Chcielibyśmy te środki wydać jak najszybciej. Jest jednak wiele czynników zewnętrznych, na które nie mieliśmy i dalej nie mamy wpływu. Nasz program wystartował np. później od innych, bo rząd musiał uzgodnić warunki programu Polska Wschodnia. W efekcie nasze województwa są dziś na końcu stawki.
Z drugiej strony bardzo dobrze idzie realizacja programu Polska Wschodnia. Z czego wynika ta różnica?
To prawda, inwestycje realizowane w ramach Polski Wschodniej świetnie idą, chociaż są tu też pewne opóźnienia. Wykonawcy sygnalizują, że będą występować do nas o dopłaty do podpisanych umów.
To coraz większy problem w skali całego kraju, boryka się z nim na co dzień Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad.
My też będziemy pewnie musieli zmierzyć się z tym problemem – trudno będzie dyskutować z ewentualnymi decyzjami sądu. Na rynku zaszły ogromne zmiany i stąd te kłopoty. Myślę jednak, że nie będzie problemów z wydaniem środków do końca 2023 r.
W co inwestujecie oprócz dróg?
Dopiero podpisaliśmy umowę na finansowanie, ale jeszcze nie ma wykonawców na inwestycje w linie kolejowe w naszym województwie. Mamy małą sieć kolejową, najmniejszą w kraju w przeliczeniu na mieszkańca, ale i mamy ok. 200 mln zł na ten cel. Niedawno podpisaliśmy dwie umowy dofinansowania dla PKP PLK, ale PLK ma trudności z wyłonieniem wykonawców, bo ogłaszane przetargi nie są rozstrzygane. Cały czas naciskamy na nich, żeby środki szybciej wydać, ale nie wiem, czy do końca roku cokolwiek da się zrobić. Te inwestycje w tory kolejowe są ważne, bo w ich okolicach jest dużo firm przeładunkowych i sporo zainteresowanych inwestorów. Jako region jesteśmy oknem na Wschód. Tam, gdzie mogą powstać terminale przeładunkowe i inwestycje firm, które będą wysyłać i przyjmować produkty ze Wschodu, oznacza dla nas szansę rozwoju. Powstaną nowe miejsca pracy, szczególnie w pasie przygranicznym, który się cały czas wyludnia. Tam z niektórych miejscowości prawie wszyscy już wyjechali.
Dokąd?
Jeśli nie do Białegostoku, to do Warszawy, Brukseli czy Londynu. To nasza największa bolączka, że migracja następuje cały czas. Żeby zatrzymać młodych ludzi, musimy tworzyć warunki, żeby powstawały atrakcyjne miejsca pracy i zwiększały się dochody mieszkańców.
Żeby powstawały miejsca pracy, trzeba zaprosić inwestorów. Mimo że na terenie województwa działają podstrefy Suwalskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, to Podlasie nie słynie z atrakcyjności inwestycyjnej. Jak to zmienić?
Pomysłów i działań jest kilka. Inwestycje zagraniczne bądź kapitał zewnętrzny łatwiej przychodzą, jeżeli jest dobra infrastruktura, czyli dostępność. Droga ekspresowa dopiero w tym roku będzie zakończona. Rail Baltica buduje się i dopiero w 2020 r., może w 2021 r., będzie oddany pełny odcinek Warszawa-Białystok. Nie mamy też regionalnego lotniska. To kwestia ważna z punktu widzenia atrakcyjności inwestycyjnej. Chociaż w tej chwili jest budowany pas startowy w Krywlanach.
Dołożyliście jako zarząd województwa do tego projektu 16 mln zł. Ale jak pan mówi, to nie będzie lotnisko regionalne, zdolne obsługiwać większe samoloty. Czy jest w ogóle sens budowy takiego małego portu?
Zgodziliśmy się dołożyć do tej inwestycji z budżetu głównie na prośbę przedsiębiorców. To oni zgłaszali potrzebę, żeby lotnisko jak najszybciej powstało. Mieszkańcy mówią: „Takie małe lotnisko jest dla bogatych". Tak to można odebrać. Ale dla kontaktów biznesowych i promocji województwa, organizowania większych spotkań, konferencji, szeroko rozumianego rozwoju biznesu, dobrze, że chociaż będzie takie. Maszyny do 50 osób będą mogły z niego korzystać. Pas startowy ma na razie 1350 m, ale da się go przedłużyć, co daje szanse, że w przyszłości skorzystają z niego również większe maszyny.
Jakie macie jeszcze pomysły na przyciągnięcie inwestorów?
Trzeba zdecydowanie poprawić promocję gospodarczą naszego województwa. Przygotowaliśmy strategię i teraz uruchamiany środki na dofinansowanie dla firm udziału np. we wszelkiego rodzaju targach i wystawach, także zagranicznych. Będzie też wsparcie promocji firm i terenów inwestycyjnych. Wspólnie z samorządami i przedsiębiorcami będziemy to robić w większym niż dotychczas zakresie.
Są jakieś branże, na których szczególnie wam zależy? Widzicie dla siebie jakieś nisze?
Nisze wynikają z naturalnego funkcjonowania na bazie naszych zasobów. W naszej strategii określiliśmy, że główną specjalizacją regionu jest przemysł rolno-spożywczy. W produkcji mleka i jego przetwórstwie jesteśmy potęgą w skali kraju i powoli stajemy się w Europie. Produkujemy ponad 20 proc. mleka w kraju. Trzy nasze największe firmy to Mlekovita, Mlekpol i Piątnica. One przetwarzają prawie 40 proc. mleka w kraju. To dużo. Następną specjalizacją jest przemysł maszynowy. Rolnictwo dało impuls, żeby budować maszyny rolnicze.
W tej chwili jesteśmy potęgą w przemyśle maszynowym, nie tylko produkcji maszyn rolniczych, ale ogólnie. Mamy najlepszy klaster obróbki metali w Polsce. Dobrym przykładem jest Pronar, który ma obecnie siedem zakładów.
To polskie firmy, mające korzenie w regionie. A inwestorzy z zewnątrz?
Z zewnątrz zainwestowała u nas np. IKEA. Jeżeli poprawimy infrastrukturę i dostępność transportową, to atrakcyjność inwestycyjna się poprawi. Promocja też pomoże. Na Expo w Mediolanie mieliśmy najlepszą ekspozycję. Byliśmy też w Astanie. Barierą jest siła robocza. Inwestor musi mieć kogo zatrudnić. Jeżeli nie ma, do tego jest daleko od rynków zbytu oraz źródeł zaopatrzenia, trudno mówić o atrakcyjności.
A współpraca ze Wschodem?
Mam nadzieję, że ruszy, bo to jest prawdziwa szansa. A w tej chwili nie zarabiamy na tym tyle, ile byśmy chcieli.
Macie jeszcze jakieś specjalizacje?
Współpracujemy z silnym klastrem budowlanym, ale warto też wspomnieć o klastrze informatycznym, który się prężnie rozwija. Może nie tak jak w Lublinie czy Rzeszowie, ale potencjał jest. W naszym województwie pracuje ponad 4 tys. programistów, głównie w Białymstoku. To też dobry znak, że młodzi widzą w regionie możliwości rozwoju.
Czyli w Białymstoku mieszka się dobrze?
Tak. Wygodnie, w miarę tanio, w czystym środowisku, ładnej okolicy. W Podlaskiem jakość życia jest oceniana bardzo wysoko. Musimy to tylko dobrze sprzedać na zewnątrz.
A turystyka?
Często się kojarzymy z prężną turystyką ze względu na nasze zasoby naturalne: parki krajobrazowe i narodowe, a głównie Puszczę Białowieską. Ale nie jest to klasyczna turystyka masowa, ale kwalifikowana dla tych, którzy chcą przyjechać do naturalnego środowiska, daleko od zgiełku. Dla wielu niezwykle ciekawa jest nasza różnorodność kulturowa, wynikająca z tradycji mieszkających w Podlaskiem mniejszości narodowych i religijnych. Rozwija się też rolnictwo ekologiczne i produkty tradycyjne. To trzeba powiązać z gastronomią i ofertą dla turystów. Jest szereg ośrodków, chociażby Supraśl czy Tykocin, które się pod tym względem świetnie rozwijają.
Próbujecie lobbować za tym, żeby utrzymać w następnej perspektywie unijnej mocny element Polski Wschodniej, aby były pieniądze na współpracę transgraniczną. Czy te apele nie są przypadkiem głosem wołającego na puszczy?
Można niestety odnieść takie wrażenie. Nie tylko nasz region, ale władze województw z całej Polski mocno artykułują potrzebę kontynuacji regionalnych programów rozwojowych. Jednak propozycja budżetu Unii Europejskiej ogranicza finansowanie polityki spójności i wspólnej polityki rolnej, która w naszym województwie ma bardzo duże znaczenie.
A pieniędzy na politykę rolną ma być mniej aż o jedną czwartą...
Oczekujemy od rządu, żeby podjął zdecydowane działania i negocjacje, aby dalej były pieniądze na rozwój regionalny z polityki spójności, przynajmniej na regiony, gdzie proces restrukturyzacji jeszcze się nie zakończył. Z drugiej strony jestem świadomy, że nie mamy dobrej opinii w Komisji Europejskiej jako kraj. Mam nadzieję, że to się z czasem unormuje.
Jako jedyne województwo w Polsce uczestniczymy w Konferencji Peryferyjnych Regionów Nadmorskich Europy, tzw. CPMR. Jesteśmy w trudnej sytuacji, bo jesteśmy na peryferiach UE, ale to dotyczy praktycznie wszystkich regionów, które funkcjonują z dala od centrum. Nam potrzebne jest dodatkowe wsparcie.
Myśli pan, że to wsparcie będzie i rząd będzie umiał znaleźć z KE kompromis?
Mam taką nadzieję. Jestem przekonany, że jeżeli rząd będzie chciał skorzystać z naszego poparcia i lobbingu, pomogą wszyscy marszałkowie i samorząd.
Sami też próbujecie lobbować w Brukseli?
Zdecydowanie tak. Jako województwa wschodniej Polski mamy w Brukseli przedstawicielstwo, czyli Dom Polski Wschodniej. Jest to dobre rozwiązanie, bo ogranicza koszty, a projekty możemy wspólnie i łatwiej realizować. Zapraszamy do Podlaskiego i inwestorów, i turystów, zarówno w Brukseli, jak też poprzez udział w targach i imprezach wystawienniczych w kraju i Europie. To województwo interesujące, coraz bardziej nowoczesne i wciąż szanujące swoje zasoby. Podlaskie jest zasilane naturą, warto z tego skorzystać.