaru. Różnią się geograficznym położeniem, panującymi warunkami oraz tym, co może tam wystąpić – od wysokich fal, przez prądy morskie, różne temperatury wody i powietrza, po obecność morskich zwierząt.
Trening, praca, trening, sen
Budzik ustawiony w telefonie nie musi już dzwonić. Przez miesiące przygotowań organizm tak przyzwyczaił się do regularnego trybu funkcjonowania, że po kilku godzinach snu sam budzi się tuż przed godziną 4.45. Wtedy przerzuca przez ramię torbę ze sprzętem i pokonuje – celowo piechotą, żeby o tak wczesnej porze porządnie rozgrzać organizm – dwa kilometry, jakie dzielą jego dom od miejskiego basenu „Delfin" w Inowrocławiu. Codziennie spędza w nim dwie godziny. Przepływa w tym czasie od 6 do 9 km, w zależności od rodzaju treningu, jaki ma do wykonania – sprinty, zadania na czas, poprawę techniki pływania, pracę nad wytrzymałością. Trzy razy w tygodniu około południa przyjeżdża do Kruszwicy nad jezioro Gopło. W nim odbywa kolejny trening. Niezależnie od pory roku – zimą wykuwał przerębel w lodzie, wskakiwał do wody i tak pracował nad wytrzymałością – oraz pogody – pływał już przy padającym gradzie i silnym wietrze – treningi w jeziorze realizuje zawsze. – Żeby zdobyć Koronę Oceanów trzeba być wszechstronnym pływakiem, umieć pływać w skrajnie różnych warunkach – mówi Rafał Domeracki.
Do zimnej wody wchodzi pewnie. Rozpoczyna szybki marsz od brzegu, po kilkunastu energicznych krokach woda sięga mu po pierś, wtedy się w niej zanurza i zaczyna płynąć. Pokonuje wtedy ok. 2,5 km. Dwa razy w tygodniu wykonuje ćwiczenia gimnastyczne, trzy razy – oddaje się w ręce fizjoterapeuty. Salkę do ćwiczeń zorganizował w mieszkaniu. Żywienie także dostosował do treningów. Posiłki przyjmuje regularnie, co 2,5 godz., w diecie dominują kasza z mięsem, drób, przeciery owocowe, warzywa – koniecznie krajowe, ze sprawdzonego źródła. Do picia soki, również naturalne, codziennie półtora litra. W godzinach pomiędzy treningami pracuje zawodowo. – Mam pracę biurową, ale na szczęście nie jest sztywno ujęta w ramy czasowe. Dużą część obowiązków mogę wykonywać w terenie. Jest to możliwe dzięki życzliwości i zgodzie mojej szefowej, która rozumie mnie jak nikt inny – sama jest byłym sportowcem – mówi pływak z Inowrocławia.
Im bliżej pierwszej przeprawy w Koronie Oceanów i przepłynięcia kanału La Manche, częściej wyjeżdża na zgrupowania – do Olsztyna i Cetniewa. Obozy trwają nawet trzy tygodnie. Co drugi weekend spędza w Tarnowskich Górach. Tam pływa pod okiem Tomasza Pąchalskiego, koordynatora reprezentacji Polski w pływaniu długodystansowym w latach 2012–2016. Przez taki weekend Domeracki pokonuje ponad 20 km. Treningi nagrywane są na wideo, później oglądane i analizowane. Na końcu trener wskazuje błędy i tłumaczy, w jaki sposób je eliminować. Na co dzień są w kontakcie e-mailowym i telefonicznym. Przez dziewięć miesięcy treningów z Pąchalskim, Domeracki przepłynął na basenach w Inowrocławiu i Tarnowskich Górach ponad tysiąc kilometrów.
Tak dla zwolnień z WF
Zdobycie Korony Oceanów wymyślił pięć lat temu. – Miałem 30 lat i postanowiłem wyznaczyć sobie sportowy cel. Zacząłem biegać i pływać. Bieganie jest dość proste – szybko można się nauczyć techniki, nie jest to zbyt trudne. To samo z wytrzymałością, bo to kwestia czasu i treningu. Pierwszy swój półmaraton przebiegłem w mniej niż godzinę i 20 minut. Jednocześnie czytałem dużo książek – m.in. o bieganiu wytrzymałościowym i pływaniu długodystansowym. W końcu trafiłem na pozycję Stevena Munatonesa „Pływanie w wodach otwartych". Jeden z rozdziałów poświęcił Koronie Oceanów. Wtedy już wiedziałem, że to będzie mój cel. Odpuściłem bieganie, skupiłem się tylko na pływaniu. Dla mnie było to tym trudniejsze, bo dopiero uczyłem się pływać. Miałem wtedy 30 lat. Dzisiaj mam 35, a w czerwcu czeka mnie przepłynięcie kanału La Manche – opowiada Domeracki.