Trzecie największe polskie miasto jest gotowe rozwijać się kosztem przedsiębiorców. Ofiarą takiej polityki władz Łodzi padnie prawdopodobnie jeden z największych pracodawców w mieście – firma Enkev.
Strach i rozżalenie
„Łódź – miasto możliwości" przekonują pracownicy z Zespołu Obsługi Inwestorów łódzkiego ratusza w wydanej 8 maja broszurce. I wymieniają takie atuty miasta, jak stabilny rynek pracy i konkurencyjne koszty prowadzenia działalności gospodarczej. Jak wygląda to w praktyce, przekonała się polsko-holenderska spółka akcyjna Enkev.
Obecna w Łodzi od lat 60. ubiegłego stulecia spółka produkująca wybory z włókien naturalnych dostała od prezydent miasta Hanny Zdanowskiej (PO) ultimatum – do końca roku ma opuścić swój teren (20 tys. mkw.) przy ulicy Targowej w okolicach centrum miasta. Powód? Za dwa lata przez teren, na którym stoją jej hale fabryczne, ma biec nowa ulica prowadząca do powstającego Nowego Centrum Łodzi, czyli wielkiego kompleksu biznesowo-kulturalnego.
Zadośćuczynienie, które oferują firmie urzędnicy, nie pozwala jednak na jej przetrwanie. A to oznacza, że 200 osób może stracić zatrudnienie.
– Powoli zaczynamy się już ustawiać w kolejce do urzędu pracy. Jest strach i wielkie rozżalenie wśród pracowników, bo urzędnicy pani Zdanowskiej nie tylko niszczą nowoczesne przedsiębiorstwo, ale i pozbawiają ludzi perspektyw – mówi „Rz" Bogusław Gabara, szef Zakładowej Organizacji Związkowej Enkev Polska.