Opryski pól, sadów i działek powodem masowego wymierania pszczół

Z powodu oprysków pól, sadów i działek nadal masowo giną pszczoły. Rolnicy powoli dostrzegają problem i starają się zabezpieczać uprawy wieczorem, już po zakończeniu lotów przez owady.

Publikacja: 06.07.2018 15:30

Trzeba dotrzeć do rolników i sadowników z informacją, aby środki ochrony roślin stosowali zgodnie z

Trzeba dotrzeć do rolników i sadowników z informacją, aby środki ochrony roślin stosowali zgodnie z etykietą zamieszczoną na opakowaniu.

Foto: shutterstock

Zdaniem pszczelarzy zatruciu ulegają przede wszystkim tzw. pszczoły lotne, które wykonują w ulu bardzo wiele zadań. Odbudowa pszczelej rodziny to ogrom pracy. Dlatego hodowcy pszczół apelują do rolników, by nie stosowali preparatów toksycznych dla owadów w okresie kwitnienia roślin uprawnych, bo trzeba chronić te pożyteczne owady.

Przypadków masowej śmierci pszczół z powodu oprysków jest bardzo dużo. Na początku czerwca wyginęło ok. 20 proc. populacji u pszczelarzy z gminy Rychliki w powiecie elbląskim. Owady zatruły się tam środkiem chemicznym stosowanym do oprysków upraw. Właściciele pasiek zauważyli martwe owady pod ulami. – Natychmiast powiadomiliśmy Inspekcję Ochrony Roślin i Nasiennictwa. Pobrane zostały próbki. Naszym zdaniem straty są w granicach 20 procent populacji w pasiekach – oceniali pszczelarze.

Z kolei w Bożympolu Wielkim, kaszubskiej wsi w gminie Łęczyce w maju padły pszczoły z ponad 100 uli, po tym, jak pole rzepaku, gdzie owady zbierały nektar, zostało w ciągu dnia spryskane preparatem do ochrony roślin. Poszkodowanych zostało dziesięciu pszczelarzy nie tylko z tej wsi, ale i ze Strzebielina, Łęczyc, Luzina i Wejherowa. Jak tłumaczą specjaliści, pszczoła może pokonać nawet pięć kilometrów od ula na pole. Hodowcy twierdzili, że doszło do katastrofy ekologicznej.

Do kolejnego masowego zatrucia doszło w Kłębowie koło Lęborka. Jeden z miejscowych rolników spryskał chemikaliami 60 hektarów rzepaku. Owady padły podczas zbierania nektaru. Niektórzy pszczelarze mogli stracić nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. – Co roku są zatrucia pszczół podczas oprysków rzepaków, sadów, krzewów jagodowych – przyznaje Anna Kępińska z Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy w Lublinie, w którego strukturach skupionych jest ok. 2200 pszczelarzy posiadających 65 tys. rodzin pszczelich. Członek zarządu Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy w Poznaniu Zdzisław Smół mówi, że tegoroczne straty w rojach będzie można dokładnie poznać dopiero jesienią, kiedy dane wpłyną do związku.

Złe środki, złe zabiegi

Pszczoły i inne owady giną, bo do oprysków wykorzystuje się złe środki, a zabiegi wykonuje się w złych porach. Najlepsze efekty w ochronie przynosi stosowanie zabiegu w nocy, po godzinach lotu pszczół (czyli po godz. 20), bo dzięki takiemu działaniu nie truje się owadów zapylających. Rolnicy muszą pamiętać także o kierunku wiatrów i sąsiedztwie pasiek. Ważny jest tzw. okres prewencji dla pszczół. W czasie oprysku minimalna odległość, jaka powinna być zachowana, to około 20 metrów od pasieki. Wybierając środki do oprysków, należy starać się, aby były np. biologiczne, najmniej szkodliwe i pochodzące od sprawdzonych producentów.

Wciąż odbywa się handel nielegalnymi środkami ochrony roślin. Na początku czerwca inspektorzy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Roślin i Nasiennictwa w Kielcach wraz z funkcjonariuszami policji z Buska-Zdroju przeprowadzili wspólną akcję, w wyniku której ujawnili w Nowym Korczynie handel takimi środkami. Mężczyzna takie wyroby sprzedawał 37-letniemu właścicielowi sklepu w gminie Nowy Korczyn. – Ustawodawca za wprowadzanie do obrotu artykułów z podrobionym znakiem towarowym przewiduje karę nawet do dwóch lat pozbawienia wolności – informuje policja.

Wszystkie przypadki zatrucia pszczół należy zgłaszać do Państwowej Inspekcji Ochrony Roślin i Nasiennictwa oraz związków pszczelarskich. Te wraz z lokalnymi samorządami powołują specjalne komisje w celu ustalenia strat i porozumienia się z rolnikami, którzy powinni pokryć straty pszczelarzy. Czasami stronom udaje się dojść do porozumienia bez spraw sądowych. Tak było po zatruciu w Bożympolu Wielkim. Rolnik, który dokonał oprysków zareagował wzorowo i zobowiązał się naprawić szkodę. – Sam uczestniczyłem w podobnym postępowaniu. Pszczelarz dogadał się z rolnikiem i komisja nie miała nic do roboty. Niepotrzebny był sąd – mówi Zdzisław Smół.

Wpływać na świadomość rolników

Pszczelarze widzą problem ginących owadów i starają się mu zaradzić. – W tym roku organizacje pszczelarskie z naszego województwa wraz z Inspekcją Ochrony Roślin i Nasiennictwa oraz Inspekcją Weterynaryjną wystąpiły do ministra rolnictwa o opracowanie, wyprodukowanie i emitowanie w mediach publicznych spotu dotyczącego ochrony pszczół przed zatruciami chemicznymi środkami ochrony roślin – informuje Anna Kępińska. Podkreśla, że należy dotrzeć do świadomości rolników, sadowników, aby środki ochrony roślin stosowali zgodnie z etykietą zamieszczoną na opakowaniu środka, gdyż najczęściej zatrucia występują na skutek nie przestrzegania tych przepisów. – Rolnicy potrafią dzwonić do mnie i pytać, czy jest odpowiednia pora do pryskania. Zresztą, gdy w czasie upałów zrobią opryski w ciągu dnia, to działają na własną szkodę. Środki przy takich temperaturach szybko się neutralizują – tłumaczy Zdzisław Smół. Przyznaje, że mniejszą świadomość co do reguł oprysków mają działkowicze, którzy dokonują zabiegów w ciągu dnia.

W Polsce i na świecie z powodu stosowania chemii i pestycydów populacja pszczół jest mniejsza niż była pięć lat temu.

Opinia

Zbigniew, Kołtowski Instytut Ogrodnictwa, Zakład Pszczelnictwa w Puławach

Opryski rolnicze to w opinii wielu pszczelarzy, a także naukowców główna przyczyna masowego ginięcia pszczół oraz – w nieco innym wymiarze i warunkach środowiskowych – tzw. depopulacji rodzin pszczelich. Ryzyko zatruć występuje w trakcie całego sezonu pszczelarskiego – od kwietnia aż do sierpnia. Nie należy jednak twierdzić, że każde użycie pestycydu jest jednoznaczne z jego szkodliwym oddziaływaniem na pszczoły. Jeżeli stosuje się środki ochrony roślin ściśle według instrukcji oraz według zasad dobrej praktyki rolniczej, wówczas chemiczna ochrona roślin jest możliwa bez szkody dla pożytecznych owadów. Na całe szczęście skala zatruć pestycydami wskutek wzrostu świadomości plantatorów jest coraz mniejsza. Jest to łatwo zauważalne w przypadku rodzin pszczelich, którymi opiekuje się pszczelarz, bo tam reakcje są zazwyczaj natychmiastowe. Ale skutki nierozsądnych działań w środowisku dziko żyjących owadów są tajemnicą. Nieprawidłowe stosowanie środków ochrony roślin w skali całego środowiska i pszczelarstwa stanowi wciąż bardzo istotny problem.

Zdaniem pszczelarzy zatruciu ulegają przede wszystkim tzw. pszczoły lotne, które wykonują w ulu bardzo wiele zadań. Odbudowa pszczelej rodziny to ogrom pracy. Dlatego hodowcy pszczół apelują do rolników, by nie stosowali preparatów toksycznych dla owadów w okresie kwitnienia roślin uprawnych, bo trzeba chronić te pożyteczne owady.

Przypadków masowej śmierci pszczół z powodu oprysków jest bardzo dużo. Na początku czerwca wyginęło ok. 20 proc. populacji u pszczelarzy z gminy Rychliki w powiecie elbląskim. Owady zatruły się tam środkiem chemicznym stosowanym do oprysków upraw. Właściciele pasiek zauważyli martwe owady pod ulami. – Natychmiast powiadomiliśmy Inspekcję Ochrony Roślin i Nasiennictwa. Pobrane zostały próbki. Naszym zdaniem straty są w granicach 20 procent populacji w pasiekach – oceniali pszczelarze.

Pozostało 87% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Regiony
Dolny Śląsk zaprasza turystów. Szczególnie teraz
Regiony
Odważne decyzje w trudnych czasach
Materiał partnera
Kraków – stolica kultury i nowoczesna metropolia
Regiony
Gdynia Sailing Days już po raz 25.
Materiał partnera
Ciechanów idealny na city break