Samorządowcy i organizacje pozarządowe biją na alarm. Apelują, by jak najszybciej zmienić przepisy, które mogą utrudnić funkcjonowanie społeczności lokalnych.
Problematyczne uregulowania zawiera ustawa z 11 stycznia 2018 r. zmieniająca niektóre ustawy w celu zwiększenia udziału obywateli w procesie wybierania, funkcjonowania i kontrolowania niektórych organów publicznych. Chodzi o jej art. 5a. To bardzo nieprecyzyjne uregulowanie. Jego stosowanie w praktyce może wywoływać duże trudności – mówi Piotr Drygała z Urzędu Miasta w Dąbrowie Górniczej, przewodniczący Komisji Dialogu i Partnerstwa w Związku Miast Polskich. – Przepis przewiduje, że mieszkańcy będą wybierać projekty w bezpośrednim głosowaniu. Nic nie mówi o procedurach. Nie wiadomo więc, czy władze miast będą musiały do tego celu powoływać komisje, drukować karty do głosowania czy nie – tłumaczy. To niejedynie zmartwienie. Obecnie miasta, które mają już kilkuletnie doświadczenie w realizacji tej procedury, rozważają zupełnie innowacyjne podejście, stawiając na dialog, a nie rywalizację, do której prowadzi głosowanie. W przeszłości dochodziło bowiem do takich sytuacji, że wybierano do realizacji projekt przewidujący budowę placu zabaw tuż obok już istniejącego albo kolejnej siłowni na świeżym powietrzu, choć za rogiem już jedna stała.
Nowe przepisy przewidują też, że gmina będzie miała jeden budżet partycypacyjny, tzw. miejski, lub jeden miejski i dodatkowo odrębny dla jednostek pomocniczych.
Dziś jest w tym zakresie pełna dowolność. Niektóre miasta mają jeden budżet, a inne nie. W Dąbrowie Górniczej jest np. 35 dzielnic. Każda ma swój odrębny budżet. Dzielnice wydzielono zgodnie z granicami parafii i obwodami szkół podstawowych. Nie ma to nic wspólnego z oficjalnymi jednostkami organizacyjnymi, tylko z przyzwyczajeniami mieszkańców.
– Warto zostawić władzom lokalnym wolną rękę w tym zakresie. To one wspólnie z mieszkańcami najlepiej zdecydują, jak ma funkcjonować ten mechanizm – mówi Piotr Drygała.