Zawsze byłem zdania, że dyrektor artystyczny powinien być jednocześnie dyrektorem naczelnym, ponoszącym jednoosobową odpowiedzialność za teatr. W końcu teatr to nie fabryka. Co prawda „produkujemy" sztukę, ale jesteśmy rozliczani z poziomu artystycznego naszej pracy. Model podwójnej dyrekcji już wystarczająco się skompromitował. Również w innych teatrach.
Jesteśmy po premierze „Placu Bohaterów" Grzegorza Wiśniewskiego, jakie inne spektakle zaproponuje pan widzom w tym i następnym sezonie? Jakich reżyserów zaprosi pan do współpracy?
Mam wiele pomysłów. Prowadzę rozmowy z uznanymi twórcami. Zaplanowane premiery staną się bardzo wyrazistą i mocną wypowiedzią, której zamiarem jest przedstawienie wszystkich niebezpieczeństw i zagrożeń, wynikających z obecnej kondycji świata. W repertuarze znajdą się zarówno wybitne dzieła klasyki polskiej i światowej, jak i najciekawsze, nieunikające kontrowersyjnych tematów, propozycje dramaturgii współczesnej. W najbliższym czasie planuję m.in. „Z miłości" Petera Turriniego i „Cabaret" Johna Kandera w mojej reżyserii, polską prapremierę „Otchłani" Jennifer Haley w reżyserii Mariusza Grzegorzka, „Trzy siostry" Antona Czechowa w reżyserii Jacka Orłowskiego, „Idiotów" Larsa von Triera w reżyserii Marcina Wierzchowskiego oraz „Marzycieli" Jolanty Janiczak w reżyserii Wiktora Rubina. Z myślą o przyszłym dojrzałym widzu chcę wrócić do tradycji spektakli dla dzieci. Poprzez najpiękniejsze baśnie ze światowego kanonu klasyki postaramy się kształtować wrażliwość, gust i zainteresowanie teatrem u naszej najmłodszej publiczności. Pierwszą premierą będzie „Królowa Śniegu" wg Hansa Christiana Andersena w reżyserii Janiny Niesobskiej. W „Jaraczu" znajdzie się także miejsce dla najmłodszych, najbardziej interesujących i uzdolnionych reżyserów. Niezwykle istotną częścią moich planów jest repertuar lżejszy – komedie, spektakle muzyczne, kryminały. Chcemy powrócić do tradycji sceny 7.15, czyli do szlachetnej rozrywki na wysokim poziomie artystycznym. Nawiązując do bogatej tradycji teatrzyków ogródkowych, zamierzamy powołać Scenę Letnią, na której będziemy grać od maja do września. „Lekki" repertuar opierać się będzie na niebanalnych nowościach.
Co uważa pan za największy sukces swojej poprzedniej dyrekcji?
Dla mnie zawsze bardzo ważna była tak zwana codzienność w teatrze, która przekładała się na przedstawienia grane co wieczór na trzech scenach dla wypełnionej po brzegi widowni. To jest istota sukcesu.